Piłkarze West Hamu zremisowali na wyjeździe z Liverpoolem FC 2:2. Bramki dla Młotów strzelali Dimitri Payet i Michail Antonio. Dla gospodarzy trafili Adam Lallana i Divock Origi.
Przed meczem było sporo niewiadomych a propo pierwszej jedenastki jaką wystawi Slaven Bilić. Największy kłopot był w obronie, gdyż ze składy wypadli Cheikhou Kouyate i James Collins. Bilić w takich okolicznościach zdecydował się na zmianę ustawienia na 4-2-3-1.
Piłkarze Liverpoolu świetnie weszli w ten mecz. Już w 5. minucie spotkania gospodarze cieszyli się z bramki na 1:0. Szybki kontratak i dośrodkowanie do dobrze ustawionego w polu karnym Adama Lallany. Piłkarz zdążył jeszcze przyjąć piłkę, uderzył z bliskiej odległości nie dając szans Randolphowi na skuteczną interwencję.
Zapowiadało się na bardzo nieciekawy wynik jednak dalszy rozwój wydarzeń był dość zaskakujący.
W 26. minucie meczu Pedro Obiang został sfaulowany blisko pola karnego. Rzut wolny był świetną szansą dla Dimitri’ego Payeta na bezpośredni strzał. Francuz podszedł do piłki, uderzył nad murem. Piłka wpadła idealnie w dolny róg bramki. Loris Karius interweniował i miał piłkę na ręce jednak mimo to futbolówka znalazł drogę do siatki.
Gol zaskoczył gospodarzy. Liverpool prowadził grę, a Młoty grały bardzo niefrasobliwie. Wydawało się, że bramka to łut szczęścia a podopieczni Jurgena Kloppa za chwilę wyjaśnią sytuację.
To jednak Młoty strzeliły kolejną bramkę. W 39. minucie meczu po błędzie pomocnika LFC piłka trafiła prosto pod nogi Michaila Antonio. Anglik sprytnym strzałem pokonał bramkarza.
W końcowych minutach pierwszej połowy Dimitri Payet starł się we własnym polu karnym z Adamem Lallaną. Kibice i piłkarze gospodarzy domagali się rzutu karnego jednak sędzia był niewzruszony. Do przerwy Młoty prowadziły 2:1.
Drugą część meczu piłkarze z Liverpoolu rozpoczęli z jeszcze większym przytupem niż pierwszą. Już w 48. minucie spotkania mieliśmy wyrównanie. Po na pozór niegroźnym dośrodkowaniu piłkę niefrasobliwie wybił przed siebie Randolph. Ta trafiła prosto pod nogi Divocka Origi, który z najbliższej odległości zdobył bramkę.
W dalszej części meczu obie strony miały swoje sytuacje. W 54. minucie do rzutu wolnego podszedł Dimitri Payet. Tym razem dośrodkowanie, piłka spadła wprost na głowę Andre Ayew. Napastnik nie zdołał jednak zdobyć bramki.
Kilka minut później Slaven Bilić zdecydował się na zmianę. Za wspomnianego wcześniej Ayew na boisko wszedł Andy Carroll.
W 70. minucie Jordan Henderson był bliski zdobycia bramki kolejki. Anglik huknął ze sporego dystansu. Futbolówka leciała idealnie pod poprzeczkę, jednak cudowną paradą popisał się Darren Randolph. Zdecydowanie odkupił swoje winy z 48. minuty.
Gospodarze „cisnęli” do ostatniej minuty, jednak Młotom udało się obronić remis. Trzeba przyznać, że tego dnia mieliśmy sporo szczęścia jednak nie można wspomnieć o dość skutecznej grze w obronie. Na pochwałę zasługuje też skuteczność w ofensywie w pierwszej połowie. Sytuacji nie było wiele, ale jak już były to kończyły się bramką.
Meczem z Liverpoolem kończymy maraton spotkań z drużynami z czołówki. Ten trudny okres zaprowadził nas w dolne rejony tabeli Premier League. Od strefy spadkowej dzieli nas zaledwie punkt. Miejmy nadzieję, że w meczach z takimi drużynami jak Burnley, Hull, Swansea i Leicester uda nam się zgromadzić pokaźną liczbę punktów.