Wciąż czekamy na słynne „Here we go”, jednak wygląda na to, że David Moyes w końcu pozyskał nowego napastnika. Gianluca Scamacca „na papierze” i na Youtubie wygląda imponująco. Znamy jednak wiele przypadków z naszej historii, kiedy to obiecujący napastnicy nie radzili sobie we Wschodnim Londynie. Scamacca przychodzi do nowego zespołu, nowej ligi i kraju i wielką niewiadomomą jest, czy będzie umiał pokazać swoje atuty w West Hamie. Zanim zobaczymy Scamaccę w bordowo-niebieskiej koszulce, warto przyjrzeć się jego karierze z bliska.
W poszukiwaniu informacji o Scamacce, natknęliśmy się na niezwykle ciekawą sylwetkę piłkarza spisaną przez Jamesa Horncastle’a z The Athletic. Artykuł został napisany jeszcze przed pierwszymi plotkami łączącymi Scamaccę z West Hamem. Możemy dowiedzieć się z niej kilku ciekawych faktów o włoskim snajperze.
Tekst zaczyna się dość oczywistą wzmianką o koszykówce. Scamacca ma 195 cm wzrostu, więc naturalnym jest że przymierzano go do gry w kosza. Sam piłkarz powiedział jednak, że ten sport nigdy nie dawał mu frajdy. Piłką pasjonował się od dziecka. Uwielbiał oglądać mecze AS Romy wraz ze swoim ojcem, a potem próbować naśladować piłkarzy podczas podwórkowych meczów rozgrywanych z kumplami.
Holenderskie szlify i ucieczka przed włoską bylejakością
Scamacca od bardzo młodych lat był uważany we Włoszech za supetalent. Jego wyjazd do Holandii w wieku zaledwie 16 lat był szeroko komentowany w prasie. Włosi od lat wiążą z nim ogromne nadzieje, nie chcą aby przepadł gdzieś za granicą. Wyjazd do PSV w 2015 roku okazał się jednak dobrym ruchem, którego sam piłkarz nie żałuje. Scamacca w młodzieżowej drużynie PSV, mógł trenować pod okiem samego Ruuda van Nistrelooya.
– Kiedy wychodziłem z pola karnego był na mnie zły. Zawsze powtarzał, abym wybiegał na pozycję i starał się zostać w polu karnym. Pokazywał mi dużo filmów z jego grą oraz akcjami Radamela Falcao jako przykłady – wspomina Scamacca.
Włoch nie zrobił ogromnej kariery za granicą jednak wyjazd do Holandii w tak młodym wieku dał mu bardzo wiele. Częstym problemem z włoskimi piłkarzami jest fakt, że nie mówią oni w obcych językach. A to w dzisiejszym futbolu element niezwykle ważny. Ważny szczególnie dla Davida Moyesa. Wydaje się, że zagraniczne doświadczenie Scamacci, mogło pomóc naszemu menadżerowi w podjęciu dezycji o transferze.
– Nauczyłem się języków. Mówię po angielsku, troszeczkę, lecz nie za dużo, po holendersku. Znam nieco hiszpański przez to, że mieszkałem razem z Beto, który jest z Peru – powiedział Scamacca. Bariera językowa nie powinna być więc problemem w West Hamie.
Na czym polegał fenomen Scamacci i dlaczego PSV znane ze świetnego scoutingu zdecydowało się go pozyskać w tak młodym wieku? Tłumaczy to Hornacastle w swoim artykule:
– Nie było scouta, który nie znałby Scamacci. Już jako dzieciak zawsze grał ze starszymi od siebie, nawet w reprezentacji Włoch. Strzełał gole z połowy boiska ośmieszając bramkarzy. Był tak duży i silny, że jego koledzy z drużyny w komiczny sposób odbijali się od niego, gdy celebrowali razem bramki. Kiedy oglądasz nagrania z tamtych czasów to nie wygląda na uczciwą rywalizację. Kiedy dostawał dośrodkowanie, nie musiał nawet skakać, by wygrać pojedynek główkowy. Siła, jaką miał w prawej nodze sprawiała, że był zagrożeniem niezależnie od pozycji na boisku – opisuje Horncastle, który jest ekspertem od Serie A w The Athletic.
Scamacca grając w Romie U-14 zdobył 34 bramki w 30 meczach i miał ogromny wpływ na grę drużyny, która w tamtym sezonie wygrała mistrzostwo. Dlatego jego transfer do PSV wywołał taki sprzeciw środowiska piłkarskiego i był przyczynkiem do szerszej dyskusji o stanie włoskiego futbolu.
Dla Scamacci był to jednak normalny ruch. Wyrwał go z trudnej do życia dzielnicy w Rzymie. Mógł skupić się na piłce nożnej 24/7. Nie musiał codziennie jeździć autobusem z Fidene do Trigorii, czyli z jednego końca miasta na drugi. PSV znalazło pracę jego rodzinie i udostępniło samochód. To były ważne czynniki, które miały ogromny wpływ na dalszą karierę piłkarza. Sam Scamacca bardzo docenia ten czas i w jednej ze swoich wypowiedzi dolał oliwy do ognia krytykując poziom piłkarski we Włoszech:
– Młodzieżowe sekcje we włoskich klubach są zbyt łatwe. Tempo jest wolne podczas gdy w Holandii, mamy taką samą intensywność jakiej doświadczam w kadrze narodowej. We Włoszech mam dwa lub trzy intensywne dni na grupowaniu, potem wracam do klubu i wszystko zwalnia – powiedział Scamacca. – To nie jest krytyka wymierzona w Romę. Jestem bardzo wdzięczny temu klubowi za wszystko, co dla mnie zrobił. Treningi w PSV nie są dłuższe, jednak są bardziej intensywne. Piłka jest w centrum wszystkiego co robimy i to jest fajne. Nikt nie skupia się na wynikach, jak ma to miejsce we Włoszech. Rozpisano mi program dostosowany specjalnie do mnie, który ma mi pomóc się rozwijać. Zaangażowanych jest wielu świetnych byłych piłkarzy i trenerów. Asystentem drużyny B jest Mark van Bommel. Często z nim trenuję bo jest jedynym, który mówi to po Włosku – punktował dalej Scamacca.
Powrót do Włoch i budowanie marki specjalisty od ważnych meczów
Włoch ostetecznie nigdy nie przebił się do pierwszej drużyny PSV. Wrócił do Włoch, by grać dla Sassuolo. Stamtąd wypożyczano go do Cremonese i PEC Zwolle. Scamacca swoją markę budował jednak głównie poprzez młodzieżowe sekcje reprezentacji Włoch. Podczas Euro U-19 zdobył wyrównującą bramkę w ostatnich minutach meczu z Portugalią. Rok później na Mistrzostwach Świata U-20 strzelił przepięknego gola nożycami w spotkaniu z Ukrainą. Bramka niestety nie została uznana, ale i tak piłkarz zebrał spore uznanie za indywidualne umiejętności.
Scamacca wskoczył na wyższy level na wypożyczeniu do Genoi. Tam dzięki dobrym występom, zwzrócił na siebie uwagę innych klubów. W 2020 roku Juventus i Parma były gotowe zapłacić za niego 25 mln euro. Wyglądało to na dobry deal dla Sassuolo, które do tej pory nie dało Scamacce możliwości gry w pierwszej drużynie. Włoski klub postanowił jednak odrzucić te oferty i dać Scamacce więcej szans na grę. Jak się później okazało i sportowo i finansowo to była bardzo dobra decyzja.
– To był moment, w któym kariera Sacamacci nabrała tempa. Włoch zdobył 16 bramek w sezonie i tylko Dusan Vlahovic, za którego Juventus wyłożył 70 mln euro, był bardziej wyrożniającym się spośrod młodych piłkarzy w Serie A – pisze James Horncastle w The Athletic.
Pod ogromnym wrażeniem Scamacci jest selekcjoner reprezentacji Włoch Roberto Mancini: – On strzela bramki jak tylko chce. Głową, z dystansu, z bliska. Jest silny i uzdolniony. Miałem z nim długą rozmowę podczas ostatniego zgrupowania i powiedziałem mu, jak daleko może zajść ze swoimi umiejętnościami.
Kiedy przeglądasz bramki Scamacci, możesz zauważyć że ten piłkarz jest stworzony do strzelania w ważnych meczach. Taką łątkę przylepiono mu już w Genoi. W ubiegłym sezonie, Sassuolo było pierwszą drużyną po 1950 roku, która wygrała na wyjeździe z Juventusem, Interem i Milanem (wcześniej dokonała tego Fiorentina). Scamacca miał duży wpływ na oba wyniki na San Siro. Włoch trafił głową w meczu z Interem, a w spotkaniu z Milanem zdobył bramkę zza pola karnego, która dzięki swojej niezwykłej urodzie obiegła włoskie media.
Nowy Ibra, włoski Lewandowski
Pierwszymi idolem Scamacci był Gabriel Batistuta. Włoch chciał być jak „El Angel Gabriel” jednak po latach przypięto mu łatkę nowego Ibrahimovica, głównie ze względu na unikalne połączenie wzrostu, siły fizycznej i techniki. Sam Scamacca lubi to porównanie i samego Ibrahimovicia. Jego nazwa użytkownika na Instagramie to @iamscamacca, co można traktować jak nawiązanie do słynnej autobiografii Szweda zatytułowanej „I am Zlatan”.
Jednak, czy porównanie Scamacci do Ibrahimovica jest trafne? Były trener reprezentacji Włoch U-16 Bruno Tedino twierdzi, że napastnikowi Sassuolo dużo bliżej jest do innej „dziewiątki” – Wiem, że Ibrahimovic to jego idol. Jednak to są dwaj zupełnie inni piłkarze. Gianluca ma sporo z Roberta Lewandowskiego – powiedział.
James Horncastle idzie dalej w porównaniach do innych piłkarzy. Według dziennikarza, Serie A nie widziało takich umiejętności strzeleckich od czasów Balotelliego i Quagliarelli. Pada też nazwisko Antonio Di Natale. – Jego balans i koordynacja wyglądają jak u Di Natale jednak Scamacca jest dwa razy wyższy – napisał Horncastle umyślnie wyolbrzymiając różnicę wzrostu między piłkarzami.
Z tych porónań wynikają jasne wnioski. Scamacca to rzadki typ piłkarza, który jest wysoki, szybki, skuteczny i dobry techniczne. Horncastle określa ten typ zawodnika jako „4S” (z angielskiego: size, speed, shooting, skill) i zauważa, że tego typu piłkarze są obecnie bardzo „modni” na rynku, przytaczając przykłady Darwina Nuneza, Erlinga Haalanda czy Hugo Ekitike.
W ślady Di Canio, czy Simone Zazy?
Transfer napastnika do West Hamu budzi ogromne emocje. Ostatni raz pozyskaliśmy typowego napastnika ponad 1000 dni temu. Byli to Albian Ajeti i Sebastien Haller. Szwajcarowi zabrakło umiejętności, Francuz mimo ogromnego potencjału nie umiał odnaleźć się w taktyce Davida Moyesa. Kibice Młotów mają prawo mieć sporo obaw. West Ham to nie jest raj dla napastników. „Dziewiątka” Davida Moyesa musi mieć szybkość, technikę, siłę, umieć grać tyłem do bramki, lubić pressing, zaskoczyć rywala dryblingiem, akcją indywidualną.
Wspomniany typ „4S” wydaje się być dla nas idealny. Ostatni napastnik, który sprawdził się w układance Davida Moyesa (nie licząć Michaila Antonio) to Marko Arnautović, którego również można przyporządkować do tej kategorii.
Wygląda na to, że David Moyes wie kogo szuka. Armando Broja, który był w tym okienku celem numer jeden, to również członek „klubu 4S”. Jednak poza wpasowaniem taktycznym i warunkami fizycznymi, jest wiele innych czynników, które mogą zdecydować o tym, czy transfer się uda, czy też Scamacca już za kilka miesięcy będzie wracał do Włoch za pół ceny.
Włosi nigdy nie mieli łatwo jeśli chodzi o grę w Premier League. Szukając włoskich napastników, którzy sprawdzili się w Anglii trzeba grzebać naprawdę głęboko. Jest Graziano Pelle, Paolo Di Canio, Gianfranco Zola jednak to nieliczne przypadki w morzu piłkarzy, którym przygoda z Premier League się nie udała. Dzieje się tak prawdopodobnie głównie ze względu na różnice kulturowe, barierę językową oraz inne standardy taktyczne i treningowe we Włoszech.
Nikt nie jest w stanie przewidzieć jak Scamacca poradzi sobie na London Stadium. Cieszy jednak fakt, że piłkarz już w młodym wieku miał wystarczająco dużo oleju w głowie, aby szukać większej intensywności treningu. Historia Scamacci pokazuje, że napastnik lubi ciężko pracować i jest niezwykle ambitny. W różnicach kulturowych i językowaych na pewno pomogą mu jego doświadczenia z Holandii i znajomość języków.
Transfer do West Hamu jest ruchem na dużym ryzyku, zarówno dla piłkarza jak i samego klubu. Za ryzykiem stoją jednak solidne fakty i argumenty pozwalające wierzyć, że Gianlucę Scamaccę z takimi piłkarzami jak Simone Zaza, Antonio Nocerino i Marco Boriello, oprócz kraju pochodzenia i pozycji na której grają, nie łączy absolutnie nic.