Prowadzący profil na platformie X „West Ham Football” oraz podcast „Moore Than Just A Podcast” Sean Whetstone donosi, że w West Hamie trwa zakulisowa walka o władzę pomiędzy Davidem Moyesem a dyrektorem sportowym Timem Steidtenem. 

Sean Whetstone jest wieloletnim fanem The Hammers. Posiada też swoje wiarygodne źródła w klubie, dzięki czemu dzieli się sprawdzoną wiedzą z pozostałymi kibicami. W ostatnim czasie przekazał wiadomość, iż za kulisami rozgrywa się gra o wpływy między menadżerem Davidem Moyesem i dyrektorem sportowym, Timem Steidtenem. Whetstone sugeruje, że gra to czy się o „być albo nie być” szkockiego trenera.

Według Whetstone’a, walka trwa od momentu pojawienia się Steidtena na London Stadium. Początkowo pojawiały się plotki, że Szkot nie dogaduje się z Niemcem, przez co ten drugi był blisko rezygnacji ze stanowiska zaledwie kilka dni po rozpoczęciu pracy. Główną kością niezgody miały być sprawy transferowe.

– Tylko jedna osoba powinna być odpowiedzialna za kwestie transferowe, trudniej jest podejmować gremialne decyzje. Myślę, że Steidten udowodnił swoją wartość. Zaufano mu, wykupiono go. Spurs go chcieli u siebie, podobnie Chelsea, ale trafił ostatecznie do nas. Z tego, co słyszę, szybko staje się drugą najważniejszą osobą w klubie w oczach zarządu – powiedział Whetstone w rozmowie udzielonej na łamach Hammers Chat na YouTube.

– W klubie zawsze brakowało kogoś do prowadzenia pionu sportowego. Przez lata próbował to prowadzić David Sullivan, jak sam sugerował. Karren Brady zawsze zaangażowana była w biznesową stronę klubu, a nie sportową. Zarząd znalazł w Timie Steidtenie swój numer dwa.

Sean sugeruje, że zwycięsko z tej batalii może wyjść tylko jedna osoba i najprawdopodobniej będzie to dyrektor sportowy. David Moyes ma przed sobą dwa wyjścia: albo dostosuje się do programu i będzie współpracował z Steidtenem lub pozostanie upartym control-freakiem i zotanie pożegnany.

Gdy drużyna znajduje się w dołku, zarząd zawsze dawał menadżerom czas na odwrócenie losów sezonu. Niegdyś David Gold powiedział, że jest zazwyczaj okres sześciu meczów. Ten trend przewija się w mediach społecznościowych dość często, jednak według Whetstone’a, nie tak wygląda rzeczywistość.

– Klub wie, kiedy należy działać. Oczywiście, sytuację trenera poprawiła wygrana z Arsenalem,  jednak znowu się pogorszyła po przegranej z Brentford. Oczekujemy zdobyczy punktowej z Nottingham Forrest, ale myślę, że nie w tym rzecz. Nie spadniemy z ligi. Nie chodzi o dostanie się do europejskich pucharów. Wszystko będzie się rozchodzić o współpracę przy styczniowym oknie transferowym. W mojej ocenie to nie listopad będzie kluczowy, tylko grudzień. Wtedy Steidten przygotuje listę celów transferowych, a Moyes będzie musiał ją zatwierdzić. Wiemy, że Szkot nie zatwierdził wielu nazwisk, które rekomendował dyrektor sportowy, a teraz radzą sobie dobrze w klubie. Mam na myśli Alvareza, Kudusa, Mavropanosa. 

– W West Hamie ludzie zazwyczaj nie chwalą innych. Nie ważne, czy jest to David Sullivan, Karren Brady czy David Moyes – zawsze przypiszą sobie wszelkie zasługi. To bardzo, bardzo rzadkie, kiedy ktokolwiek z zarządu chwali i wypowiada się ciepło o kimś innym. Widzimy tutaj pewien wzór. Ten wzór pokazuje, że gdy ktoś jest przez zarząd chwalony, to znaczy, że zyskuje na znaczeniu.

– Powiedziano mi, że Steidten szykuje listę potencjalnych zastępców menadżera. Nie oznacza to, że w kwestii Moyesa zapadła już jakaś decyzja. To dobra praktyka biznesowa, by mieć przygotowany ewentualny plan działania. Powinniśmy mieć taki plan w zeszłym sezonie. Teraz mamy dyrektora sportowego, który może się tym zająć. Powinniśmy mieć plan B, w momencie kiedy David Moyes postawi na swoim i zablokuje ruchy transferowe czy dla przykładu uda się na święta, bo nie będzie chciał współpracować przy oknie transferowym. Właśnie tak powinniśmy postępować przez ostatnie 10 lat. Teraz mamy wykwalifikowanego dyrektora sportowego, który może tego dopilnować. Myślę, że to początek utraty wpływów Moyesa. 

W obliczu powyższego trzeba sobie zadać pytanie, czy David Moyes ma szansę wypełnić swój kontrakt, który wygasa w czerwcu przyszłego roku?

– Nie wiem tego. Nie znam osobiście Davida Moyesa na tyle dobrze, by powiedzieć, czy będzie na tyle uparty, że uderzy w nutę: „Słuchajcie, jestem trenerem z najdłuższym stażem w Premier League, wiem lepiej, niż ktokolwiek inny. Nie będzie mi żaden niemiecki dyrektor sportowy dyktował, kogo mogę zatrudnić”. Okres przedświąteczny będzie kluczowy. Myślę, że jeśli Moyes nie zostanie zwolniony po świętach, to zostanie z nami już do końca trwania umowy. Wątpię, że przedłuży swój kontrakt w najbliższym czasie. Wiemy, jak lubi działać nasz zarząd. Zapewne usiądą do rozmów po zakończeniu sezonu i podejmą decyzję, czy rozstajemy się i dziękujemy sobie za pracę, czy przedłużamy kontrakt. 

Wdaje się, że pozycja szkockiego menadżera w zespole słabnie. Tim Steidten dokonał bardzo dobrych transferów w zeszłym oknie transferowym, a nowe nabytki nie są pomijane na złość przez menadżera. Dość powiedzieć, że większość z nich radzi sobie w West Hamie bardzo dobrze. Istnieje więc szansa na dogadanie się obu dżentelmenów. Wszystko pozostaje w rękach Davida Moyesa. Jak potoczą się losy naszego bossa? Można powiedzieć, że przed nami bardzo interesujący koniec roku.