W obozie Man United słychać pomruki o złym traktowaniu długoletnich graczy w tym Jessego Lingarda. Czerwone Diabły będą musiały zmienić taktykę, by być postrzegane przez personel, jako klub szanujący swoich zawodników, a przede wszystkim wychowanków, jeśli chcą nadal przyciągać najlepsze talenty.

Marcus Rashford jest podobno niezadowolony z traktowania swojego przyjaciela i kolegi z drużyny Jessego Lingarda. Szef Ralf Rangnick ogłosił na początku miesiąca, że ​​wszelkie odejścia będą mogły mieć miejsce, ale tylko do „właściwych klubów” – donoszą dziś The Express i The Mirror.

Rashford, który przebywa w Dubaju z Lingardem podczas zimowej przerwy Premier League, nie zareagował dobrze na niechęć klubu do jakiegokolwiek transferu dla jego kolegi – wedłu Rashforda, klub uniemożliwia mu grę i stawia kontrę przy każdych negocjacjach.

Jesse jest popularny i lubiany wśród graczy United – szczerze mu współczują, tym bardziej, że opinie, które pojawiają się w mediach niejednokrotnie są krzywdzące. Sposób, w jaki klub traktuje Anglika, biorąc pod uwagę jak długo jest w zespole, wysyła zły sygnał do reszty składu.

Wściekłość Marcusa Rashforda może pomóc West Hamowi w końcu zdobyć Lingarda?

W Hammers News pojawił się ekskluzywny wywiad z ekspertem Man United i redaktorem strony internetowej United In Focus. Coombs powiedział, że Man United będzie musiał pozwolić Lingardowi dołączyć do West Hamu w styczniu, aby uniknąć katastrofy PR’owej – nie jest tajemnicą, ze przez lata źle potraktowano tam kilku graczy i będą chcieli uniknąć kolejnej takiej sytuacji.

Odmowa współpracy z West Hamem już częściowo zapoczątkowała katastrofę PR’ową klubu, a demonstracyjne niezadowolenie Rashford’a, dolało oliwy do ognia. West Ham najwyraźniej otrzymał teraz też ogromny zastrzyk energii do walki o gracza, gdy rywalizujący oferenci (Newcastle) zrezygnowali z pozyskania pomocnika zeszłej nocy (wg Sky Sports).

Lingard jest rozczarowany tym, że Manchester United odmówił rozpoczęcia negocjacji z West Hamem w tym miesiącu, tylko dlatego, że  jesteśmy postrzegani, jako rywale z pierwszej czwórki.