Młoty zremisowały na własnym stadionie z West Bromwich Albion 2:2. Bramki dla The Hammers strzelali Sofiane Feghouli i Manuel Lanzini. Goście ustalili wynik golem w doliczonym czasie gry, strzelonym po rzucie rożnym.

Na London Stadium spotkały się dwie równorzędne drużyny. Przed meczem spodziewałem się zaciętej gry i tak też to wyglądało. Sporo bramek, zwroty akcji i kontrowersje związane z decyzjami arbitra. Kibice na pewno nie nudzili się w sobotnie popołudnie. Niestety to drużyna gości schodziła do szatni w nieco lepszych nastrojach po bramce zdobytej w doliczonym czasie gry.

Przed meczem nie było wiadomo, czy Andy Carroll zdoła dojść od optymalnej dyspozycji na czas. Ostatecznie w składzie meczowym Anglika zabrakło.

Od pierwszych minut Młoty częściej były przy piłce. Wyraźnie było widać, kto będzie w tym meczu prowadził grę a kto grał z kontry. Już w 3. minucie mieliśmy dobrą okazję na zdobycie gola. Dobry rajd Kouyate skrzydłem, podanie do Feghouli’ego. Ten dośrodkował w stronę Snodgrassa, lecz niestety nasz nowy nabytek minimalnie minął się z piłką w polu karnym.

To jednak goście pierwsi zdobyli bramkę. W 6. minucie wydawało się, że Sofiane Feghouli był faulowany blisko własnego pola karnego. Sędzia jednak nie użył gwizdka. Moment dezorientacji naszych zawodników wykorzystali rywale. Chadli ruszył skrzydłem, sprytnym zwodem zwiódł Kouyate i z bliskiej odległości pokonał Darrena Randolpha.

Młoty próbowały się podnieść po stracie gola. W 12. minucie szansę na gola z rzutu wolnego miał Robert Snodgrass. Piłka była ustawiona dość daleko od bramki. Snod posłał mocne dośrodkowanie, po którym piłka zmierzała do siatki. Bramkarz w ostatniej chwili zareagował i wybił futbolówkę na rzut rożny.

Chwilę później pięknym strzałem z dystansu popisał się Salomon Rondon. Piłka po jego strzale trafiła w poprzeczkę i wyszła w pole.

W 17. minucie padła bramka dla West Hamu. Niestety sędzia nie uznał trafienia. Sytuacja wywołała sporo zamieszania. Najpierw wydawało się, że chodzi o spalonego. Powtórki wyraźnie pokazały jednak, że o spalonym nie mogło być mowy. Później komentatorzy spekulowali na temat faulu w polu karnym. Szczerze mówiąc nie potrafię powiedzieć precyzyjnie co sędzia miał na myśli nie uznając tej bramki. Na moje oko gol powinien zostać uznany.

W dalszej części pierwszej połowy Młoty starały się przedrzeć przez defensywę West Bromwich Albion. Niestety wyraźnie brakowało nam na szpicy rasowego napastnika, który umiałby się zastawić z piłką i skutecznie uderzyć na bramkę. Miejmy nadzieję, że w kolejnym meczu Andy Carroll będzie gotowy do gry.

W końcówce pierwszej połowy sędzia podyktował rzut wolny tuż przed polem karnym WBA. Do piłki podszedł Snodgrass, lecz niestety uderzył w mur. Dobitki próbował jeszcze Mark Noble, lecz i tym razem futbolówka trafiła w obrońcę.

W przerwie Slaven Bilić zdecydował się na zmianę. Za Aarona Cresswella wszedł Jonathan Calleri. Był to jasny sygnał, że kończymy z zachowawczą grą i ruszamy do ataku.

Rzeczywiście druga połowa wyglądała o wiele lepiej niż pierwsza. WBA było cofnięte i zupełnie skupione na defensywie. Młoty stwarzały sobie groźne szanse i bramkę na 1:1 było czuć w powietrzu.

Gol padł w 63. minucie meczu. Manuel Lanzini zdecydował się na strzał z dystansu. Piłka trafiła w poprzeczkę. Dobrze ustawiony w tej sytuacji był Sofiane Feghouli, który dopadł do odbitej piłki i skierował ją do siatki.

Remis wyraźnie za zadowalał gospodarzy. W 76. minucie przed świetną szansą stanął Jonathan Calleri. Argentyńczyk uderzył piłkę w stronę bramki, lecz dobrze w tej sytuacji zachował się bramkarz WBA.

Gol na 2:1 padł w 86. minucie. Ponownie w roli głównej Manuel Lanzini. Ponownie strzał z dystansu. Tym razem piłka wpadła bezpośrednio do bramki.

Wydawało się, że nic już nam nie odbierze zwycięstwa. Młoty starały się utrzymywać przy piłce, opóźniać akcje wyczekując ostatniego gwizdka. Sędzia doliczył jednak 5 minut.

Doliczony czas gry okazał się kluczowy dla tego spotkania. W końcowych minutach goście wywalczyli rzut rożny. W pole karne udał się nawet bramkarz Fraser Forster. Dośrodkowanie, spore zamieszanie w polu karnym i piłkę głową do siatki strąca Gareth McAuley. W tej sytuacji dośc brutalnie potraktowany został Darren Randolph. Nasz bramkarz nie miał szans na interwencję, gdyż tuż przed strzałem został przewrócony. Sędzia jednak mimo protestów piłkarzy West Hamu bramkę uznał.

Stracony gol w doliczonym czasie gry bardzo zdenerwował Slavena Bilicia. Chorwat w złości złapał za jeden ze stojących obok mikrofonów i rzucił nim o ziemię. Sędzia za to zachowanie odesłał naszego szkoleniowca na trybuny.

Mam spory problem z oceną tego spotkania. Z jednej strony – dwie bramki stracone u siebie. Z drugiej jednak – sporo dobrej gry i umiejętność odwrócenia lasów meczu. Miejmy nadzieję, że 25 lutego w spotkaniu z Watford będziemy mieć nieco więcej szczęścia, i co najważniejsze –  sędzia będzie nieco bardziej nam przychylny.