West Ham przegrywa spotkanie z Fulham w ramach 33. kolejki angielskiej Premier League. Był to dziś zespół kompletnie pogubiony, mizerny dla oka, zwyczajnie słaby w jakiejkolwiek ofensywie. Brakowało pomysłu, przebłysków i jakości w tych słynnych kontrach Moyesa, które dziś w żaden sposób nie funkcjonowały. 692 mecz szkockiego menedżera powinien potoczyć się zupełnie inaczej i mogło tak być – gdyby nie kilka zmarnowanych akcji. Zapraszamy na opis gry na przestrzeni minut!
Tym, co cieszy nas najbardziej jest dzisiejszy kapitan – Łukasz Fabiański. Polak wciąż zastępuje kontuzjowanego Areolę, który wprawdzie wrócił do treningów z drużyną, jednak wciąż nie był gotowy do występu. Dodatkowo do wyjściowej jedenastki wrócił Edson Alvarez, a co (znając Davida Moyesa) zaskakujące – znalazł się w niej Danny Ings. Czy doświadczony Anglik będzie receptą wobec absencji Bowena?
Spotkanie derbowe na London Stadium rozpoczęło się standardowo w pięknym akompaniamencie hymnu klubowego „Im forever blowing bubbles”! Bańki mydlane będące symbolem klubu uniosły się w powietrze, a zmotywowana drużyna rozpoczęła zmagania.
Już w 4’ Antonio nie trafił w bramkę z 7 metra! Przed nim był wyłącznie położony bramkarz, a Jamajczyk koncertowo przestrzelił, wkładając ogromną siłę w tę próbę. Szansa na otwarcie wyniku została zmarnowana. Wcześniej zaś, świetnym dryblingiem popisał się Coufal.
Chwilę później Kudus nieco przestrzelił zza pola karnego z lewej nogi, a następnie nie udało się wycisnąć niczego z rzutu wolnego. Paqueta zaś nie trafił z półwoleja, kiedy to piłka jeszcze skozłowała. Generalnie – niebywale ofensywny początek Młotów!
Cóż z tego, gdy już w 9’ Pereira zrobił to, czego nie zrobił Antonio. Wykorzystał błąd Mavropanosa, który to został sam w swoim polu karnym i musiał podjąć decyzję. Wybił footballówkę tak, że wpadła prosto pod nogi napastnika przeciwników. Fabiański został zmylony i nie miał już szans na naprawę sytuacji. Nie pomógł też kompletnie Aguerd.
Mecz ten mógł i powinien zacząć się zupełnie inaczej. Chwilę po stracie zaś West Ham wyglądał niemalże jak Bayer Leverkusen w naszym poprzednim starciu – momentami bardzo duża liczba zawodników była angażowana w konstrukcję ataku.
W 14’ Pereira mógł mieć już drugiego gola, natomiast nie trafił czysto w piłkę świetnie rozegraną w polu karnym gospodarzy. Błąd tutaj popełnił Coufal, który to zapędził się zdecydowanie za wysoko, tworząc autostradę Williamowi.
Wspomniany styl Xabiego Alonso był jednak wyłącznie chwilowym wzlotem, bo drużyna szybko się cofnęła, w trosce o uniknięcie straty kolejnej bramki. Goście wcale nie wykorzystywali tego faktu nadzwyczaj intensywnie, bo często popełniali błędy indywidualne czy celowo nie napędzali ataków. Ich dalszą taktyką było spokojne rozgrywanie w poszukiwaniu jakościowej akcji.
Co do Dannego Ingsa – w pierwsze pół godziny zanotował jedynie 8 kontaktów z piłką. Generalnie był dosyć zagubiony, szukał swojego miejsca zamieniając się czasami z Antonio. Nie wpływało to jednak znacząco na ataki pozycyjne West Hamu, bo wciąż ich brakowało.
W 32’ nadarzyła się kolejna okazja – po wrzutce Emersona najpierw Kudus próbował dosięgnąć piłki efektowną przewrotką, następnie zaś (w skutek niepowodzenia Ghańczyka) Coufal oddał strzał z półwoleja. Próba Czecha okazała się jednak zupełnie niecelna, bo minęła się z bramką Leno.
Dalsze minuty to naciski i kolejne próby zawodników Davida Moyesa. Problemem było mało miejsca, więc i możliwości rozegrania. Brakowało błysku geniuszu Lucasa Paquety, albo zwyczajnie jego najlepszego partnera w grze ofensywnej – Jarroda Bowena.
Łukasz Fabiański zdecydowanie miał dziś co robić. Polak kilkukrotnie zmuszany był do interwencji i nie można odmówić mu pełnego profesjonalizmu. Pytanie natomiast dlaczego zatrudniany był tak często, dlaczego defensywa Młotów chodziła aż tak źle? Odpowiedzią zdają się być błędy indywidualne i niefrasobliwość poszczególnych zawodników w środku pola – straty footballówki były bardzo kosztowne, a naprawienie błędu nie zawsze proste. Do końca pierwszej połowy doliczone zostały 2’ i w samej końcówce tego okresu odnotowaliśmy jeszcze parę strzałów, z których nie wyniknęło jednak nic więcej.
Z drugą odsłoną spotkania przyszła dosyć wyrównana gra i walka obydwu stron. W 50’ nadarzyła się groźnie wyglądająca kontuzja – na murawę padł nasz podstawowy obrońca Konstantinos Mavropanos, leżąc z grymasem bólu po wylądowaniu na prawą stopę. Problem wystąpił prawdopodobnie w kostce, jednak Grek po chwili rozbiegania wrócił do gry, popisując się ważną interwencją.
Gdyby nie fantastyczna interwencja Łukasza Fabiańskiego z 57’ byłoby już 0-2! Po błędzie Mavropanosa, który to nie trafił w piłkę, Polak swoją czujnością uchronił Młoty przed jeszcze większą stratą. Wyciągnął się jak struna przy strzale po ziemi na dalszy słupek. Tak czy inaczej – katastrofalne uchybienie naszych defensorów.
W 60’ David Moyes przeprowadził pierwszą zmianę, ku uszczelnieniu obrony. Na murawie zameldował się Kurt Zouma, nominalny kapitan West Hamu. Podejrzewamy, że była to zmiana nie tyle wymuszona urazem co błędami Greka.
Ofensywa gospodarzy wyglądała dziś po prostu fatalnie. Mimo w miarę wyrównanego posiadania piłki zwyczajnie nie istnieliśmy pod bramką Leno. Kompletny marazm i piekło dla oczu kibiców zgromadzonych na London Stadium (stan na 70’).
Wprowadzone zostały kolejne zmiany – pojawili się Ben Johnson wraz z Souckiem, zmieniając Coufala i Ward-Prowse’a. Z zawodników, którzy mogli tu coś jeszcze zmienić, pozostawał Cornet.
W 72’ goście zwiększyli swoje prowadzenie. Jedna jakościowa kontra i mecz w zasadzie zamknięty. Andreas Pereira w zasadzie tylko dostawił nogę, bez żadnych szans pozostawał Fabiański. West Ham pozostawał totalnie pogubiony…
Zamiast ruszać do odrabiania, gospodarze cofnęli się do obrony przed doskonale zorganizowanym dziś Fulham. Chwilę później w prawdzie starali się atakować, ale nie było widać żadnych skutków, koncepcji czy krzty chęci.
W 82’ boisko opuścił Michail Antonio, którego to zastąpił młody Earthy (ponownie nie Cornet…). Stanowi to jego debiut w Premier League.
Wychowanek West Hamu nie nacieszył się grą zbyt długo, bo chwilę później został przypadkowo staranowany przez Edsona Alvareza i na chwilę stracił świadomość. Konieczna była natychmiastowa interwencja nie tylko fizjoterapeutów klubowych, ale i ratowników medycznych. Niestety został wywieziony na noszach, przez specjalny sprzęt. Ogromna szkoda i najszczersze życzenie zdrowia. Cała operacja potrwała parę dobrych minut.
Do regulaminowego czasu gry doliczonych zostało 11 minut. Obraz gry ani trochę się nie zmienił. Tragiczny występ.
West Ham United 0 – 2 Fulham
Pereira 9′, 72′
West Ham United: Fabiański ©, Coufal (Johnson 69), Aguerd, Mavropanos (Zouma 60′), Emerson, Ward-Prowse (Souček 69′), Álvarez, Paquetá, Kudus, Antonio (Earthy 82′) (Cornet 91′)), Ings
Niewykorzystani zmiennicy: Anang (GK), Ogbonna, Cresswell, Mubama
Fulham: Leno ©, Castagne, Adarabioyo, Bassey, Robinson, Palhinha (Reed 90+8′), Lukić, Iwobi (Wilson 74′), Pereira (De Cordova-Reid 74′), Willian (Traoré 90+2′), Muniz (90+2′)
Niewykorzystani zmiennicy: Rodák (GK), Jiménez, Cairney, Diop
Sędzia: Stuart Attwell
Frekwencja: 62,459