Ben Johnson wierzy, że West Ham będzie gotów stawić czoła nadchodzącym wyzwaniom z odnowionym wigorem po przerwie reprezentacyjnej.
Młoty nie osiągnęły dobrego wyniku w ostatnim meczu, w którym górą okazał się Tottenham Hotspur wygrywając w niedzielę 3-1. Rezultat ten zakończył dwumeczowe pasmo zwycięstw The Hammers tuż przed marcową przerwą na zgrupowania kadr narodowych.
Johnson i jego koledzy z drużyny dali z siebie wszystko w północnym Londynie, ale zaczęli zbyt wolno, czego szybko pożałowali. Gospodarze już w 24. minucie gry prowadzili 2-0 wykorzystując lekką ospałość gości.
Jeszcze przed przerwą Said Benrahma zdobywając swojego dziewiątego gola w tym sezonie utrzymał zespół w grze. W drugiej połowie Młoty napierały na bramkę rywala, ale dwie minuty przed końcem drugi raz na listę strzelców wpisał się Son tym samym pieczętując zwycięstwo Spurs.
Johnson był rozczarowany końcowym rezultatem, ale szybko zauważył, że w ogólnym rozrachunku był to pozytywny miesiąc dla The Hammers, którzy awansowali do ćwierćfinału Ligi Europy i wciąż zachowują szanse na występ w drugiej z rzędu europejskiej kampanii w przyszłym sezonie.
– To był trudny mecz. – powiedział. – Szybko straciliśmy dwie bramki i niestrudzenie pracowaliśmy nad powrotem do gry i przez długie minuty nam się to udawało.
– Oni może i mieli swoje okazje, ale to my próbowaliśmy stwarzać zagrożenie. Na nasze nieszczęście nie udało nam się zdobyć drugiego gola.
– Na żaden mecz nie wychodzimy z myślą o rozpaczliwej obronie lub w strachu przed przeciwnikiem. Wiemy, że nasi obrońcy rozgrywają kapitalny sezon i czasem wystarczą tylko drobne poprawki, by uszczelnić grę z tyłu. Tym razem był to po prostu jeden z tych dni, w których nie broniliśmy tak dobrze jak zazwyczaj. – powiedział po meczu Johnson.
– Nie jest łatwo pogodzić się z tą porażką, ale teraz czeka nas przerwa na pracę w reprezentacji, odpoczynek i przygotowanie na Everton.
– Grając w czwartek i w niedzielę bardzo ważne jest, by się odpowiednio mocno rozgrzać i dobrze zacząć grę. – Tłumaczył Johnson.
– Dobrze operowaliśmy piłką z początku, ale byliśmy może zbyt niemrawi w zbieraniu drugich piłek.
– Szczerze mówiąc obudziliśmy się kiedy przeciwnik zaczął strzelać. Zdobyliśmy znakomitą bramkę za sprawą Saida, ale wtedy dotarło do nas, że na zbyt wiele pozwoliliśmy im z początku i została jeszcze masa pracy do wykonania.
– To jest coś czego chcemy uniknąć w pozostałych dziewięciu meczach – chcemy wychodzić na prowadzenie i zachować jak najwięcej czystych kont do końca sezonu.
– Zagraliśmy siedem albo nawet osiem razy przez ostatni miesiąc więc to był dla nas wyczerpujący czas i w 95 procentach spisaliśmy się bardzo dobrze. Nawet w niedzielę dało się dostrzec kilka pozytywów.
– Część pracy jaką wykonaliśmy przez ten miesiąc jest nie do zmierzenia i miejmy nadzieję, że zregenerujemy się odpowiednio, żeby do ostatnich ośmiu lub dziewięciu meczów wejść z zapałem i świeżością i żeby móc odpowiednio pozytywnie zakończyć ten sezon.