Ostrzegamy, że to prawdopodobnie najbardziej niepopularna opinia od czasów wypowiedzi Anny Pamuły. Czytelnicy o słabych nerwach mogą już przestać czytać – uwaga – zablokowanie transferu Kelechiego Iheanacho to jedyne słuszne wyjście.

To Slaven Bilić jest tutaj menedżerem i jeżeli w momencie finalizacji transferu rodzą się w jego głowie wątpliwości, musimy to uszanować. To on decyduje, jaki typ zawodnika jest dla niego najbardziej przydatny. Jego zdanie jest najważniejsze.

Pierwszy argument zapewne do nikogo nie trafił, ale spokojnie to dopiero rozgrzewka. Przejdźmy do najistotniejszej kwesti – kupno Nigeryjczyka nigdy by nie zaprocentowało, innymi słowy, tego typu transfery nigdy nie są uczciwe i sprawiedliwe. Prześledźmy to.

Obywatele są wyraźnie zdezorientowani. Nie za bardzo wiedzą, co dalej mają zrobić. Dlatego wypuszczają Kelechiego w świat, oczywiście wcześniej się zabezpieczając. Ukradkiem i niepostrzeżenie dołączają do oferty transferowej klauzulę wykupu, dzięki której mogą go ściągnąć z powrotem. To jak zjeść ciastko i mieć ciastko.

Wczujmy się w sytuację Slavena Bilicia i trochę poteoretyzujmy. Chłopak osiąga sukces, zostaje królem strzelców (jakikolwiek sukces jest już wątpliwy). Iheanacho wraca na Etihad, a my oczywiście zostajemy z odwiecznym problemem. Potrzebujemy napastnika na lata.

Iheanacho ma na koncie kilka występów w Premier League i niejedną strzeloną bramkę, teraz musi udowodnić, że nie był to jedynie hit jednego sezonu, a w zasadzie w przypadku napastnika jego połowy. Deja vu? Ktoś chyba już użył tego charakterystycznego sformułowania. Mała podpowiedź: nazywa się David i – o ironio – jest zwolennikiem sprowadzenia Kelechiego.

Z drugiej strony odzyskalibyśmy zainwestowane pieniądze – może nawet z nawiązką, za którą kupilibyśmy nowego zawodnika. Ale patrząc na obecną liczbę napastników z europejskiego topu i nasze miejsce w tabeli z zeszłego roku, to bliżej jesteśmy ponownego zatrudnienia Carltona Cole’a niż porządnego snajpera. Nie zawsze chodzi o pieniądze.

Takie transfery zawsze okazują się niepotrzebne i krótkoterminowe. Mamy jeszcze całe lato!