West Ham wygrywa domowe spotkanie z Manchesterem United, w ramach 18. kolejki angielskiej Premier League. Musieliśmy trochę poczekać na otwarcie wyniku, co więcej – przebieg pierwszej połowy nie wskazywał, że w ogóle uda się dziś zdobyć punkty! Wreszcie po skutecznej grze w sfortyfikowanej obronie, bramka Bowena dodała nam pewności siebie, a trafienie Kudusa definitywnie dobiło ekipę Czerwonych Diabłów. Taki przedświąteczny akcent bez wątpienia umilił nam wszystkim to sobotnie popołudnie. Oto jak wyglądała gra na przestrzeni minut:
Spotkanie na London Stadium rozpoczęliśmy intensywnymi pojedynkami o piłkę, w środkowej części boiska. Wypełniony po brzegi Stadion Olimpijski z pewnością zagrzewał graczy Moyesa do walki. Pierwsza groźna okazja nadarzyła się już w 5’, kiedy to Emerson oddał strzał z prawej części pola karnego. Wcześniej dobrze opanował piłkę Kudus, a zaangażowanych w ten atak było bardzo wielu graczy. Onana zdołał jednak skutecznie interweniować.
Na wspomnienie zasługuje nietypowy duet obrońców gości – Evans lat 35 oraz Kambwala lat 19. Takiego połączenia nie spodziewali się dziś chyba nawet sami zainteresowani. Co więcej, od początku Jarrod Bowen mocno naciskał Kambwale, co mogło stanowić element planu na ten mecz.
Bywały i takie momenty, kiedy to cała jedenastka West Hamu była zepchnięta na własną połowę. Goście przez kilka minut (11’-15’) wymieniali piłkę w ataku pozycyjnym. Wówczas doskonale widzieliśmy ufortyfikowaną w defensywie drużynę The Hammers – wolnych przestrzeni realnie nie było wiele.
Potrafiliśmy jednak odpowiadać wysokim pressingiem. Co warto podkreślić, ciekawym zjawiskiem było schodzenie z pozycji naszych wahadłowych – Emersona i Coufala. Obydwaj Panowie często rozgrywali w środku pola, opuszczając swój nominalny obszar gry. Nie występowały jednak jakieś szczególne ubytku w obronie, w razie potrzeby Kudus czy Paqueta zastępowali kolegów schodząc nieco niżej.
Pierwsze 30 minut spotkania to generalnie gra bardzo wyrównana – przewaga w posiadaniu po stronie Manchesteru, lecz więcej konkretów w ofensywie zaprezentował West Ham.
Doskonała okazja dla gości nadarzyła się w 35’ – w wyniku błędu Kudusa, Garnacho dostał doskonałą piłkę na dobieg, przed samym polem karnym. Przed nim był tylko bramkarz, można powiedzieć, że była to „200%” okazja. Całe szczęście Areola świetnie interweniował, lecz w dużej części była to kwestia bardzo złego wykończenia.
W wyniku błędu Mavropanosa, Garnacho otrzymał szansę na odkupienie win. I tym razem podjął niezbyt dobrą decyzję – zaprogramował się na podanie, ale w wyniku doskonałej interwencji Emersona, piłka została wybita na rzut rożny.
W następstwie tych wydarzeń goście nabrali wiatru w żagle i przede wszystkim pewności siebie. Znacznie częściej bywali przed polem karnym, generalnie robiło się coraz groźniej.
Jeszcze na koniec pierwszej części spotkania (w doliczonym czasie), udało się oddać strzał – w wyniku dośrodkowania z wolnego posłanego przez Jamesa Ward-Prows’a z prawej flanki boiska. Jarrod Bowen uderzył footballówkę głową, niestety jednak piłka poszybowała około metra od lewego słupka bramki Onany.
Nadzieje na drugą połowę zdecydowanie wciąż istniały – goście nie byli niesamowicie mocni, a my w te pierwsze 45’ nie potrafiliśmy tego wykorzystać. Okazja nadarzyła się już na samym początku, gdyby nie interwencja obrońców piłka po strzale Paquety znalazła by się w siatce. Brazylijczyk efektownie zszedł do środka, okiwawszy kilku przeciwników.
Kolejna warta odnotowania okazja, to 55’ – najpierw przerwana szarża Kudusa, następnie wymiana Emersona z Bowen’em przy lewej flance boiska. Sytuacja dojrzała do rzutu rożnego, z którego to Jarrod Bowen doskonale posłał piłkę w siatkę. Wygrał pojedynek o pozycję i mogło tu być bardzo groźnie. Niestety jednak dobrze ustawiony był Onana, który to wybił footballówkę nad poprzeczkę. Z kolejnego cornera nie wyszło już nic groźnego.
Następne minuty to posiadanie i rozgrywanie pozycyjne gości, lecz bez większych konkretów w ofensywie. Czerwone Diabły faktycznie przeważali optycznie, a gdy zdarzały się ich próby pod naszym polem karnym, zazwyczaj udawało się je neutralizować. Na duży plus możemy zaliczyć dzisiejszy występ Zoumy, francuz rozgrywał bardzo mądrze i co najważniejsze skutecznie.
Wreszcie, w 73’ w wyniku (znów!) fantastycznego, doskonałego zagrania górą Paquety na dobieg, Jarrod Bowen świetnie wyegzekwował okazję! Piłka odbiła się jeszcze od Onany i w efekcie dobitki trafiła wprost do siatki. Musieliśmy trochę na to poczekać, lecz wreszcie słabość gości została dostatecznie wykorzystana. Duet Bowen&Paqueta ostatnio naprawdę nie zawodzi!
Ekipa Młotów wyraźnie nabrała wiatru w żagle! Już kilka minut później, Kudus otrzymawszy świetną piłkę na dobieg w pole karne, nieco zszedł w prawą stronę 16stki i oddał kąśliwy strzał na dalszy słupek! Onana ponownie pokonany, na tablicy wyniku 2-0! Co jeszcze bardziej budujące, ponownie asystował Paqueta!
Kolejne minuty, to raczej rozgrywanie piłki przez graczy Moyesa, z okazjonalnymi próbami gości z czerwonej części Manchesteru. W samej końcówce przeprowadzone zostały dwie ważne zmiany po naszej stronie, zeszli bowiem niezwykle ważni dziś Panowie – Bowen oraz Kudus, przemaszerowując wokół boiska (zgodnie z nowymi przepisami należy zejść najbliżej jak się da i zza linią boczną udać się na ławkę). W ten sposób spotkanie dobiegło końca!
West Ham United 2 – 0 Manchester United
Bowen 72′, Kudus 78′
West Ham United: Areola, Coufal, Zouma ©, Mavropanos, Emerson, Álvarez, Ward-Prowse, Souček, Kudus (Johnson 90+3′), Paquetá, Bowen (Fornals 88′)
Niewykorzystani zmiennicy: Fabiański (BR), Kehrer, Ogbonna, Cresswell, Benrahma, Ings, Mubama
Manchester United: Onana, Wan-Bissaka, Evans, Kambwala (Reguilón 84′), Shaw, McTominay, Mainoo, Antony (Pellistri 73′), Fernandes ©, Garnacho (Eriksen 85′), Højlund (Rashford 57′)
Niewykorzystani zmiennicy: Bayindir (BR), Bennett, Amrabat, van de Beek, Hannibal
Sędzia: Simon Hooper
Frekwencja: 64,472
Wesołych Świąt i Szczęśliwego Nowego Roku!
redakcja whufc.pl