Pomocnik West Hamu, Manuel Lanzini po sobotnim spotkaniu z Evertonem nie otrzymał najwyższych ocen, wręcz można rzec, że oceny te były niskie patrząc na całokształt pobytu tego piłkarza w West Hamie.
Nie można obwiniać jedynie Argentyńczyka, ponieważ w tym meczu zawiódł cały zespół The Irons. Niektórzy dochodzą do wniosku, że spadek formy Manu jest zależny od jego nowej, zacznie lepszej umowy. Najprawdopodobniej są to jedynie plotki, które w rzeczywistości nie mają pokrycia i stanowi to zwykły zbieg okoliczności.
Klub długo zwlekał z nowym kontraktem dla Lanziniego tylko po to, aby upewnić się czy jest on odpowiednim graczem, by kreować grę i w pewien sposób odgrywać rolę lidera na boisku. Kolejnym powodem zwlekania z umową była kontuzja, a dokładnie zerwanie więzadeł krzyżowych, która wykluczyła pomocnika na długi czas.
26-latek przedłużył umowę z West Hamem o dwa lata, aktualizując ją pod koniec sierpnia tego roku. Nowy kontrakt ma zapewnić mu podwyżkę z 40 tysięcy funtów tygodniowo do aż 100 tysięcy brytyjskiej waluty na tydzień. Jest to znaczna podwyżka, dlatego zarząd będzie wymagał także wzrostu formy swojego podopiecznego.
Bez wątpienia Argentyńczyk to jeden z tych piłkarzy, którzy potrafią zrobić różnicę na boisku, zwłaszcza wtedy, gdy gra się nie klei. Do tego potrzebny jest jednak jeden aspekt, mianowicie wysoka, a przede wszystkim stabilna forma, którą Lanzini musi na nowo odnaleźć. Miejmy nadzieję, że to stanie się już w najbliższych spotkaniach Premier League.