Ostatni sezon był pod względem strzeleckim bardzo ubogi, a na razie niewiele wskazuje, by sytuacja miała się ku lepszemu.

Najlepszym strzelcem West Hamu w ubiegłym sezonie Premier League był skrzydłowy, Said Benrahma. Nie byłoby to nic strasznego, gdyby nie fakt, iż uciułał on zaledwie 6 bramek. To najgorszy wynik wśród najlepszych strzelców West Hamu w jednym sezonie PL od momentu jej utworzenia.

W sierpniu 2022 jeszcze zdawało się, że atak Młotów wygląda najlepiej od lat. Weteran i lider ofensywy Michail Antonio w końcu otrzymał godnego rywala w walce o pierwszy skład – utalentowanego Gianlukę Scamaccę z Sassuolo. Na dodatek podstawowi skrzydłowi (Bowen i Benrahma) pobili swoje rekordy strzeleckie z Premier League, a Bowen stał się pierwszym zawodnikiem WHU od 2018 roku który strzelił więcej niż 11 bramek w sezonie ligowym.

Niestety, wszelkie aspiracje Młotów do udanego ligowego finiszu szybko zostały uziemione. Jak wiadomo, klub zaplątał się w walkę o utrzymanie, a słabo poukładanej linii defensywy przeszkadzał mizerny atak. Alternatywą dla dołujących napastników miał stać się sprowadzony zimą z Aston Villi Danny Ings, ale niestety, po bardzo udanym debiucie z Nottingham Forest (2 gole, zwycięstwo 4:0) również i on popadł w przeciętność. Co przeszkodziło napastnikom WHU rozwinięcie skrzydeł, i jakie są perspektywy na zmianę sytuacji w nowej kampanii?

Michail Antonio – frustracja i przemęczenie

W ostatnich latach Michail Antonio, choć nie zawsze będący kochany przez fanów, był motorem napędowym West Hamu i jednym z najważniejszych zawodników klubu w walce o jego największe sukcesy. Jego wartość głównie było widać w tytanicznej pracy wykonywanej na całej szerokości boiska, ale oprócz tego Antonio co sezon dostarczał drużynie sporo bramek.

Michail Antonio po strzeleniu 4 goli przeciwko Norwich City, lipiec 2020

Dość powiedzieć, że jest on jedynym zawodnikiem, który zanotował 3 sezony z 10+ golami w Premier League dla WHU, a dodatkowo zrobił to po kolei (19/20, 20/21, 21/22). A wśród tych bramek nie brakowało także tych najistotniejszych, jak np. te w jednobramkowych zwycięstwach z Tottenhamem (chociażby na jesieni 2021), kluczowy gol z Chelsea w meczu założycielskim ‘nowego West Hamu’ (lipiec 2020) czy przewrotka w zremisowanym meczu z Manchesterem City (październik 2020).

Zasługi to jedno, a aktualna dyspozycja to drugie. Niestety, brak zmiennika w sezonie 21/22 Antonio odczuł w bardzo bolesny sposób – napastnik WHU w kolejnej kampanii był już kompletnie wypalony i wyzuty ze wszystkich sił.

Na początku swojej przygody z Młotami Antonio dał się poznać jako zawodnik bardzo podatny na kontuzje. Ta łatka odpadła od niego dopiero w ostatnich dwóch latach, kiedy to napastnik (a kiedyś skrzydłowy) zmienił swoje podejście do gry i długowieczności w piłce nożnej. Antonio przeszedł na inną dietę i zmienił styl swojego treningu. Nie biega on już bezmyślnie po boisku, a racjonalnie magazynuje swe siły – między innymi dzięki temu był w stanie zaliczyć aż 47 meczów we wszystkich rozgrywkach. Tak duża ilość spotkań, nawet pomimo zmiany nawyków Antonio, wywarła duży wpływ na niemłodego (w marcu 2023 skończył 33 lata) zawodnika.

Antonio po boisku już głównie truchtał, a na dodatek bardzo regularnie marnował dogodne okazje, co zbudowało w nim dużo frustracji. To napędziło spiralę, przez którą Antonio stał się jednym z najsłabszych zawodników WHU w pierwszej części sezonu. Wielu kibiców West Hamu uważało (bądź nadal uważa), iż Antonio już nie jest zainteresowany grą w klubie, a oliwy do ognia dolewają plotki transferowe o potencjalnym odejściu – w styczniu mówiło się o Evertonie i Wolves, a nie tak dawno mówiono o przeprowadzce napastnika do Arabii Saudyjskiej, gdzie miałby grać pod batutą Stevena Gerrarda w Al-Ettifaq.

Pomimo swojej fatalnej formy na krajowych boiskach, Antonio znakomicie spisywał się w Lidze Konferencji, gdzie regularnie dawał sygnały, że stare umiejętności nadal w nim drzemią. Napastnik o mały włos nie został królem strzelców całych rozgrywek, ale na osłodę zostało mu miejsce w XI sezonu LKE.

Frustracja Antonio była nie tylko spowodowana niepowodzeniami przed bramkami rywali, ale także poprzez bardzo niekorzystne podejście sędziów. Michail od jakiegoś czasu jest regularnie faulowany przez wyższych obrońców, którzy nie radzą sobie przepisowo z napastnikiem. Jak wiadomo, jak na 180 centymetrów wzrostu Antonio jest bardzo silnym zawodnikiem, którego ciężko pokonać w walce bark w bark. To przeszkadza większości rosłych zawodników Premier League, którzy często uciekają się do brzydkich fauli na Jamajczyku.

Gianluca Scamacca – wydłużona adaptacja i problemy zdrowotne

Wyzwanie Antonio miał rzucić Gianluca Scamacca z Sassuolo, który był pierwszym transferem środkowego napastnika od przyjścia Sebastiana Hallera w 2019 roku. Taka przerwa w pozyskiwaniu nowych „dziewiątek” to ewenement jeżeli chodzi o nowoczesną historię Młotów – wszak nowych napastników od czasu przejęcia klubu ujrzeliśmy ponad 40 (sic!).

Sebastian Haller przeciwko Southampton, 2019/2020

Scamacca miał zaoferować to, czego nie posiadał Antonio, i to, z czego rzadko użytek robił Sebastian Haller – precyzję w wykańczaniu akcji, ponadprzeciętny wzrost i zmysł do poruszania się wewnątrz szesnastki. Niestety, problemy pojawiły się już w samym wprowadzeniu Włocha do pierwszego składu. Główną trudnością był fakt, iż drużyna tworzyła zatrważająco mało sytuacji, a jeżeli już to robiła to w bardzo niechlujny sposób. Taki rozwój wypadków spowodował brutalne zderzenie się Scamacci z realiami Premier League.

O niebo lepiej sytuacja wyglądała, kiedy Włoch rzeczywiście otrzymywał od kolegów minimum wsparcia. Najlepszym przykładem są jego dwa październikowe gole – Scamacca dostał nieco więcej miejsca i czasu, a przez to mógł wykorzystać swoją świetną technikę, co przełożyło się na dwa zwycięstwa w lidze (vs Wolves i vs Fulham). Oprócz tych dwóch bramek warto jeszcze wspomnieć o dobrej grze Włocha na boiskach europejskich, gdzie jego trzy bramki pomogły drużynie wejść suchą stopą do decydujących faz Ligi Konferencji.

I w momencie kiedy Scamacca zdawał się łapać lepszy flow z całym zespołem, uczepiły się go kontuzje. Najpierw uraz na koniec 2022 roku, który jednak wymusił tylko jedną nieobecność w kadrze meczowej (przypadł na czas Mistrzostw Świata w Katarze), a potem miesięczna przerwa w grze na początku kolejnego roku (styczeń-luty 2023, 5 meczów przerwy) i na sam koniec 100 dni pauzy z powodu urazu łąkotki i operacji kolana (kwiecień-lipiec, 12 meczów przerwy). Dramat.

Po Scamacce bardzo łatwo zauważyć wybicie z rytmu. Wracając po każdym z tych urazów Włoch musiał całkiem długo się rozkręcać, a gdy już wchodził na wyższy bieg, coś mu w ostatniej chwili przeszkadzało by się na nim utrzymać. A nadzieje co do jego talentu były (i nadal są) wielkie.

Kiedy wydawało się, że Włoch będzie miał okazję zacząć nowy sezon na czystej karcie z autostradą do gry w pierwszym zespole, pojawił się zgrzyt – plotka i chęci odejścia z West Hamu. Włoskie kluby tylko czyhają na nieudane sezony gwiazd ligi włoskiej zagranicą, by potem, w obniżonej cenie, sprowadzić je z powrotem do Włoch. Tak samo stało się w przypadku Scamacci, którego średnio udany sezon podziałał jak prawdziwe okno wystawowe dla klubów z Serie A. Największe zainteresowanie Scamaccą przejawiały Inter, Milan i Roma, przy czym sam piłkarz mocniej skłania się ku drugiej opcji – pochodzi z Rzymu i jest wielkim kibicem tej drużyny, a do tego w ostatnim wywiadzie dla „La Gazzetta dello Sport” stwierdził, że gra dla Mourinho w Romie byłaby „wielkim przywilejem”.

I choć w tym samym wywiadzie stwierdził, iż aktualnie skupia się na West Hamie, nie sposób nie myśleć, iż byłby to bardzo rozsądny transfer dla niego, jak i dla Romy – Giallorossi potrzebują napastnika od razu, po tym jak poważnego urazu więzadeł doznał Tammy Abraham.

Ale, jak to zazwyczaj w przypadku włoskich klubów bywa, zaporowa jest cena stawiana przez West Ham – cena, dodajmy, bardzo rozsądna, opiewająca na około 30 milionów funtów. Włoskie zespoły są jednak znane ze swojego dość oszczędnego podejścia do transferów, a więc można się spodziewać, że wszelkie działania Romy WHU może uznać za niegroźne dla sprawy Scamacci.

Podobnie Młoty myślą o zakusach Interu i Milanu, które również próbowały pozyskać Scamaccę w ostatnich tygodniach. Szczególnie dość głośny w tej sprawie zrobił się Inter.

Danny Ings – niezrozumienie obu stron

Lekarstwem na bolączki WHU z napastnikiem miał być sprowadzony zimą z Aston Villi Danny Ings. Niestety – jego transfer zamiast pomóc, to pokazał, jak bardzo niektóre transfery West Hamu są źle zaplanowane.

Ings to całkiem uznana marka na brytyjskim rynku napastników. Nie jest to może poziom Jermaine’a Defoe czy Darrena Benta, ale i tak zdołał on sobie wyrobić opinię klasowego snajpera. Po nieudanym pobycie w Liverpoolu (2015-2018) Ings odżył w Southampton, gdzie nieomal nie zdobył tytułu króla strzelców (22 gole w sezonie 19/20). Taka forma strzelecka w dość przeciętnym zespole przykuła uwagę zespołów aspirujących do czegoś więcej niż środek tabeli. Najkonkretniej postępowała Aston Villa (choć lekkie zakusy miał także West Ham) i w 2021 roku Ings powędrował do The Villans.

Danny Ings w barwach Aston Villi

Tam już nie wszystko szło po myśli Anglika, który oprócz problemów z kontuzjami nie nawiązał szczególnej więzi na boisku z drugim snajperem Villi, Olliem Watkinsem. Gdy trenerem Villi został Unai Emery, nie umieścił Ingsa w swoich długoterminowych planach dotyczących klubu. Dlatego też, gdy West Ham pojawił się z ofertą 15 milionów funtów, pożegnano go – z wdzięcznością za zaangażowanie, ale bez większej tęsknoty. Ings w Aston Villi zagrał 48 meczów ligowych, w których strzelił 13 bramek.

W przeciwieństwie do dwóch napastników wspomnianych wcześniej, Ings zaczął swój sezon WHU całkiem nieźle. Kilka razy wszedł z ławki zgrywając się z zespołem, a w 25 kolejce, w meczu z Nottingham, pierwszy raz zaczął spotkanie w pierwszym składzie. Ings odpłacił się za zaufanie, strzelając 2 gole, ustawiając tym samym mecz pod dyktando WHU (zwycięstwo 4:0).

Niestety, to było ostatnie tak udane spotkanie Ingsa w barwach Młotów. Do końca rozgrywek dołożył tylko jednego gola (z Gent, w Lidze Konferencji). W finale LKE nawet nie podniósł się z ławki.

Główną przyczyna słabej dyspozycji Ingsa jest domniemane niezrozumienie przez Davida Moyesa, jak wykorzystać umiejętności snajpera. Największe indywidualne sukcesy Anglik odnosił, gdy grał u boku bardziej ruchliwego napastnika, który nie był aż tak skupiony na samodzielnym wykańczaniu akcji – takim kimś był Che Adams w Southampton. Mniej utalentowany, ale pracowity giermek pomagał Ingsowi na tyle, iż mógł się on skupić na swojej grze, która opierała się na kluczowych detalach. W Southampton Ings potrafił jednym dotknięciem piłki ustawiać całą akcję pod akord swojej drużyny, przez co jeden jego kontakt z piłką był wart więcej niż 10 kontaktów Adamsa. Niepowodzenia Ingsa w Aston Villi wynikały z tego, iż Ollie Watkins, nawet pomimo bycia bardzo ruchliwym, również aspirował do bycia głównym egzekutorem w drużynie.

W West Hamie nawet nie spróbowano na serio scenariusza z dwoma napastnikami na murawie. Liczono na to, iż Ings dostosuje się do taktyki Moyesa, a to okazało się bardzo toporne. O ile Antonio po prostu nie wychodziły zagrania, a Scamacca był zmuszony do grania „na ścianę”, tak Ings w swoich meczach był jak duch. Anglik potrafił mieć po 4-5 kontaktów na mecz, z których nic nie wynikało. Starał się ile mógł ratować to swoim kreatywnym poruszaniem, ale to nie pomogło. W momencie w którym dostawał piłkę, to potrafił zrobić z niej użytek, ale następowało to niezwykle rzadko. W jego grze widać było niezrozumienie.

Co dalej?

Przyszłość dla środkowych West Hamu nie wygląda zbyt różowo. Każdy z nich zmaga się z jakimiś problemami na boisku, które to problemy nie jest łatwo wyeliminować. Dodatkowo cały czas w tle rozgrywają się gierki transferowe, które pod znakiem zapytania stawiają przyszłość Scamacci i Antonio, a plotek o potencjalnych następcach brak.

Małym promykiem nadziei jest obiecująca postawa Divina Mubamy w ostatnich tygodniach, ale w zbliżającym się sezonie powinien być tylko wsparciem, a nie głównym goleadorem. Młody napastnik z bardzo dobrej strony pokazał się w przedsezonowych spotkaniach i w kolejnej kampanii powinien łapać coraz więcej minut. Zwłaszcza, że West Ham czekają występy w Lidze Europy. Pytanie tylko, co będzie z Mubamą kiedy wszyscy seniorscy napastnicy zostaną?

Co by się ostatecznie nie wydarzyło, napastników 10 dni przed pierwszą kolejką najlepiej podsumować cytatem Bogusława Lindy z „Czasu surferów”:

„Myślę, że się nie zdziwisz, jeśli powiem Ci, że jestem lekko zaniepokojony obecną sytuacją”.