Bramkarz West Hamu United – Łukasz Fabiański – zachował czyste konto w swoim 57 i ostatnim występie dla reprezentacji Polski. Mecz z San Marino, był spotkaniem eliminacyjnym do Mistrzostw Świata. Polska odniosła komfortowe zwycięstwo 5:0.

36-latek ogłosił w lecie zakończenie kariery reprezentacyjnej. Ostatni mecz z orzełkiem na piersi zagrał przed ponad 56 tysiącami kibiców, zgodnie ze swoimi marzeniami – na Stadionie Narodowym w Warszawie.

Kiedy Polska prowadziła 3:0, Fabiański został zmieniony w „symbolicznej” 57 minucie (jako, że był to jego 57 występ w barwach narodowych), pozostawiając cały stadion we łzach. Opuszczał murawę przy owacjach na stojąco ze szpalerem stworzonym przez kolegów z drużyny, a także sobotnich rywali.

Przed rozpoczęciem meczu Fabiański otrzymał oprawioną koszulkę z jego nazwiskiem i numerem 57 na plecach.

Golkiper, który zadebiutował w reprezentacji w 2006 roku w towarzyskim spotkaniu z Arabią Saudyjską, ma za sobą 15 lat kariery w seniorskiej drużynie i kilka rekordów, które ustanowił w barwach narodowych.

Fabiański zachował w sumie 27 czystych kont między słupkami i był częścią polskich kadr, które wyjechały pięć wielkich turniejów.

A tak wyglądało pożegnanie Łukasza Fabiańskiego w szatni – niespodziankę przygotowali dla niego koledzy. KULISY MECZU POLSKA vs SAN MARINO

Uspokajając fanów… Łukasz Fabiański zamierza jeszcze długo grać w piłkę i cieszyć nas swoimi interwencjami

Teraz „Fabian” chce skupić się na karierze klubowej, ponieważ obowiązków przybyło, więc pracy nie zabraknie. Dzięki rezygnacji z gry w kadrze, Polak ma szansę dłużej grać w piłkę – spora część obciążeń odpada, a ten czas chce poświęcić na regenerację i pracę z londyńskim zespołem.

Jakie plany ma Fabiański co do swojej kariery klubowej?

Chciałby grać jak najdłużej to będzie możliwe, nie stawia sobie żadnych granic. Dopóki zdrowie pozwoli, urazy nie będą nękać i będzie na dobrym poziomie, będzie cieszył swoich fanów stojąc w bramce.

Magiczna „40stka”, a może dłużej?

Bramkarz liczy się jednak z tym, że może przyjść czas w którym nie będzie w klubach „etatową jedynką”, jednak dopóki gra będzie sprawiała mu radość i będzie zdrowy, nie zejdzie z boiska.

Życzymy zatem jeszcze wielu wielu lat w pełni sił, bez kontuzji i w świetnym zdrowiu!