Skrzydłowy West Hamu Robert Snodgrass był załamany wyrównaniem przez West Bromwich Albion w doliczonym czasie gry. Młotom udało się wyjść na prowadzenie 2:1 po strzałach Feghouliego oraz Lanziniego, jednak rezerwowy Jonny Evans ustalił wynik meczu na 2:2 w 94 minucie spotkania.
Zawodnicy w bordowo-błękitnych strojach zagrali dobre spotkanie i potrafili podnieść się ze stanu 0:1 i wyjść na prowadzenie. Mecz obfitował jednak w wiele kontrowersji i emocji, przez co utrata dwóch oczek z pełnej puli była frustrująca dla ekipy z London Stadium.
– Czuję się zawiedziony. To oczywiście bardzo dewastujący sposób na utratę gola w takim momencie meczu, ale taki jest futbol i to jest jego częścią. Chłopcy czuli, że przed zdobyciem bramki był faul, dlatego to takie frustrujące. Raz na wozie, raz pod wozem, takie sytuacje się zdarzają i dzisiaj padło na nas – powiedział Szkot.
Snoddy nie krył swojego podziwu i nie szczędził pochwał pod adresem kolegów z drużyny, a szczególnie Manuela Lanziniego, który zagrał bardzo dobre spotkanie.
– Lanzini jest niesamowity i robi różnicę. Musimy zawsze mieć go pod grą w tych areach boiska, żeby mógł zrobić z piłką to, co umie robić najlepiej, by później móc oglądać takie magiczne momenty, jak podczas dzisiejszego meczu. Walczyliśmy dzielnie i mieliśmy świadomość, że zasłużyliśmy na trzy punkty. Byliśmy zniesmaczeni, ale tak, jak mówiłem – walczyliśmy dzielnie, by wyjść na prowadzenie, dlatego utrata dwóch oczek była dla nas dewastująca – powiedział.
– Osobiście wiedziałem, że nie będzie łatwo wkomponować się w drużynę. Musisz bardzo ciężko pracować, by dostać się do wyjściowego składu. Mnie się to udało, jednak nie sprzyjało nam szczęście i nie udało nam się zdobyć sześciu punktów w moich dwóch meczach – zakończył skrzydłowy.