Po serii licznych niepowodzeń zarówno w Anglii jak i w Niemczech zdawało się, że Reece Oxford nigdy nie spełni pokładanych w nim nadziei. Jednakże 6 lat po jego debiucie w seniorskim futbolu sytuacja w końcu zaczęła się poprawiać.
Markowy produkt Academy of Football
Reece Oxford był uważany za pierwszy wielki talent akademii West Hamu od dłuższego czasu. Po erze Lamparda, Defoe, Carricka, Noble’a czy braci Ferdinand przyszła spora posucha, i żaden z młodych adeptów nie zdawał się mieć potencjału dorównującego wspomnianym wcześniej zawodnikom. Światełkiem w tunelu stał się właśnie młody Reece.
Gdy w 2015 roku Oxford powoli wchodził do szerokiego składu pierwszej drużyny West Hamu, sytuacja klubu była zgoła inna niż obecnie. Młoty zajęły w sezonie 2014/15 12. miejsce w tabeli, a w Lidze Europy (a mówiąc ściślej – eliminacjach do niej) zagrali z powodu zajęcia pierwszego miejsca w rankingu fair-play. I to właśnie w europejskich pucharach, w meczu pierwszej rundy kwalifikacyjnej z andorskim FC Lusitanos, Oxford zaliczył swój seniorski debiut w oficjalnym meczu West Hamu (2 lipca 2015). Miał wówczas tylko 16 lat. Jak sam wspominał po latach w wywiadzie dla klubowej strony, było to niesamowite doświadczenie.
„Gdy miałem 15 lat to czasami trenowałem z pierwszą drużyną, a na jeden mecz Pucharu Ligi usiadłem nawet na ławce rezerwowych. Gdy skończyłem 16 lat, to trener otwarcie do mnie powiedział: 'Jesteś już w szatni pierwszego zespołu, więc możesz zacząć pracować na swoją pozycję.’ (…) Po dobrze przepracowanym pre-season 2015 zbliżały się mecze Ligi Europy i Slaven powiedział, że w następnym spotkaniu wyjdę w pierwszym składzie. Trochę się stresowałem, zwłaszcza że w tamtym czasie pisałem egzaminy GCSE i musiałem to jakoś połączyć z profesjonalnym graniem w piłkę. To było szalone. (…) Byłem bardzo szczęśliwy, że udało mi się zadebiutować w koszulce WHU.”
I choć Młoty ostatecznie do Ligi Europy się nie zakwalifikowały (wstydliwe odpadnięcie z Astrą Giurgiu; choć nie ostatnie), to Oxford pozostawił po sobie względnie dobre wrażenie. Pod szczególnym wrażeniem był zwłaszcza nowy trener WHU, Slaven Bilic. Gra młodego Anglika na tyle mu się spodobała, iż postanowił rzucić go na głęboką wodę i wystawić w pierwszym składzie na pierwszą, arcytrudną kolejkę Premier League – West Ham na The Emirates mierzył się ze zdobywcą Pucharu Anglii, Arsenalem.
Tak jak wielu przecierało oczy ze zdumienia po zobaczeniu nazwiska Oxforda w pierwszym składzie, tak jeszcze mocniej byli zdziwieni gdy zobaczyli jego grę na boisku. Anglik zaprezentował się wzorowo i był prawdziwym architektem zwycięstwa West Hamu nad Kanonierami. Atak Arsenalu, w którego szeregach grały takie tuzy jak Mesut Özil czy Santi Cazorla, nie mógł skutecznie sforsować defensywy WHU, przed którą fantastyczną robotę wykonywał właśnie Oxford. Po meczu młody zawodnik Młotów otrzymał wiele pochwał, choć i tak najmocniej zapadły w pamięć słowa Slavena Bilicia tuż po zakończeniu spotkania:
„Na papierze ma 16 lat. Jest zawodnikiem nowej generacji. Ująłbym to tak; gdybym miał się mierzyć z Lionelem Messim to byłbym bardziej przestraszony niż Reece.”
Wypożyczenia i rozczarowania
Sezon 15/16 Oxford skończył z 12 seniorskimi występami (w tym 7 z nich było w Premier League). Większość czasu spędzał w drużynie u21, z którą udało mu się wygrać Premier League Cup (Oxford był również kapitanem tamtego zespołu). Wiara w umiejętności i talent Reece’a była na tyle wielka, że w grudniu 2016 prolongowano z nim umowę do 2021, a przy tym jego pensja wzrosła do 20 000 funtów tygodniowo. Jak na zawodnika wówczas tylko osiemnastoletniego – kwota gigantyczna.
Talent takiego kalibru potrzebował gry na zawodowym poziomie, więc West Ham szukał odpowiedniego klubu do którego Oxford mógłby być wypożyczony. Ostatecznie, w końcowy dzień zimowego okienka 2017, młody Anglik udał się na wypożyczenie do Reading w Championship. To właśnie wtedy rozpoczęła się lawina sportowych niepowodzeń, które zahamowały rozwój Oxforda.
Dla Reece’a treningi u szkoleniowca Reading – byłego obrońcy Manchesteru United, Jaapa Stama – okazały się zaskakująco intensywne. Cichy konflikt między holenderskim trenerem a Oxfordem narastał, a jego załagodzeniu nie pomagały słowa Stama o młodych zawodnikach w jego drużynie:
„Muszą się rozwijać, ale w moim przekonaniu rozwoju nie osiąga się poprzez wchodzenie na głowę (menedżerowi). Jako trener muszę być ponad nimi, choć nie zawsze”
Niedługo potem Oxford opublikował tajemniczy post na Instagramie, który mógł być wykorzystany jako strzał w menedżera Reading.
Zapytany o całą sytuację Stam odpowiedział:
„Nie czytam takich rzeczy. Jeśli jest niezadowolony z czegoś, to powinien ze mną porozmawiać, a nie wstawiać takie rzeczy do internetu.”
Oxford ostatecznie w Reading sobie nie poradził. W pół roku zagrał tylko 5 razy w pierwszej drużynie, a jego jedyne pełne 90 minut na murawie przypadło na katastrofalną porażkę zespołu Stama z Norwich City (1:7). Ostatni raz w barwach Reading pojawił się w meczu PL2, 24 kwietnia 2017.
Rozczarowujący sezon 2016/17 nie przeszkodził Oxfordowi w poszukiwaniu nowego klubu na wypożyczenie – tym razem po Anglika zgłosiła się Borussia Mönchengladbach, czołowy zespół ligi niemieckiej. Jego pierwszy pobyt w Niemczech trzeba potraktować jako surową lekcję zagranicznego futbolu – do 15. kolejki Bundesligi uzbierał… 1 minutę na boisku. Do końca rundy jesiennej uzbierał łącznie zaledwie 180 minut w lidze. W Mönchengladbach doceniali jego wszechstronność (w ciągu swojego krótkiego czasu na boisku grał jako defensywny pomocnik, ale też jako prawy i środkowy obrońca).
W listopadzie 2017 z West Hamu zwolniony został Bilić, który mocno wierzył w Oxforda i był gotów dawać mu więcej szans. Następcą Chorwata został David Moyes. Szkot, w celu sprawdzenia wszystkich możliwych zawodników WHU, odwołał Reece’a z wypożyczenia i wystawił go w dwóch spotkaniach Pucharu Anglii (z Shrewsbury 0:0, wygrana po serii rzutów karnych; z Wigan porażka 2:0). Oxford nie zachwycił Moyesa i z powrotem został odesłany do Mönchengladbach. Jego krótka przygoda w Anglii na początku 2018 poskutkowała tym, że nie mógł on przejść do trzeciego innego zespołu w tamtym sezonie, ponieważ blokują to transferowe regulacje FIFA i UEFA.
Po powrocie z Wysp Oxford wystąpił w trzech spotkaniach Borussii, ale jego walka o budowanie swojej pozycji jako zawodnika pierwszego składu została przerwana przez uraz. Po rekonwalescencji Anglik pojawił się na boisku tylko jeden, ostatni raz w sezonie 2017/18 – 5 maja 2018.
Gdy Oxford ponownie pojawił się we wschodnim Londynie, to szkoleniowcem West Hamu był już Manuel Pellegrini. Początkowo wydawało się, że chilijski trener był gotów dać Reece’owi większą szansę i zabrał go nawet na obóz przedsezonowy do Szwajcarii. Niestety, nie był on pod wrażeniem umiejętności Anglika i jesień 2018 Oxford spędził w drużynie U23, czekając na dobre oferty wypożyczenia w zimowym okienku. Najmocniej zainteresowany był Augsburg i to właśnie tam młody obrońca spędził resztę sezonu 2018/19.
Oxford był rzucony w Bawarii na głęboką wodę i po krótkim otrzaskaniu zaczął być regularnie wystawiany w pierwszym składzie niemieckiego zespołu.
Dla Anglika gra w Augsburgu była sporą lekcją – drużyna należała w rundzie wiosennej sezonu 2018/19 do najsłabszych i bolesne porażki z wieloma straconymi bramkami nie były czymś niecodziennym. Najlepiej o 'sile’ niemieckiej drużyny świadczyła statystyka: w meczach, w których Oxford zagrał pełny wymiar czasowy, straciła ona 24 gole, co daje jedną wpuszczoną bramkę co… 18 minut. Jednym z tych feralnych spotkań było starcie z Wolfsburgiem na Volkswagen-Arena , które zakończyło się wynikiem 8:1 dla gospodarzy.
Przed sezonem 2019/20 Oxford był ponownie włączony do składu Pellegriniego na pre-season w Szwajcarii, ale po jego zakończeniu Anglik podpisał kontrakt z Augsburgiem i przeniósł się do Bawarii na zasadzie transferu definitywnego (kwota transakcji opiewała na 3 miliony euro). Opuszczenie West Hamu było bolesne, ale konieczne, o czym sam Reece wspominał w wywiadzie dla OneFootball we wrześniu 2019:
„Po prostu uważam że klub stawał się coraz bogatszy i mógł sobie pozwolić na coraz więcej transferów drogich piłkarzy, i czułem się jakbym nie był w stanie otrzymać tam odpowiedniej szansy. (…) Bardzo wcześnie zacząłem grać w seniorskiej piłce, ale większość czasu spędzałem na ławce. Wiem, że muszę regularnie grać by się rozwijać.”
Pierwszy sezon jako pełnoprawny zawodnik Augsburga był dość cierpkim doświadczeniem. Nie dość, że sezon został brutalnie przerwany przez COVID, to jeszcze Oxford miał problemy z regularną grą. Nie bez powodu ludzie zaczęli stawiać na nim krzyżyk mimo tego, iż nadal był on bardzo młodym zawodnikiem. Młody Anglik jednak pokazał siłę i wytrwałość, dzięki czemu udało mu się wyjść z dołka swojej kariery.
Augsburski renesans
Sezon 2020/21, choć nie idealny, był zdecydowanie lepszy niż wszystkie poprzednie. Oxford regularnie otrzymywał minuty, a ostatecznie w całym sezonie uzbierał ich 1426, co było jego osobistym rekordem. Według portalu WhoScored.com był ósmym najlepszym piłkarzem Augsburga (jego średnia ocena była wyższa niż u m.in. Roberta Gumnego). O postępach względem poprzednich lat opowiedział TalkSport:
„Jeżeli spojrzymy na liczbę minut i statystyki, to ten sezon był najlepszym w mojej karierze. Może nadal nie jest idealnie, bo zawsze celuję wysoko, ale wciąż jest to zauważalny progres względem zeszłego roku. (…) Czuję, że przeprowadzka do Niemiec, gdzie skupiają się na drobnych szczegółach, sprawiła że moja kariera wyjdzie na prostą.”
Prawdziwym blaskiem Oxford rozbłysł jednak dopiero w aktualnej kampanii. Anglik nie tylko wyróżnia się w samym Augsburgu (gdzie aktualnie otrzymuje najwyższe noty spośród wszystkich zawodników klubu), ale też na tle całej Bundesligi. Reece szczególnie bryluje w statystykach wybić i zablokowanych zagrań (odpowiednio 7,17 i 1,75 na mecz), gdzie gorzej od niego wyglądają m.in. weteran Mats Hummels z Borussii Dortmund (6,00 i 1,53), czy bardzo utalentowany Dayot Upamecano z Bayernu (3,85 i 1,41).
Anglik ma jeszcze sporo do poprawy (m. in. rozegranie piłki na własnej połowie), ale już widać oznaki sporego progresu. I jak pokazywały przykłady Jadona Sancho czy Jude’a Bellinghama, Bundesliga jest naprawdę żyzną glebą dla angielskich talentów. Rozwój Oxforda może sprawić, iż nie tylko wyląduje on na radarze Garetha Southgate’a (reprezentacja Anglii), ale też… Davida Moyesa. Młody Anglik byłby dobrym wzmocnieniem kadry WHU, zwłaszcza po niedawnej kontuzji Angelo Ogbonny. Pytanie tylko, czy można wchodzić dwa razy do tej samej rzeki?