West Ham przegrywa starcie z Manchesterem United, w ramach 23. kolejki angielskiej Premier League. Bez wątpienia można było wycisnąć więcej. Wiele okazji pod bramką rywala kompletnie nie przełożyło się na konkrety (strzały celne), bo ta statystyka niestety dziś leżała. Mimo wszystko zdarzały się momenty naprawdę ciekawe, podczas których współczynnik oczekiwanych bramek, ale i ciśnienie kibiców w uzasadniony sposób rosły. Zapraszamy na opis gry na przestrzeni minut.

Z kwestii przedmeczowych, warto wspomnieć o dzisiejszym składzie desygnowanym do boju przez Davida Moyesa. Z PNA powrócił Nayef Aguerd, a po zawieszeniu wystawiony został Coufal. Wciąż nieobecnego Paqueta zastąpił (nietypowo) Ben Johnson. Szkoda, że szansy nie otrzymali Cornet lub Ings, lecz może być to zabieg służący wzmocnieniu defensywy. Tym razem Kalvin Philips rozpoczął spotkanie na ławce rezerwowej, co po występie z Bournemouth jest uzasadnione.

Od kilku miesięcy Old Trafford lekko mówiąc nie jest już twierdzą, więc przy dobrej dyspozycji piłkarzy bez wątpienia możemy wywieść przynajmniej jeden punkt, nie mówiąc już o powtórce z naszego ostatniego starcia. Ekipa z Londynu z całą pewnością będzie chciała przebić passe trzech ligowych remisów z rzędu, umacniając 6 pozycję w tabeli.

Starcie w „Teatrze Marzeń” rozpoczęliśmy generalnie odważnie, poprzez kilka wygranych pojedynków i grę w pressingu – może krótkim, lecz treściwym. Wątpliwości o role Bena Johnsona w tym spotkaniu dość szybko rozwiane. Zawodnik z 2 pełnił rolę wahadłowego, pozwalając Coufalowi zabezpieczać tyły. Ewentualnie, Anglik schodził do środka, pozostawiając Czechowi przestrzeń na prawej stronie.

Pierwszą poważną okazję mieliśmy w 6’ – Emerson zaliczył doskonały rajd, wdzierając się w pole karne i oddając piłkę Bowenowi. Niestety były zawodnik Hull City nie zdołał znaleźć przestrzeni na strzał z niełatwego konta, w efekcie czego piłka została lekko muśnięta i powędrowała pod nogi Onany.

Pierwszy rzut rożny spotkania, to 10’ i wrzutka Jamesa Ward-Prowse’a. Wynikła z niego fantastyczna szansa Tomasa Soucka, który to za pomocą świetnej główki skierował piłkę do siatki. Odbiła się ona jeszcze od Alvareza nabywając rotacji, lecz ku uciesze miejscowych kibiców, skutecznie interweniował Andre Onana.

Na pochwałę zasługuje fantastyczna interwencja Areoli z 15’ – Bruno Fernandes oddał groźny strzał ze świetną rotacją zza pola karnego, jednak Francuz miał inne plany względem tej próby. Wzbił się w powietrze niczym rasowy Boeing, wybijając piłkę lecącą prosto w okienko!

🚩 Kolejna okazja nadarzyła się chwilę później, gdy piłka po strzale Soucka (oddanym po świetnie zrealizowanej akcji) odbiła się od pięty interweniującego Maguire’a, lecąc ostatecznie obok bramki. Po rzucie rożnym Kudus został sfaulowany na wysokości 16 metra, co stanowiło świetną szansę dla Jamesa Ward-Prowse’a. Były kapitan Southampton oddał kąśliwy strzał, lecz w tempo wyskoczył mur. Akcja spełzła na niczym.

🚩 Spotkanie od początku było niezwykle intensywne i stanowiło świetną do oglądania wymianę ciosów. Niestety, w wyniku przebłysku geniuszu Rasmusa Hojlunda w 23’ straciliśmy bramkę. Duńczyk świetnie przedarł się w pole karne, mijając kolejno naszych defensorów.

Okazję na wyrównanie mieliśmy bezpośrednio później – Johnson został sfaulowany z prawej strony pola karnego i w rezultacie odnotowaliśmy rzut wolny (i w wyniku niepowodzenia) rzut rożny. Niestety w obydwu przypadkach nie udało się doprowadzić do wyrównania.

Największym problemem zdawały się być możliwości, sukcesywnie blokowane przez graczy gospodarzy. Wolnych przestrzeni było niezwykle mało, w rezultacie akcje Młotów często zwalniały w fazie konstrukcji, na połowie rywala.

W samej końcówce pierwszej połowy, ekipa Moyesa mocno starała się odrobić stratę. Kilkukrotnie zmuszany do interwencji był Onana, za sprawą rzutów rożnych czy strzałów z gry po ziemi. Do regulaminowego czasu doliczona została zaledwie jedna minuta, co dowodzi dynamiczności widowiska. I. część spotkania dobiegła końca.

🚩 Co warto podkreślić, na drugą połowę nie wyszedł Areola! Na boisku zameldował się Łukasz Fabiański, więc wygląda na to, że Francuz zbyt mocno odczuwał skutki zderzenia z Kurtem Zoumą z pierwszej odsłony.

🚩 Już na samym początku, mieliśmy fantastyczną okazję. W 48’ Emerson koncertowo zmarnował szansę, nie trafiając w bramkę z ok. 5 metra. Miał również opcję podania do nadbiegających kolegów, lecz zdecydował się kończyć indywidualnie. W wyniku bezpośredniej kontry straciliśmy kolejną bramkę – footballówka po rykoszecie (od pechowo ustawionego Aguerda) poleciała w światło bramki, mijając się z Fabiańskim. Fatalny start drugich 45. minut.

W 55’ Emerson po raz kolejny zmarnował groźną szansę. Otrzymał piłkę na 6-7 metrze i spośród wielu opcji rozegrania zdecydował się na strzał. Prosto w ręce Onany. Generalnie The Hammers mieli swoje okazje i próby, problem w tym, że równie wiele szans tworzyli zawodnicy Ten Haga.

Nasz najgroźniejszy akcent tego spotkania, to bez wątpienia okazja Bowena z 69’. Tenże wywalczył piłkę na wysokości połowy boiska i ruszył w kierunku bramki Onany. Fantastycznie znalazł się na przedpolu bramki, wreszcie oddając strzał. Jak się okazało za późno. Znalazł się przy nim bowiem Dalot, nieprawdopodobnie interweniując. Jarrod powinien był oddać strzał wcześniej, nie zwlekając do ostatniego momentu. Szkoda tej sytuacji o tyle, że wynik się nie zmieniał, w odróżnieniu do pozostałego czasu.

Kolejne minuty to zdecydowane spowolnienie gry i brak konkretów mimo bardzo wielu prób, więc generalnie marazm ofensywny. Wciąż brakowało jednej bramki, stanowiącej impuls do ataku. Wszystkie pomysły podbramkowe Młotów kończyły się niepowodzeniem – nie było typowego egzekutora, napastnika zdolnego do jakościowego wykończenia (niestety Bowen wobec braku formy nam tego nie dawał).

Jeszcze w 85’ straciliśmy gola numer 3., podobnie jak w przypadku meczu z Bournemouth, za sprawą straty Kalvina Philipsa. Tym samym jakiekolwiek nadzieje na remis upadły, przez cały mecz, a szczególnie w drugiej połowie nie potrafiliśmy zrobić nic – nie istnieliśmy z przodu. Spotkanie dobiegło końca.

 

 

Manchester United 3 – 0 West Ham United

Højlund 24′, Garnacho 49′, 85′

 

Manchester United: Onana, Dalot, Maguire, Martínez (Varane 70′), Shaw (Lindelöf 88′), Casemiro, Mainoo (McTominay 64′), Garnacho, Fernandes ©, Rashford, Højlund (Antony 88′)
Niewykorzystani zmiennicy: Bayindir (BR), Amrabat, Eriksen, Forson, Diallo

 

West Ham United: Areola (Fabiański 46′), Coufal (Phillips 73′), Zouma ©, Aguerd, Emerson, Álvarez, Souček (Cornet 73′), Ward-Prowse, Johnson, Kudus, Bowen
Niewykorzystani zmiennicy: Mavropanos, Ogbonna, Cresswell, Scarles, Ings, Mubama

Sędzia: Andrew Madley

Frekwencja: 73,612