West Ham od jakiegoś czasu jest łączony z gigantyczną liczbą napastników. Tylko w tym sezonie mogliśmy przeczytać o zainteresowaniu Młotów w kontekście takich zawodników jak Daka, Costa, Toney, Armstrong, Abraham czy Hwang Hee-Chan. Jednak między tymi piłkarzami zawsze wyróżniał się jeden. Włoski napastnik, który gra niczym angielski snajper. Zawodnik, który od kilku lat regularnie osiąga dwucyfrowe wyniki bramkowe w Serie A – Andrea Belotti.

Belotti, gwiazda prowincji

Pomimo tego, że Belotti od początku swojej kariery nie był uważany za wybitnie utalentowanego zawodnika, to jego kariera przybrała niespodziewanego tempa. 2015 rok – wtedy to właśnie Andrea zamienił Palermo na Torino – w debiutanckim sezonie w ekipie z Piemontu zdobył 12 goli, czym rozbudził nadzieje kibiców. Każdy napastnik przychodzący do Torino w tamtym okresie musiał się zmierzyć z porównaniami do Ciro Immobile.

Niesamowita kampania 13/14 w jego wykonaniu to coś więcej niż 22 gole w lidze i tytuł króla strzelców. Postawa Immobile pomogła zmienić Torino jako klub. Od tamtego czasu Byki z Turynu przestały być ekipą-windą kursującą między dwoma najwyższymi poziomami rozgrywkowymi we Włoszech. Torino zaczęło rozpychać się w środku tabeli, a nawet grało w Europie. Katalizatorem do tych przemian był właśnie przełomowy sezon Immobile.

Przeskoczyć poprzeczkę zawieszoną wówczas przez Włocha próbowało wielu. Simone Zaza (znany z West Hamu), ale również Fabio Quagliarella nie potrafili nawiązać do postawy Immobile. Ba, nawet sam Ciro wracający do Torino w sezonie 2015/2016 po zagranicznych wojażach nie podołał zadaniu. Zdawało się, że przez długie lata nikomu się to nie uda. Lecz wtedy pojawił się on.

Sezon 16/17 rozpoczął golem przeciwko Milanowi, a następnie rozłożył Bolognę hat-trickiem. We wrześniu 2016 zadebiutował w reprezentacji Włoch. Wtedy mogło się wydawać, że postawa Belottiego to typowa ciekawostka z początku sezonu. We Włoszech co roku pojawiają się tacy zawodnicy – a to Gianluca Lapadula, a to Kevin Lasagna. Ale Belotti był z innej gliny.

Nie zaciął już się praktycznie do końca i ostatecznie dowiózł do mety 28 bramek (z czego 26 w lidze). By znaleźć lepszych zawodników Torino pod tym względem, należy się cofnąć aż do lat 20. XX wieku. Andrea napisał nowy rozdział w historii. I o ile Włoch obniżył nieco pułap w kolejnych sezonach (zamiast 20+ bramek w lidze jego dorobek kręcił się wokół kilkunastu goli w sezonie), to nadal utrzymywał swoją regularność, dzięki czemu pozostał w ścisłej czołówce Włoskich napastników, ustępując tylko… Ciro Immobile.

Belotti, pseudonim „Kogut”

Andrea pochodzi z Calcinate – niewielkiej miejscowości na północy Włoch (okolice Bergamo). Z tej małej mieściny wyszło paru naprawdę niezłych piłkarzy. Oprócz Belottiego są to: Manolo Gabbiadini (były zawodnik Southampton i Napoli, najbardziej znany z finału Pucharu Ligi Angielskiej 2017, gdzie strzelił dwa gole) i Pietro Vierchowod (mistrz świata z 1982 roku, jeden z najbardziej doświadczonych zawodników w historii ligi włoskiej).

Mały Belotti w Calcinate regularnie biegał za kogutami na farmie cioci, i był zafascynowany tymi ptakami. Dodatkowo, jego najlepszy przyjaciel miał na nazwisko Gallo (Kogut), a to umocniło przywiązanie Andrei. W sezonie 16/17 Belotti spopularyzował swoją własną personalną cieszynkę – ułożenie dłoni na głowie na wzór grzebienia koguta. To właśnie od niej otrzymał on swój pseudonim.

Belotti, książę Torino

Aktualnie w Torino nie jest tak kolorowo jak kiedyś. Drużyna z roku na rok stawała się coraz słabsza, aż teraz znalazła się na skraju spadku. Wiadome jest, że Urbano Cairo (prezes Torino) nie będzie w stanie utrzymać Belottiego w Turynie, nawet jeżeli drużyna się utrzyma w Serie A.

Andrea musi opuścić obecny zespół, by nie zatracić swojej szansy na dużą karierę – wszak ma już 27 lat na karku. Jeżeli tego nie zrobi, pozostanie tylko księciem – takim jak Francesco Caputo. Straci za to szanse, by stać się prawdziwym królem.

Belotti, Shearer z Lombardii

Belotti jest przez wielu nazywany najbardziej angielskim spośród włoskich napastników. I trudno się z tym nie zgodzić – Andrea na boisku często operuje względnie nieskomplikowanymi środkami, w których jest prawdziwym mistrzem. Włoski napastnik jest bardzo silny i udanie rozpycha się między obrońcami rywala, a gra w powietrzu nie jest dla niego problemem. Belotti na boisku lubi wchodzić w pojedynki, ale podczas nich rzadko korzysta z dryblingu. Zamiast tego napastnik Torino przy starciu z rywalem używa swojej mocarnej postury i sprawnego odejścia na kilku metrach. To sprawiło, że niektórzy zaczęli go porównywać do samego Alana Shearera.

Sam Andrea stwierdził kilka lat temu, że cały czas się uczy fachu napastnika i podpatruje wielu znanych mistrzów:

„Chciałbym być tak wyrachowany jak Mario Gomez, nieprzewidywalny jak Fernando Torres, silny fizycznie jak Drogba i ruchliwy jak Aguero. Oglądam grę wielu napastników i od każdego staram się czegoś nauczyć”

Belotti, przyszły Młot (?)

West Ham ma bardzo skomplikowaną relację z włoskimi zawodnikami. Kibice bardzo cenią sobie Angelo Ogbonnę, który aktualnie jest ostoją defensywy The Hammers. Wielu fanów ciepło wspomina Alessandro Diamantiego, który w koszulce WHU potrafił pokazać klasę i grację. Natomiast jeżeli chodzi o napastników (stricte środkowych), to historia ma dwa tory – legendarnego Paolo Di Canio (najlepszy strzelec klubu w historii Premier League) lub fatalnego Zazy (tutaj warto owiać jego przygodę zasłoną milczenia).

O Belottim w WHU mówiło się od jakiegoś czasu, ale ostatnio gruchnęła informacja, że coś więcej może być na rzeczy. Portal Torino Granata wrzucił – nomen omen – prawdziwą bombę. Ponoć to West Ham prowadzi w wyścigu o podpis Włocha. Kwota potencjalnego transferu to ok. 25 milionów funtów, a więc dużo taniej w porównaniu do Ivana Toneya (40 milionów) czy Tammy’ego Abrahama (40 milionów).

Belotti w West Hamie to transfer godny Ligi Mistrzów i wysokich ambicji. Czy właściciele podołają i sprowadzą gwiazdora do wschodniego Londynu? Kibicom pozostaje tylko czekać.