Bardzo słaba forma West Hamu w końcówce roku stanowi spore zmartwienie dla kibiców oraz trudną łamigłówkę dla władz klubu i trenera Davida Moyesa. Młoty muszą ruszyć na zimowe zakupy, by zaradzić chwilowej zapaści drużyny.

Potencjalne wzmocnienia – obrona

Po tym jak kontuzje wyeliminowały z gry Angelo Ogbonnę i Kurta Zoumę West Ham kompletnie przestał sobie radzić z grą w defensywie. Zamiast dwóch podstawowych środkowych obrońców David Moyes musiał postawić na duet Craig Dawson – Issa Diop, i to właśnie ta dwójka stanowi najsłabszy punkt w obecnej jedenastce West Hamu. Obaj panowie nie są niemal żadnym oparciem dla kolegów w defensywie i często popełniają proste, szczeniackie błędy. Nic dziwnego, że to właśnie na środek obrony będą poszukiwane wzmocnienia.

Młoty regularnie monitorują sytuację na rynku zawodników ligi francuskiej, czego dowodem jest obserwowanie sytuacji stoperów właśnie z tej ligi. W notesie Moyesa wylądowali m.in. Sven Botman (Lille) czy Flavius Daniliuc (Nicea). Obaj są bardzo utalentowani i wciąż bardzo młodzi, choć zaliczyli nierówny rok – Botman był zauważalnie lepszy wiosną, pomagając Lille wygrać mistrzostwo Francji, a Nicea Daniliuca zdecydowanie lepiej radzi sobie na jesieni 2021, kończąc rok jako wicelider Ligue 1.

Sven Botman w barwach Lille

Zainteresowanie wspomnianymi zawodnikami w klubie było nieporównywalnie mniejsze w porównaniu do starań o transfer Duje Calety-Cara, o czym donosił ExWHUEmployee. Stoper Marsylii jest na celowniku Młotów już od dłuższego czasu, a jego transfer był już przymierzany w lecie tego roku (ostatecznie West Ham swe starania przerzucił na Nikolę Milenkovicia, a następnie na Kurta Zoumę). Teraz jednak temat reprezentanta Chorwacji na London Stadium powraca.

Caleta-Car jest typem obrońcy który dobrze wpasowałby się do taktyki Moyesa – jest wysoki, dobrze gra głową i potrafi zdominować rywali swoją siłą fizyczną. Dodatkowo Chorwat dobrze czuje się z futbolówką przy nodze i dokładne posyłanie piłek z pozycji stopera nie jest dla niego problemem. Niestety, piłkarz ten ma też zauważalne wady – często zdarza mu się podejmować decyzje za szybko i zbyt pochopnie. Dodatkowo może on mieć mały kłopot z aklimatyzacją w nowym środowisku, czego przykładem są jego nienajlepsze pierwsze miesiące we Francji, gdzie prezentował się z początku naprawdę mizernie.

Najmocniej jednak West Ham jest zaangażowany w transfery wewnątrz rodzimej ligi. Długo sondowane było przyjście Nata Phillipsa z Liverpoolu, ale zawodnik The Reds ponoć bliżej jest przenosin do Newcastle. Młoty muszą więc obejść się smakiem, a szkoda – angielski defensor to solidny zawodnik, który byłby do wyciągnięcia za względnie nieduże pieniądze. Ostatnio popisy Phillipsa można było oglądać w Lidze Mistrzów, gdzie brylował na tle włoskiego giganta – Milanu.

Phillips w barwach LFC

Młoty są zainteresowane sprowadzeniem na London Stadium Nathana Ake z Manchesteru City. Holender trafiał do niebieskiej części Manchesteru z prostym zadaniem – miał być etatowym rezerwowym, który zwiększyłby możliwość rotacji. Ake ponoć byłby nawet chętny na przenosiny do Londynu (o czym donosił m.in. Eurosport), ale na przeszkodzie stoi porozumienie West Hamu z Manchesterem City.

Dużo szumu jest także wokół Jamesa Tarkowskiego – podobnie jak Caleta-Car, jego transfer był przymierzany już od jakiegoś czasu. Kluczowy zawodnik Burnley zdaje się być idealnym zawodnikiem dla Moyesa, a dodatkowo potrafi on być prawdziwym liderem, który swoją osobowością może trzymać w ryzach całą formację defensywną. W 2020 West Ham złożył za niego ofertę w wysokości 35 milionów funtów (+ zmienne), ale została ona odrzucona. Jednak za pół roku kontrakt Anglika z The Clarets wygasa, a to oznacza, że w styczniu będzie do wyciągnięcia za mniejsze pieniądze. Pytanie tylko, jaka będzie decyzja zarządu.

Tarkowski w barwach Burnley

Potencjalne wzmocnienia – pomoc

Saga z powrotem Jessego Lingarda zaczyna się rozciągać do niewyobrażalnych rozmiarów, a nastroje w fanbazie zmieniają się z dnia na dzień. Teoretycznie wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują na to, że ten transfer powinien dojść do skutku – Lingard gra w United bardzo mało (zaledwie 267 minut we wszystkich rozgrywkach, w tym żałośnie wyglądające 87 minut w Premier League), w klubie nadal ma swoich przyjaciół oraz trenera, który gotów jest dać mu szansę. Niestety dla West Hamu, pozory mylą. Anglik wysyła sprzeczne sygnały, bo pomimo swojej słabej pozycji w klubie na wierzch wychodziły informacje iż… chce on przedłużyć kontrakt z Manchesterem United. Niejasna sytuacja wokół Lingarda nie zraża jednak samych władz i sztabu WHU – Lingard to nadal cel nr 1 dla Moyesa.

Lingard w barwach MU

Inne plotki dot. transferów pomocników to, w porównaniu do sytuacji Lingarda, niemal nieistniejące mrzonki. Klub ponoć był w gronie drużyn zainteresowanych pozyskaniem Georginio Wijnalduma czy Edena Hazarda, ale wszyscy dobrze wiemy – tacy zawodnicy są poza realnym zasięgiem WHU, nawet gdyby mieli przyjść do klubu tylko na zasadzie wypożyczenia.

Do mediów przebijały się również informacje o monitorowaniu sytuacji Dele Alliego czy Adnana Januzaja. Szczególnie interesujący jest przypadek tego pierwszego – David Moyes nie boi się próbować odbudowywać karier znanych ligowców (Dawson, Lingard, ale także zainteresowanie Barkleyem czy Loftus-Cheekiem), a aktualnie na rynku nie ma cięższego przypadku do uratowania od Alliego.

Swego czasu największa nadzieja angielskiej piłki zeszła do żenującego poziomu, a rok 2021 to prawdziwa katastrofa – zaledwie jeden ligowy gol i jedna ligowa asysta. Czy Moyes potrafiłby uczynić z Alli gwiazdę, jaką niewątpliwie kiedyś był? Szkot pokazał, że potrafi zdziałać cuda, ale Dele może mieć wyjątkowo pod górkę. Jak wiadomo, to wieloletni zawodnik Spurs…

Potencjalne wzmocnienia – atak

Inwestycja w klub Davida Kretinskiego sprawiła, iż West Ham ponownie skierował swoje oczy skautingu na Czechy – w mediach cicho mówiło się o Antoninie Baraku, ale za to multum newsów napisano i wypuszczono o Adamie Hlozku. Utalentowany piłkarz Sparty zdaje się być przeznaczony do grania w 'Claret & Blue’, a jego transfer do wyłącznie kwestia czasu. Przyjście napastnika jest kluczowe dla uratowania sezonu WHU – Michail Antonio potrzebuje równorzędnego rywala, ale nie źle przygotowanego fizycznie weterana (Jarmołenko) czy niedoświadczonego młokosa (Perkins, Odubeko). Tylko czy Hlozek nie łapie się do tej drugiej kategorii?

Hlozek w barwach Sparty Praga

Z innej gliny ulepiony jest za to Andrea Belotti, o którym szerzej pisaliśmy tutaj. Transfer Włocha byłby genialnym posunięciem i pokazaniem mocnych ambicji klubu. To wszak zawodnik istnie europejskiej klasy, a do tego zabójczy strzelec – takich piłkarzy West Ham potrzebuje.

David Moyes był zainteresowany sprowadzeniem na London Stadium Divocka Origiego i Anthonego Martiala, ale w obu przypadkach coś ostatecznie nie zagrało i obaj spędzili jesień w swoich klubach (mówiąc dokładniej, na ławkach rezerwowych tych klubów). Obaj zawodnicy mają spory talent, choć nie zawsze za tym talentem dojeżdżała głowa. A siła mentalna to wartość bardzo ceniona przez szkockiego menedżera.

W mediach pojawiały też się bardzo egzotyczne nazwiska: Jonas Wind z Kopenhagi, Valentin Castellanos z NYCFC, czy Darwin Nunez z Benfici. Każdy z tych zawodników byłby ciekawą opcją, ale bądźmy szczerzy – Młoty rzadko kiedy zwracają się do takich rynków, szukając wzmocnień.

a więc…. co dalej?

Kibice liczą na zimowe okienko West Hamu. Dobrze przepracowane może mocno zaprocentować i dać szansę Młotom finiszować wyżej, niż ktokolwiek mógłby się spodziewać. Potrzebne jest zdecydowanie, wiedza i trochę szczęścia. Wtedy transfery rzeczywiście okażą się wzmocnieniami, a walka czołową czwórkę może nie okazać się tylko chwilową bajką.