Tylko jedna drużyna w Premier League jeszcze nie przegrała meczu. Ta sama ekipa jest niepokonana od 25 meczów, a dokładniej od 7 kwietnia. Najwięcej strzelonych goli, najwięcej oddanych strzałów i posiadanie prawdopodobnie najlepszego piłkarza świata ostatnich tygodni – to wszystko ma w sobie Liverpool. Drużyna Kloppa pozostawiła kryzys z poprzedniego sezonu dawno za sobą i gra tak jak wcześniej. Prawdopodobnie w ten weekend piłkarzy West Hamu czeka jeden z najcięższych meczów w tym sezonie. Jak gra Liverpool Jurgena Kloppa?

Ustawienie

Każdą analizę zaczynamy od tego jak na papierze i w praktyce wygląda dany zespół. Nie inaczej będzie w przypadku Liverpoolu: ekipa z Anfield najczęściej zaczyna swoje spotkania ustawiona w kształcie 4-3-3, ale nie przywiązujcie do tego uwagi. Prawdopodobnie jedynie na grafice przedmeczowej zobaczycie drużynę Kloppa ustawioną w poniższy sposób:

W każdym późniejszym momencie meczu prawdopodobnie gracze Kloppa będą przeprowadzali szereg rotacji, przez co ich pozycje będą się zmieniać jak w kalejdoskopie. Jednak da się nad tym nadążyć na tyle, by być w stanie to opisać.

Zachowanie z piłką

Drużyna Kloppa słynie z bardzo ofensywnej piłki. Sam Niemiec kiedyś powiedział, że jego zespół ma grać heavy metal. I faktycznie, tak właśnie to wygląda. Ekipa The Reds przy piłce to wybitna orkiestra, w której każdy wie, na jaką nutę ma grać.

Ostatnio Klopp stwierdził, że na podstawie gry Roberto Firmino można by napisać książkę o pozycji fałszywej dziewiątki. Faktycznie, na przestrzeni ostatnich 5 lat chyba nie ma zawodnika, który by lepiej definiował zadania gracza ustawionego w tej roli. Osobiście jestem wielkim fanem Firmino, więc mogę nie być w 100% obiektywny, ale naprawdę w całym natłoku meczów i emocji warto czasem zatrzymać się nad Brazylijczykiem i jego ruchami, które zaczynają ruszać trybikami w maszynie Liverpoolu. Po pierwsze, Firmino bardzo często – w myśl zadań fałszywej dziewiątki – cofa się mniej więcej na pozycję numer 10 i ma to dwie role: po pierwsze stworzyć przewagę w środku pola, która ułatwi The Reds utrzymanie się przy piłce, a po drugie pozostawi przestrzeń dla Mane i Salaha. Jest to system podobny do tego, który Pep Guardiola wymyślił i wcielił w życie w Barcelonie w sezonie 10/11, kiedy rolę fałszywej dziewiątki pełnił Leo Messi, a jako boczni napastnicy grali Villa i Pedro.Wolna przestrzeń dla Salaha i Mane oznacza fakt, że boczni napastnicy Liverpoolu zejdą do środka. Co więcej, stwarza to połacie wolnego miejsca przy liniach bocznych. Teraz jest zatem odpowiedni moment, by przytoczyć odpowiednie liczby. Liczby nie kłamią. I mówią, że od początku sezonu 18/19 najwięcej asyst w Premier League zaliczył Kevin De Bruyne, a kolejne dwa miejsca na podium zajmują boczni obrońcy Liverpoolu, Trent Alexander Arnold oraz Andrew Robertson. Anglik i Szkot są prawdopodobnie odpowiedzią na pytanie dlaczego Liverpoolowi nie potrzeba ofensywnego pomocnika. To boki defensywy The Reds odpowiadają za kreację w ekipie z Anfield.

 

Ostatecznie więc, co już napisałem na początku, formacja Liverpoolu w momencie, gdy ekipa The Reds ma piłkę jest kompletnie inna od ustawienia rodem z grafiki przed meczowej. Dwójka stoperów, trzech pomocników, jeden łącznik w postaci Firmino, na skrzydłach Trent Alexander Arnold i Andrew Roberston i na pozycji de facto napastników Mohamed Salah i Sadio Mane.

Liverpool pod względem średniego utrzymania się przy piłce jest drugim najlepszym zespołem w Premier League po Manchesterze City. Dlaczego? Powyższe ustawienie ułatwia długie trzymanie się przy piłce ze względu na wszechobecne trójkąty tworzone na boisku, co widać powyżej. Ale przede wszystkim taka formacja pozwala na błyskawiczny doskok po stracie piłki.

Gegenpressing

Jeśli są tutaj jacyś kibice Wisły Kraków – najwyższy czas wyłączyć ten tekst. Fani ekipy z Krakowa słysząc o gegenpressingu kojarzą tę filozofię z Peterem Hyballą, niemieckim furiatem, który niezbyt skutecznie wprowadził ten sposób gry w piłkę na stadionie Reymana. Z kompletnie przeciwnym skutkiem rozpoczął propagowanie gegenpressingu w Liverpoolu i głównie z tym powinniśmy kojarzyć ekipę The Reds. Prawdopodobnie drużyna Kloppa prezentuje najbardziej energetyczny futbol w Anglii, a zawdzięcza to wyśmienitym zbieraniem drugich piłek.

Gegenpressing zakłada natychmiastowy doskok po stracie piłki i prawdopodobnie nie ma pod tym względem lepszej drużyny na świecie od Liverpoolu. Jeśli ktoś jest w stanie pokonać Liverpool to najczęściej są to ekipy świetne w kontratakach, które umiejętnie wykorzystują moment między stratą, a doskokiem Liverpoolczyków.

Bardzo często Liverpool nie bawi się w staranne, wypieszczone wyprowadzenie piłki grą kombinacyjnie, tak jak robi to Manchester City, tylko zwyczajnie przerzuca ciężar gry na połowę rywala długim zagraniem. Ale nie są to zwyczajne i tak popularne na niższych poziomach rozgrywkowych „lagi”, tylko starannie wypielęgnowane sytuacje stworzone do przejęcia drugiej piłki. Długie podanie – tak, ale nie z bezradności, tylko z planu na takie rozegranie piłki.

Taką sytuację możecie zauważyć poniżej. Niezwykle często Virgil Van Dijk – którego brak między innymi z tego powodu był dotkliwy dla Liverpoolu w ubiegłym sezonie – zagrywa długie, krosowe podanie do Mohameda Salaha ustawionego na prawej stronie. Egipcjanin wzrostem nie grzeszy, dlatego szanse na powodzenie takiego zagrania są dość mizerne, jednak wtedy tak naprawdę dochodzimy do kluczowego momentu. Henderson i Trent Alexander – Arnold doskonale wiedzą, że muszą być gotowi, by zebrać piłkę wybitą przez obrońcę naciskanego przez Salaha.

Ponadto, na prawą stronę The Reds trzeba wyjątkowo uważać – nie tylko ze względu na wspomniany wcześniej gegenpressing, ale też Salaha, który nie dość że jest w wybitnej dyspozycji, to jeszcze ułatwiają mu to koledzy z drużyny.

Henderson zbiega do środka. Zajmuje miejsce Salaha. Zabiera jego zawodnika, który musi skupić się na kapitanie The Reds, a to oznacza wolną przestrzeń dla Mohameda Salaha. Niezwykle często skrzętnie piłkarze Kloppa korzystają z takiego wariantu „wyizolowania” Egipcjanina, który w tym sezonie wspiął się na poziom nieosiągalny dla większości śmiertelników.Liverpool bez piłki

Mimo świetnej gry w tym sezonie, Liverpool nie jest ekipą nie do pokonania. O słabości drużyny Kloppa przekonaliśmy się choćby tydzień temu, gdy Brighton było w stanie odrobić dwubramkową stratę na Anfield. Kluczem do pokonania ekipy z Anfield jest przechylenie szali na swoją korzyść podczas pressingu Liverpoolu.

W momencie, gdy rywale The Reds rozpoczynają grę od swojej bramki Salah i spółka ustawiają się w 4-4-2 lub asymetrycznym 4-5-1. O ile Sadio Mane jest bardzo pracowity i zdyscyplinowany taktycznie, o tyle Mohamed Salah zwyczajnie chce strzelać gole i dostaje on przyzwolenie od Jurgena Kloppa na nie aż tak intensywną pracę w defensywie jak jego kolega z lewej strony.  Kluczowy w pressingu Liverpoolu – ponownie – jest Roberto Firmino. Brazylijczyk dyktuje tempo i wyznacza kierunek, w którym mają poruszać się gracze z Anfield, trochę jak gęś na szczycie klucza lecącego w kierunku ciepłych krajów. Często jednak do Firmino przyłącza się Salah, który ma za zadanie potencjalnie odciąć lewą flankę rywali. Jak pokonać Liverpool?

Przynajmniej w meczu z Brighton Egipcjanin nie był w stanie bardzo często zrobić tego skutecznie. I tutaj dochodzimy do wniosku: Liverpool warto pokonać grając jego prawą flanką. Po nieudanym pressingu Salaha (który da się obejść np. mając dobrze grającego nogą środkowego obrońcę). Często błąd popełnia także Trent Alexander – Arnold (a przynajmniej robił to co najmniej kilka razy przeciwko Brighton). Mimo ogromnego talentu Anglika, o którym wie każdy trzeba powiedzieć sobie jasno, że Trent lepszy jest mimo wszystko w ofensywnie aniżeli w obronie. Będąc bez Salaha na stronie prawy obrońca zamiast pozostać w swojej strefie niepotrzebnie wychodzi do pressingu, co powoduje pozostawienie wolnej przestrzeni za jego plecami. Bardzo ważne jest też zachowanie spokoju w momencie doskoku The Reds. Przede wszystkim – nie zagrywać do najbliższego kolegi. Z całym szacunkiem, ale piłkarze Moyesa nie są jeszcze na poziomie technicznym Manchesteru City, który może sobie pozwolić na próby wyjścia spod pressingu Liverpoolu krótkimi podaniami. A z resztą nawet drużyna The Cityzens miewała z tym problemy, np. w styczniu 2018 roku, gdzie błyskawicznym doskokiem byli w stanie zaskoczyć piłkarzy Guardioli podopieczni Kloppa.

Ponadto, bardzo ważne będą choćby reakcje Declana Rice’a w momencie, gdy piłkę odbiorą jego koledzy. Anglik wyrósł na prawdopodobnie najlepszego pomocnika Premier League, który do świetnego przeglądu pola i odbioru dodał w tym sezonie umiejętności stricte z piłką przy nodze. Jeśli lider środka pola Młotów będzie w stanie zachować spokój po odbiorze piłki i pomknie z piłką przy nodze do przodu (podobnie jak w meczu z Leeds United przy golu Antonio), szanse West Hamu na zwycięstwo znacznie podskoczą.

Po stracie piłki, gracze Liverpoolu nie wahają się – od razu idą ją odebrać, bez wahania. To jednak oznacza, że często idą, kolokwialnie rzecz ujmując, na raz. Być może jest to ryzykowne, ale naprawdę warto czasem spróbować doskakującego po stracie Sadio Mane wziąć na zamach czy balans ciałem. A wtedy prawdopodobnie uda się przełamać pierwszą linię pressingu Liverpoolu, co  przybliży Młoty do zdobycia gola.

Najcięższy egzamin

Można się spierać, czy Liverpool to najlepsza drużyna w Anglii. Tego nie wiem, ale prawdopodobnie są oni najlepsi pod względem zamykania rywali na ich połowie. Czy będzie cięższy mecz dla piłkarzy Moyesa w tym sezonie? Prawdopodobnie tak – z Liverpoolem na Anfield oraz z Manchesterem City. Każdy punkt zdobyty w meczu z The Reds będzie ogromnym sukcesem West Hamu. Najpewniej większość czasu zespół z Olimpic Stadium będzie się bronił na swojej połowie, choć nie można zapominać, że najlepszą bronią na jakikolwiek zespół jest zawsze wysoki pressing (co poakzało Brighton tydzień temu). Jaką strategię na mecz z Liverpoolem obierze David Moyes? Przekonamy się już w tę niedzielę o 17:30.