Julen Lopetegui stoi przed jednym z najtrudniejszych momentów swojej kariery jako menedżer West Hamu United. Jego praca od początku sezonu była nieustannie poddawana krytyce, a po meczu z Evertonem, który wielu uznało za najgorsze spotkanie Premier League w tym sezonie, presja tylko wzrosła.
Spotkanie z Evertonem nie tylko miało kluczowe znaczenie dla zespołu, ale również dla samego Lopeteguiego, który musiał zdobyć punkty, aby uciszyć głosy domagające się jego zwolnienia.
Sytuacja w West Hamie nie jest prosta. Dyrektor techniczny klubu, Tim Steidten, który po odejściu Davida Moyesa przejął pełną kontrolę nad transferami i strategią klubu, również znalazł się w ogniu krytyki. Niemiec, który był chwalony za swoje działania na rynku transferowym, dokonał dziewięciu transakcji sprowadzających piłkarzy do wschodniego Londynu, wydając na nie około 155 milionów funtów. Mimo to, wyniki drużyny nie są na miarę oczekiwań, a niektórzy z nowych graczy okazali się rozczarowaniem.
Wobec narastającej frustracji kibiców, Lopetegui podjął ryzykowną strategię, obwiniając za problemy drużyny Steidtena
W wywiadzie dla „The Times” menedżer stwierdził, że nie jego styl gry jest przyczyną marnych wyników, lecz nieodpowiedni skład, który został mu przydzielony. To otwarte odniesienie do polityki transferowej Steidtena wytworzyło napięcia, które mogą mieć poważne konsekwencje dla przyszłości obu panów w klubie.
Lopetegui, który przybył do klubu z wielkimi nadziejami, musiał dostosować swoje podejście do potrzeb zawodników, których mu zaoferowano. Ujawnił, że atmosfera w zespole nie jest zgodna z jego wizją. Choć w przeszłości potrafił dostosowywać swoje plany do umiejętności graczy, w najnowszych komentarzach słychać nutę rozczarowania. Przyznał, że wielu z nowych zawodników nie pasuje do jego koncepcji gry, co jest dość zaskakujące, zważywszy na to, że dotyczące ich pozyskania decyzje były podejmowane wspólnie z nim.
Krytyka transferów
Nowe umowy, które początkowo miały być wzmocnieniem drużyny, nie zapewniły oczekiwanej jakości. Takie sytuacje rodzą pytania o kompetencje Steidtena, który z dużym entuzjazmem przeprowadzał letnie transfery, ale teraz staje w obliczu krytyki ze strony fanów oraz mediów. Chociaż jego plany integracji nowych graczy wydawały się sensowne, jednocześnie pojawiły się wątpliwości, czy są one wystarczające, by rywalizować na najwyższym poziomie Premier League.
Wygląda na to, że po zaledwie kilku miesiącach Steidten przekształcił się z „człowieka, który wygrał okno transferowe” w postać budzącą kontrowersje. Kibice West Hamu, którzy w sobotę opuszczali stadion, dawali jasno do zrozumienia, że są rozczarowani nie tylko wynikami, ale i podejściem zarówno Lopeteguiego, jak i Steidtena do zarządzania drużyną.
Zarząd klubu, widząc narastającą frustrację, musi podjąć trudne decyzje
W obliczu zainteresowania ze strony „Kanonierów” związanego z ewentualnym zatrudnieniem Steidtena jako nowego dyrektora sportowego, pytanie brzmi: czy właściciele pozostaną lojalni wobec swojego dyrektora technicznego, czy zdecydują się na zmiany? Dla Lopeteguiego sytuacja jest także niepewna – po meczu z Evertonem jego przyszłość w klubie zdaje się być wątpliwa. Jeśli wyniki nie ulegną poprawie, właściciele mogą jeszcze większy nacisk położyć na mocne rozwiązania, w tym ewentualne zwolnienie menedżera.
Obecna sytuacja w West Hamie ilustruje kruchą naturę współczesnego futbolu, gdzie wyniki mają kluczowe znaczenie dla utrzymania pracy zarządzających. Julen Lopetegui, stawiając na ryzykowne tezy w obwinianiu Tima Steidtena, może liczyć na krótkotrwałą ulgę, jednak niezmiennie będzie musiał stawić czoła swoim własnym wyzwaniom. W nadchodzących tygodniach sezonu jego zdolność do adaptacji i przekształcania zespołu w skuteczną drużynę, może zadecydować o jego losie na London Stadium.