5 grudnia to był szalony dzień, nawet na standardy West Hamu. Sytuacja trenerska zmieniała się z godziny na godzinę. Prześledźmy losy tego dnia po kolei.

Rano panowało ogólne przekonanie, że trener zostanie zwolniony. Do tego stopnia, że trenerzy grup młodzieżowych przyszli wcześniej do klubu, przygotowując się na ewentualność prowadzenia treningu pierwszego zespołu.

Równocześnie trwały rozmowy z innymi trenerami, głównie z Grahamem Potterem. Negocjacje były bliskie finalizacji (klub wciąż jest w kontakcie z Anglikiem). Młoty preferuje umowę krótkoterminową (do końca sezonu) z opcją przedłużenia, jeśli wyniki będą satysfakcjonujące — na podobnych zasadach swoją drugą kadencję wznawiał David Moyes. Potter natomiast wolałby dłuższy kontrakt z możliwością anulowania w razie spadku.

Następnie Lopetegui miał spotkanie z Sullivanem, podczas którego wręcz błagał o ostatnią szansę. Był bardzo rozemocjonowany i podkreślał, że spełnia dwa z trzech założeń kontraktu:
1) Wprowadzenie nowych piłkarzy do zespołu,
2) Zmianę stylu gry,
3) Nie realizuje kluczowego warunku – poprawy wyników, ale podkreślał małe różnice punktowe w tabeli i łatwiejszy terminarz w najbliższych tygodniach.

Niedługo później zarząd klubu odbył spotkanie online, gdzie ze względu na powyższą rozmowę, brak finalizacji rozmów z Potterem i upływający czas, JL otrzymał ostatnią szansę. Cała sytuacja wprowadziła jeszcze większy chaos w klubie. Zarówno piłkarze, jak i pracownicy byli przygotowani na pożegnanie Hiszpana i jego sztabu.

Atmosfera w szatni jest pełna napięć. W przerwie meczu z Arsenalem doszło do rękoczynów między Todibo a Lopeteguim i Francuz zapewne już nie zagra pod jego wodzą. JL wcześniej miał również spięcia z Areolą, Kudusem i Füllkrugiem – całkiem pokaźna lista jak na niespełna pół roku w klubie. Hiszpan uchodzi za osobę bardzo trudną w relacjach – nieprzystępną, arogancką i niezdolną do kompromisu. Zachowania widoczne podczas meczów (krzyki na sędziów, nerwowość) są podobno normą w szatni.

Sytuacji nie poprawia Tim Steidten, który już od kolejki numer 3 jest na kontrze do trenera, głównie z powodu braku zgody na liczne cele transferowe niemieckiego dyrektora. Chodzi po piłkarzach, nastawiając ich przeciwko JL, i powtarza, że trener niedługo zostanie zwolniony. Sytuacja Steidtena też jest coraz bardziej napięta. Transfery Mavropanosa czy Fullkruga na razie się nie sprawdzają, a pozyskanie Guilherme wygląda na totalny przekręt. Niemiec przez swoich zaprzyjaźnionych dziennikarzy (Fabrizio Romano i Florian Plettenberg) wypuszcza informacje z szatni, co coraz bardziej irytuje klub (podobnie jak jego przymilanie się do Liverpoolu kiedy ten szukał dyrektora parę miesięcy temu). Tim ewidentnie bardziej dba o własny PR niż interesy klubu. Przypomnijmy też, że dostał zakaz wstępu do szatni za czasów Davida Moyesa, co mówi wiele o jego osobowości.

Tim Steidten

Przykład Leicester City pokazuje, że szybka reakcja pozwala na minimalizowanie szkód. Lisy po spadku z Premier League już w kolejnym sezonie ponownie awansowały na najwyższy poziom pod wodzą Maresci. Włoch przed sezonem odszedł do Chelsea, a jego następca, Steve Cooper, kiepsko sobie radził. Leicester szybko dokonali zmiany na Ruud Van Nistelrooy, pod wodzą którego West Ham 3:1. I choć Młoty miały wiele szans i więcej gwiazd na boisku, to Lisy bardziej przypominały zgrany zespół. Ich trener jest głodny sukcesu, a piłkarze dzięki tej wygranej pełni wiary i nadziei przed kolejnym meczami.

A jak wygląda teraz sytuacja West Hamu? Atmosfera w klubie – Full toxic. Zwolnienie Lopeteguiego wydaje się nieuniknione a relacje z piłkarzami niemożliwe do odbudowania. Kibiców zastanawia więc na co czeka David Sullivan, bo finalnie to do niego należy decyzja o ewentualnej zmianie.