Dzisiaj swój ostatni mecz w reprezentacji rozegra Łukasz Fabiański. Zawodnik West Hamu ma planowo rozegrać 57 minut (na symbol 57 występów w polskiej kadrze) w najbliższym spotkaniu z San Marino. Z tej okazji warto sobie przypomnieć, jak przeszedł on na Wyspach drogę od niepewnego rezerwowego do w pewnym momencie jednego z najlepszych bramkarzy Premier League .

Arsenal (2004, 2007 – 2014)

Nie wszyscy o tym wiedzą, ale Łukasz Fabiański mógł trafić do Arsenalu już w 2004 roku. Po podpisaniu pierwszego zawodowego kontraktu w swojej karierze (z Lechem Poznań) Polak udał się do Londynu odbyć staż w szeregach angielskiego giganta. Ostatecznie Fabiański odrzucił ofertę przedstawionego mu kontraktu i wrócił do Poznania. Jego nazwisko jednak pozostało w notesach skautów Kanonierów.

Łukasz Fabiański w barwach Legii Warszawa (2005)

Arsenal wrócił do sprawy Fabiańskiego trzy lata później, gdy był on już zawodnikiem Legii Warszawa i reprezentantem Polski (brał także udział w Mistrzostwach Świata 2006). Anglicy wyłożyli za bramkarza 4 350 000 euro, ustanawiając nowy rekord wśród zawodników odchodzących z Ekstraklasy.

Przygoda Polaka na The Emirates nie była zbyt udana. Na początku przegrywał rywalizację z Jensem Lehmannem, następnie z Manuelem Almunią, a na końcu z Wojciechem Szczęsnym. Jego niefortunne interwencji wyrobiły mu przydomek „Flappyhandski”.

Fabiański najwięcej ligowych występów zaliczył w sezonie 2010/11, gdy urazy leczył ówczesny numer 1, Manuel Almunia. Polak w swoich 14 występach zdołał sobie wyrobić lepszą opinię, ale jego proces poprawy własnego bramkarskiego imienia został przerwany przez własną kontuzję – wtedy do bramki wskoczył Wojciech Szczęsny i już miejsce w składzie nie oddał do końca przygody Fabiańskiego na The Emirates.

Polak miał jednak udział w zdobyciu pierwszego trofeum dla Arsenalu od 10 lat – zagrał we wszystkich meczach Kanonierów w FA Cup 2013/14, kiedy to wygrali oni całe rozgrywki. Było to dla Łukasza drugie (i jak do tej pory ostatnie) trofeum w karierze.

Swansea City (2014 – 2018)

Po wygaśnięciu kontraktu z Arsenalem w lipcu 2014 Fabiański podpisał kontrakt ze Swansea City. Szukając gry Polak nie mógł lepiej trafić – w tamtym sezonie z drużyny łabędzi odszedł Michael Vorm, a więc pojawił się wakat na pozycji golkipera.

Fabiański w barwach Swansea City (2014)

Fabiański po otrzymaniu szansy na regularną grę wreszcie mógł pokazać pełnię potencjału. W swoim pierwszym sezonie w walijskim klubie zaliczył aż 13 czystych kont, a do tego został wybrany najlepszym bramkarzem Premier League przez FourFourTwo. Jego wyśmienita dyspozycja wymiernie pomogła Łabędziom skończyć sezon 2014/15 na 8. miejscu w tabeli, co było (i wciąż jest) najlepszą pozycją Walijczyków w historii Premier League.

Kolejne sezony nie był aż tak udane dla Swansea, ale Fabiański trzymał wciąż bardzo wysoki poziom. Walijczykom udawało się unikać spadku w kilku kolejnych sezonach, ale tak dużo szczęścia nie mieli w sezonie 2017/18, kiedy to Łabędzie zajęły 18. pozycję w tabeli i spadły do Championship. Polski golkiper dwoił się i troił między słupkami, ale nawet pomimo jego 9 czystych kont pozycji Swansea nie udało się odratować.

Fabiański był mocno związany z klubem, więc spadek drużyny był dla niego szczególnie bolesny. Po ostatnim meczu ligowym ze Stoke nie mógł już powstrzymać łez.

West Ham (2018 – teraz)

Po spadku Swansea wiadome było, że taki fachowiec jak Fabiański musi sobie znaleźć nowego pracodawcę. Polak podpisał kontrakt z West Hamem – miał stać się tym, który odczaruje bramkę Młotów, po nieudanych kadencjach Joe Harta i Adriana.

Polakowi zdecydowanie się to udało – został wybrany zawodnikiem roku przez kibiców West Hamu, a dodatkowo wysiłki pomogły drużynie wrócić do środka tabeli, po bardzo chwiejnym sezonie 2017/18. Niestety, w sezonie 19/20 powróciły dawne koszmary WHU. Młoty zajmowały 5. pozycję w tabeli do końca września 2019, a w dodatku udało im się pokonać u siebie Manchester United. Dobry początek sezon szybko jednak został zapomniany po tym, jak polski golkiper doznał kontuzji i w jego miejsce musiał wejść Roberto Jimenez.

Katastrofalna postawa hiszpańskiego golkipera sprawiła, iż w 3 miesiące West Ham z kandydata do gry w europejskich pucharach stał się zespołem mocno zaplątanym w walkę o utrzymanie, a sytuacja niestety nie uległa znacznej poprawie gdy do gry powrócił już Fabiański.

Tytaniczna praca Davida Moyesa i jego podopiecznych doprowadziła jednak do tego, że West Ham w po przerwie pandemicznej w Project Restart spisał się naprawdę dobrze (nawet pomimo trzech porażek) i ostatecznie zapewnił sobie ligowy byt w sezonie 20/21, w między czasie pokonując spadkowiczów z Watford (3:1) i Norwich (4:0, cztery gole Michaila Antonio).

Jak dobrze wiadomo, sezon 2020/21 był jednym z najlepszym w historii West Hamu w Premier League, a Fabiański miał w tym szczególny udział, będąc filarem drużyny.

Co dalej?

Sezon 2021/22 Fabiański zaczął gorzej niż poprzednie, choć wielokrotnie kibice hiperbolizowali jego błędy (dużo razy Polak był stawiany w sytuacji bez wyjścia po błędach obrony). Niestety dla Łukasza w klubie ma w końcu bardzo dobrego rywala – Francuza Alphonse Areolę, który jest od niego o wiele młodszy, a już prezentuje podobny poziom. Czy jest to ostatnia kampania WHU z Fabiańskim jako podstawowym zawodnikiem? Niby nic nie wiadomo, ale niestety można się tego spodziewać…