Nieoczekiwany występ Diafry Sakho w niedzielnym meczu FA Cup z Bristol City wywołał istną falę krytyki w stronę napastnika. Przypomnijmy, że nasz najlepszy strzelec nie pojechał na Puchar Narodów Afryki ze swoją reprezentacją z powodu kontuzji pleców, która miała go wyłączyć z gry na cały czas trwania turnieju.
Francuscy i senegalscy kibice zaatakowali oficjalny profil Diafry Sakho na facebooku, wylewając swoje żale pod adresem napastnika. Strzelec jedynej bramki w pucharowym spotkaniu był bardzo zaskoczony wyzwiskami i postanowił napisać wiadomość do kibiców.
– Chwilę zajęło mi spostrzeżenie waszych reakcji w mediach społecznościowych. Radość po dobrym meczu i strzeleniu bramki bardzo szybko zamieniła się we mnie w smutek i gniew. Wasze słowa zraniły mnie prosto w serce. Nie wiecie wszystkiego. Jestem wściekły, ponieważ po tylu sezonach ciężkiej pracy w końcu zasłużyłem na założenie koszulki reprezentacji narodowej, a wy wątpicie w mój patriotyzm i miłość do kraju. Wciąż mam marzenie, aby pomóc mojej ojczyźnie wygrać Puchar Narodów Afryki. Nigdy nie wątpcie w lwa, który we mnie drzemie, tak jak ja nigdy nie podważam waszej płonącej pasji – bardzo emocjonalnie pisze Sakho.
Sam Allardyce spytany o całą sytuację, stwierdził, że nie klub nie zrobił nic złego, przy podjęciu decyzji o wystawieniu Senegalczyka w niedzielnym meczu.
– Diafra wciąż nie jest w pełni sił. Musieliśmy sprowadzić go na mecz specjalną limuzyną, ponieważ został zgłoszony później, ale on i tak powiedział, że jest gotów zagrać. Posadziłem go na ławce rezerwowych, a po rozmowie z władzami klubu stwierdziliśmy, że nawet, jeśli zagra, to nie będzie nic złego. Nie miałem jednak zamiaru korzystać z jego usług, jednak przebieg spotkania wymógł to na mnie – mówi w rozmowie ze Sky Sports Big Sam.