Jeszcze nie tak dawno wydawało się, iż Ben Johnson ma świetlaną przyszłość w West Hamie, ale kłopotliwy poprzedni sezon stawia nad tą tezą duży znak zapytania.
Kariera Johnsona przebiegała do tej pory bardzo dobrym tempem. W wieku 7 lat dołączył do struktur szkoleniowych West Hamu i regularnie wspinał się na coraz to wyższe szczeble młodzieżowej piłki. Początkowo skrzydłowy, Johnson znalazł swój dom na prawej obronie. Jego rozwój był na tyle szybki, że już w 2017 roku (w wieku 17 lat) przeniesiono go z drużyny U18 do U21, gdzie błyskawicznie zaczął odgrywać ważną rolę.
Droga do pierwszej drużyny
W klubie mocno wierzono w Bena i jego rozwój, czego dowodem może być fakt, jak szybko zadebiutował w pierwszym składzie WHU w Premier League – miało to miejsce niewiele ponad miesiąc po jego 19 urodzinach, 27 lutego 2019 roku. Wówczas Ben Johnson awaryjnie zastępował na lewej obronie Aarona Cresswella w meczu z Manchesterem City (0:1).
Pierwsze kłopoty w drodze po coraz częstszą grę w koszulce West Hamu napotkał niedługo potem. We wrześniu 2019 Johnson doznał kontuzji ścięgna w udzie – ten uraz wyeliminował go z gry aż na 5 miesięcy.
W czasie gdy Johnson czekał na swój powrót na boisko, coraz więcej zaufania wśród sztabu szkoleniowego Davida Moyesa (a wcześniej jeszcze Manuela Pellegriniego) zyskiwał inny młody prawy obrońca – Jeremy Ngakia. Tym samym Johnson został przyspawany do drużyny U21, w czasie gdy jego kolega zbierał doświadczenie w Premier League.
Wtedy do Bena uśmiechnęło się szczęście. Ngakia w brzydkich okolicznościach odszedł z West Hamu – nie przedłużył wygasającego 30 czerwca 2020 kontraktu w momencie, gdy Młoty miały jeszcze 7 meczów do rozegrania w Project Restart 2019/2020, a wszystko dodatkowo rozchodziło się o pieniądze – a to mocno przyspieszyło ponowne włączenie Johnsona do seniorskiego składu.
Młody obrońca wykorzystał swoją szansę, i swoimi występami w samej końcówce sezonu 2019/20 nie tylko pomógł całej drużynie się utrzymać, ale też dał pozytywny sygnał w kontekście przyszłości młodych zawodników w WHU.
Umocnienie miejsca w składzie i rekord występów
Od sezonu 2020/21 Johnson zbierał już całkiem sporo minut, w czym zdecydowanie pomagała mu jego uniwersalność. W swoim pierwszym sezonie jako pełnoprawny członek seniorskiej kadry głównie występował na lewej obronie bądź na lewym wahadle, gdzie spisywał się solidniej od Arthura Masuaku. Na prawej flance za mocną pozycję miał dla niego Vladimir Coufal.
To zmieniło się już w kolejnej kampanii, w której to West Ham występował w Lidze Europy. Większa ilość meczów do rozegrania otworzyła szerzej wrota do pierwszego składu Johnsonowi, który to regularnie zaliczał dla WHU całe mecze zarówno w Premier League, jak i w europejskich pucharach – łącznie zagrał w 34 spotkaniach, w tym 8 razy w Lidze Europy (m.in. 120 minut przeciwko Sevilli w rewanżowym 1/8 finału). Wisienką na torcie, obok kolejnego świetnego miejsca WHU na koniec tabeli Premier League, było powołanie Johnsona do kadry Anglii U21. Zadebiutował tam w meczu z Albanią w marcu 2022. Tak samo jak w West Hamie, Ben nie zadebiutował na prawej, lecz na lewej obronie.
Zaufanie do Bena rosło z każdym meczem, ale niestety, nie szło to w parze z wzrostem jego umiejętności. Pod koniec sezonu zdawało się, iż Johnson dobił do swojego sufitu. Jego gra jest na tyle ograniczona, iż być może nie zostanie on nigdy etatowym prawym obrońcą na poziomie Premier League.
Braki Johnsona były regularnie uwydatniane w kolejnym sezonie, przez co jego rola w zespole stawała się coraz bardziej marginalna.
Ciężki sezon 2022/23 i jeszcze cięższa przyszłość
Najpierw, z powodu urazów Aguerda i Ogbonny, Johnson musiał występować na środku obrony, co skończyło się dwoma blamażami na start Premier League 2022/23 (porażki 0:2 z Manchesterem City i 0:1 z Nottingham Forest). W międzyczasie do klubu dołączył Thilo Kehrer, który podobnie jak Johnson jest w stanie grać na każdej pozycji w defensywie. W obliczu powstałej konkurencji Johnson był bezradny, i już do końca sezonu (poza październikiem) stracił miejsce w podstawowym składzie, a jeżeli już tam wracał, to miało to opłakane skutki. Dość powiedzieć, że ze wszystkich meczów ligowych, w których zagrał pełne 90 minut, West Ham wygrał tylko dwa razy (w październiku z Bournemouth i w lutym z Nottingham Forest). Koszmar.
Nieco sprawniej Johnson radził sobie w Lidze Konferencji, gdzie do fazy ćwierćfinałów grał niemal wszystko, i to od deski do deski. Jednak, gdy stawka meczów LKE wzrosła, a West Ham zbliżał się do decydujących meczów o trofeum, Ben został zepchnięty na margines. Przegrał rywalizację z każdym możliwym rywalem w walce o skład – na lewej obronie z Emersonem i Cresswellem, a na prawej stronie z Vladimirem Coufalem i Thilo Kehrerem.
Po sezonie w wywiadzie z Evening Standard oprócz zachwytu osiągniętymi wynikami w Europie, w słowach Johnsona można było wyczuć dużą nutę rozczarowania.
„Żałuję, że nie mogłem zagrać w półfinale i finale. Dołożyłem swoją cegiełkę wcześniej. (…) Nie uważam siebie jeszcze za podstawowego zawodnika West Hamu. Zawsze jestem rozczarowany, kiedy nie gram, a czuję że powinienem. Wiem, kiedy usprawnić grę drużyny, a gdybym nie był w stanie tego zrobić, nie liczyłbym na częstszą grę.”
Johnson dodał również:
„W tym roku moja motywacja była tak wysoka jak nigdy przedtem, ale niestety nie mogłem tak często pokazywać tego kibicom, jak bym chciał. W takich chwilach wątpisz w siebie i tracisz wiarę, ale wiem, że jeżeli będę miał okazję złapać rytm gry, to jestem w stanie osiągnąć wyznaczone cele.”
W czym tkwi problem Ben Johnsona w kontekście wskoczenia na wyższy poziom? Niestety, lista braków młodego Anglika jest długa, a jego mankamenty były wyjątkowo mocno widoczne w ubiegłej kampanii.
Jednym z problemów Johnsona jest jego mizerna gra w ataku, której dowodem są zatrważające liczby: w sezonie 2022/23 zaliczał on zaledwie 0,83 stworzonej okazji na mecz (umiejscawia go to w najgorszym procencie wszystkich bocznych obrońców z czołowych lig), zaledwie 0,02 xAG na mecz (najgorsze 2 procent), zaledwie 0,21 kontaktów z piłką w ostatniej tercji na mecz (najgorsze 2 procent). Dodatkowo, przez 87 meczów w pierwszej drużynie zaliczył on tylko jedną asystę (w tym 0 w Premier League). Ofensywna katastrofa.
Niestety, Johnsonowi daleko również do dobrej gry na środku obrony, gdzie również był próbowany. Oprócz niedużego jak na tę pozycję wzrostu (175 cm), Ben występując na środku jest bardzo elektryczny i niezwykle łatwo jego gra destabilizuje resztę obrony. Najdobitniej pokazał to jego mecz w drugiej kolejce Premier League przeciwko Nottingham Forest, kiedy to jego niezgrabne ruchy na tyle zdezorientowały innych obrońców i bramkarza, iż Taiwo Awoniyi strzelił gola… kolanem.
Najlepiej Johnson radzi sobie jako boczny obrońca skupiony wyłącznie na bronieniu, ale posiadanie takiego zawodnika w nowoczesnym futbolu bardzo ogranicza potencjał drużyny. Nie ma przypadku w tym, że West Ham największe sukcesy w ostatnim czasie święcił, gdy na bokach oprócz skrzydłowych hulali dwaj boczni gwarantujący asysty – Vladimir Coufal i Aaron Cresswell. Szczególnie boleśnie wypada porównanie Johnsona z tym pierwszym. Czech przeżywał ciężkie momenty na boisku przez ostatnie półtora sezonu, ale i tak przewyższa Johnsona w niemal każdym elemencie piłkarskiego abecadła.
Co dalej?
Problemy Johnsona na boisku przełożyły się na spadek zaufania do niego wewnątrz klubu. Ben nadal nie podpisał nowej umowy, a jego obecny kontrakt wygasa już za rok. West Ham ma konkretną politykę jeżeli chodzi o dawanie wysokich tygodniówek młodym wychowankom (nauczeni przypadkiem Reece’a Oxforda), przez co rozmowy utknęły w martwym punkcie.
Zainteresowanie Johnsonem ponoć wyraził Arsenal, i choć odejście młodego Anglika do wicemistrza wydaje się mało prawdopodobne, to sam transfer Johnsona gdziekolwiek jest realistyczny. Byłoby to bolesne zakończenie przygody w klubie kogoś, kto jest z nim związany od 16 lat. Jeżeli Johnson opuściłby London Stadium, podtrzymałoby to niebezpieczny trend według którego wychowankowie WHU (wyłączając Declana Rice’a) w ostatnich latach nie mogli sobie poradzić z konkurencją w pierwszym zespole, i szybko pakowali manatki. Academy of Football coraz bardziej traci na znaczeniu.
David Moyes, który kiedyś pokładał ogromne zaufanie w Johnsonie, teraz zdaje się chłodno podchodzić do jego sprawy. W ubiegłej kampanii aż 4 razy wpuścił go na mniej niż 10 minut, przy czym najdziwniejsza zmiana Johnsona miała miejsce w 37. kolejce, kiedy to Moyes, przy prowadzeniu 3:1 z Leeds u siebie, wpuścił go na… 1 minutę. To brutalnie pokazało, jak z zaufanego żołnierza Johnson stał się tylko żołnierzem rezerwy, który praktycznie nie opuszcza koszar, byleby tylko niczego nie popsuć.
Kłopoty w klubie nie przeszkodziły Johnsonowi być powołanym do kadry U21 na odbywające się w tym roku Euro, które to Anglia wygrała. Ben, pomimo niewystępowania regularnie, był istotnym elementem zespołu, choć podobnie jak w przypadku WHU i LKE – nie dostał okazji zagrać w samym w finale rozgrywek.
I jeszcze warto zadać sobie jedno pytanie – jaką rolę w takim wyhamowaniu Johnsona miała jego uniwersalność? Czy rzeczywiście, jak mówi stare porzekadło – jeśli ktoś jest od wszystkiego, to jest do niczego? Jakkolwiek by na to nie spojrzeć, Johnson nie znalazł na żadnej pozycji swojego domu. To wyjątkowo smuci, zwłaszcza, że sam West Ham stał się dla niego drugim domem. Jeżeli Ben Johnson odejdzie, to pomimo jego braków na murawie, będzie go tutaj bardzo brakować – w szczególności jego oddania, poświęcenia i uśmiechu.