Slaven Bilić był dumny z tego jak jego piłkarze powrócili do meczu z Tottenhamem. West Ham przygrywał w 60 minucie 3:0, ale dzięki determinacji i zaangażowaniu zdołał strzelić dwa gole. 

Duma i rozczarowanie po porażce

15 minut po rozpoczęciu drugiej połowy meczu West Ham – Tottenham wydawało się, że Młoty nie będą w stanie wrócić do gry, ale jednak bramki Chicharito i Kouyate przywróciły nadzieję kibicom. Niestety do końca nie udało się zdobyć gola na wagę remisu. Bilić nie krył swojej dumy z charakteru WHU, dzięki któremu piłkarze nie zrezygnowali z walki, gdy sytuacja boiskowa wydawała się być beznadziejna.

 – Jestem dumny, ale oczywiście także jestem rozczarowany wynikiem. Zaczęliśmy naprawdę dobrze, broniliśmy dobrze i kształt zespołu także wyglądał obiecująco. Nie daliśmy im wolnych sektorów, ale także nie stworzyliśmy swoich sytuacji. Zanim straciliśmy gola to cztery razy ruszyliśmy na wolną przestrzeń. Gdy popełniliśmy błąd to zespół z taką jakością jak Tottenham musiał to wykorzystać. Trudno było wrócić do gry z wyniku 2:0. 

 – Drugą połowę zaczęliśmy dobrze, ale potem rywal oddał jeden dobry strzał, było 3:0 i mieliśmy kłopoty. Potem wróciliśmy do gry z golem, przycisnęliśmy rywali i zmieniliśmy formację. Próbowaliśmy zrobić przewagę na skrzydłach i stworzyć okazję na dośrodkowanie. Niektóre wrzutki nie było wystarczająco dobre, a niektóre były po prostu złe. 

 – Na końcu wróciliśmy do gry trafiająć do siatki na 3:2. Mieliśmy wystarczająco dużo czasu, aby stworzyć kolejną sytuację, ale mecz zrobił się bardzo powolny ze względu na faule. Niestety to było marnowanie czasu. Ostatecznie jesteśmy rozczarowani tym spotkaniem, ale jesteśmy dumni z powrotu do gry.

 – Oczywiście znacznie lepiej jest przegrać 2:3, niż 5:1 czy 4:0. W zeszłym sezonie także przegraliśmy z Tottenhamem 2:3. Jesteśmy rozczarowani, że przegraliśmy mecz i straciliśmy trzy gole.

Pierwszy gol był kluczowy

West Ham United dobrze rozpoczął mecz z Tottenhamem i mógł zdobyć gola w pierwszej fazie meczu. Dobrą okazję miał Marko Arnautović, ale Austriak został dobrze wyblokowany przez Serge’a Auriera.

 – Graliśmy naprawdę dobrze i myślałem, że mamy dziś odpowiednią jakość, ale niestety przydarzył nam się błąd w środkowej strefie boiska. Rywal był daleko od naszej bramki, jednak świetnie rozegrał akcję i ją wykończył. Tak się dzieje kiedy grasz przeciwko topowym zespołom. Jeśli dasz im małą szansę to oni to wykorzystają. 

Sporna sytuacja z rzutami karnymi

Podczas wspomnianej wyżej sytuacji Marko Arnautovicia, nasz skrzydłowy był ciągnięty za koszulkę przez Auriera i arbiter mógł podyktować jedenastkę. Michael Oliver nie dopatrzył się także zagrania ręką w polu karnym Iworyjczyka oraz pchnięcia Davinsona Sancheza w plecy Andy’ego Carrolla w ostatnich minutach.

 – Dla mnie Serge Aurier trafił w piłkę w sytuacji z Arnautoviciem w pierwszej połowie. W drugiej połowie widać było uderzenie Sancheza w plecy Carrolla. Gdyby tak nie było to byłaby to idealna okazja dla Andy’ego.

Aktualizacja urazu Michaila Antonio

Michail Antonio w pierwszej połowie meczu musiał przedwcześnie opuścić boisko z powodu kontuzji pachwiny. Slaven Bilić zdecydował się wówczas wprowadzić Andy’ego Carrolla i przenieść Chicharito bardziej na skrzydło. Zapytany o tą sytuację Chorwat wyznał, że zależało mu na utrzymaniu formacji 3-4-3, która dobrze funkcjonowała z Huddersfield i WBA.

 – To uraz pachwiny. Poczuł lekki ból. To nie długoterminowy uraz, ale więcej powiedzą nam badania, które oszacują skalę kontuzji. Jesteśmy bardzo ostrożni i nie chcemy ryzykować. W piątek przeszedł test fitness, ponieważ mecz był rozgrywany wcześnie w sobotę. Nie chcemy podejmować ryzyka, wiedząc że to może zaszkodzić mu w dłuższej perspektywie. Ten uraz jest w innym miejscu niż wcześniejszy.

 – Antonio musiał opuścić boisko, więc musieliśmy coś zmienić. Andy potrzebował trochę czasu, aby dobrze wejść w mecz i musieliśmy przenieść Chicharito na inną pozycję, ponieważ chcieliśmy grać tą samą formacją, którą graliśmy w dwóch poprzednich meczach w Premier League. Oczywiście boli strata takiego piłkarza jak Michail. Grasz naprawdę dobrze i potem dostajesz dwa gole do rywala. Przez pierwsze pięć minut po stracie gola byliśmy bardzo zagubieni.