We wtorek o godzinie 12:00 West Ham zmierzył się z Brentford w meczu towarzyskim rozegranym za zamkniętymi drzwiami.

Skład wyjściowy:
Fabiański
Wan-Bissaka, Kilman, Todibo, Irving
Emerson
Soler, Paqueta, Rodriguez
Guilherme, Ings

West Ham przystąpił do spotkania w sprawdzonej formacji 5-3-2, jednak bez zawodników powołanych na mecze reprezentacyjne. Najciekawszą decyzją taktyczną było wystawienie Irvinga na pozycji lewego środkowego obrońcy obok Emersona. Choć nominalnie gra jako pomocnik, jego warunki fizyczne i umiejętności rozgrywania mogą uczynić go interesującą opcją do gry w obronie.

Młoty dobrze rozpoczęły spotkanie, mając przewagę w posiadaniu piłki. Jednak, zgodnie z dotychczasowym stylem gry pod wodzą Grahama Pottera, nie przekładało się to na skuteczną ofensywę. Luis Guilherme wyróżniał się dynamiką i chęcią pojedynków 1 na 1, ale nie stwarzał realnego zagrożenia. Ings był niewidoczny, a pomoc miała problem z wykreowaniem kluczowego podania. Pozytywnie zaprezentował się Irving, który dobrze radził sobie jako obrońca – był spokojny pod presją i solidny w rozegraniu.

Pierwsza połowa nie przyniósła bramek, a Fabiański nie był zmuszony do żadnej interwencji. Po drugiej stronie boiska bramkarz Brentford zaliczył jedynie jedną połowiczną obronę, co dobrze obrazuje przebieg gry.

Druga połowa:
Foderingham
Wan-Bissaka, Mayers, Irving, Todibo, Emerson
Soler, Rodriguez, Paqueta
Fullkrug, Guilherme

Druga połowa rozpoczęła się źle dla West Hamu. Brak koncentracji doprowadził do straty bramki po niskim dośrodkowaniu z lewej strony, zakończonym strzałem z bliskiej odległości. To było tym bardziej rozczarowujące, że w pierwszej połowie Brentford nie stwarzało żadnego zagrożenia.

Przebieg drugiej połowy był podobny do pierwszej. Foderingham nie miał zbyt wiele do roboty, a West Ham kontynuował problemy ze skutecznością. Powrót Fullkruga po kontuzji nie przyniósł przełomu – napastnik nie potrafił wstrzelić się w rytm meczu i zmarnował jedną obiecującą sytuację, gdy piłka zaplątała mu się między nogami.

Mimo problemów w ofensywie, West Ham dobrze radził sobie w pressingu. Drużyna skutecznie odbierała piłkę i utrudniała Brentford budowanie akcji od tyłu. Niestety, w decydujących momentach zabrakło jakości – strzały szybowały w trybuny, a dośrodkowania lądowały w rękach bramkarza.

W drugiej połowie na boisku pojawili się Ward-Prowse i Cresswell, ale nie wpłynęli znaczną poprawą na grę zespołu. Pozytywem był występ młodych zawodników – Junior Robinson, który zastąpił Wan-Bissakę, pokazał się z dobrej strony, podobnie jak Preston Fearon. Ten drugi imponował odwagą w rozegraniu i skutecznie napędzał ataki z głębi pola.

Mecz zakończył się wynikiem 0:1. Wynik może być uznany za niesprawiedliwy, ponieważ Brentford nie stwarzało wielu okazji, a o porażce West Hamu przesądził jeden błąd w kryciu. Spotkanie odbyło się w dobrym tempie, porównywalnym do poziomu ligowego, a zmiennicy dostali cenne minuty. Niemniej dla Grahama Pottera było to kolejne frustrujące spotkanie, w którym drużyna miała problemy ze skutecznością pod bramką przeciwnika.