Przegrywamy z Manchesterem City na London Stadium! Mimo niekorzystnego rezultatu, byliśmy w stanie postawić się rozpędzonej ekipie Pepa Guardioli, prowadząc po pierwszej połowie. Do remisu realnie nie brakowało dużo, jednak to goście zaprezentowali lepszą jakość piłkarską.

Spotkanie na szczycie tabeli, jest jednocześnie meczem dwóch europejsko utytułowanych drużyn – zdobywców Ligi Konferencji (WHU) oraz zdobywców Ligi Mistrzów (MCI). Dwie niepokonane dotąd w Premier League ekipy, optymistycznie podeszły do tego spotkania. Oczywiście, to The Citizens byli faworytami, jednak drużyna Moyesa niejednokrotnie zaskakiwała nas w ubiegłych kolejkach. Dziś, chcieliśmy zobaczyć West Ham, który będzie zdolny przeciwstawić się brutalnej ofensywie Guardioli! Na stadionie zjawił się sam Paolo Di Canio – legenda The Hammers.

 

To goście od pierwszych minut dominowali – ten fakt nie jest specjalnie zaskakujący, gra przeciwko City nigdy nie była dla nas łatwa. Ważny argument mogła dzisiaj stanowić przewaga własnego stadionu, kibice bowiem dopisali, w pełni wypełniając London Stadium. Od początku bardzo skoncentrowana była cała nasza linia obrony (wliczając świetnie paradującego Areolę), bez wątpienia nie mogli dziś narzekać na „bezrobocie”.

Od początku dostrzegalna była świetna dyspozycja City w ataku, ekipa Guardioli spychała nas do inteligentnej, lecz konieczniej obrony w okopach. W pierwszym kwadransie odnotowaliśmy 2 kontry z potencjałem, po raz kolejny Coufal bardzo dobrze prezentował się na prawym wahadle. W 16 minucie Jarod Bowen wykonał pierwszy, bardzo groźny rzut rożny – niemalże otarliśmy się o bramkę na wagę prowadzenia.

W 22 minucie Antonio po świetnym zrywie wywalczył kolejny rzut różny, wykonany tym razem przez JWP’a. Również była to groźna wrzutka, jednak nie przełożyła się na wynik. Już dwie minuty później byliśmy w stanie wejść głęboko w połowę City, odważnie wchodząc w pojedynki z zawodnikami z niebieskiej części Manchesteru. Wolne przestrzenie w naszej defensywie wydawały się relatywnie niewielkie, co miało odzwierciedlenie w problemach ofensywy gości w znalezieniu korytarza na strzał – gdy już został wykryty, trzeba było pokonać świetnie dysponowanego Areolę.

Pewnie prezentował się Antonio, świetnie rozgrywając piłkę czy wygrywając ważne pojedynki. Nasze kontry zachowywały dobrą jakość, niejednokrotnie zatrudniając obrońców City. Wspominałem o świetnym Coufalu na prawej stronie – w 37 minucie Czech popisał się fenomenalnym rajdem, wrzucając piłkę na Jamesa Warda-Prowsa. Anglik umieścił piłkę w siatce, na efektownego „szczupaka”! Temperatura rosła z każdą minutą, chyba nikt nie spodziewał się takiego rezultatu pod koniec pierwszej połowy. Erling Haaland prezentował się jak cień samego siebie, kilkukrotnie marnując niemalże 200-procentowe sytuacje. Pierwsza część spotkania zakończyła się więc sensacyjnym rezultatem.

Druga odsłona spotkania zaczęła się zdecydowanie gorzej. Nie zdążyliśmy dobrze wyjść na boisko, a w 51 sekundzie gola na wyrównanie strzelił Doku. Jakby nie patrzeć, w tej sytuacji piłkarze WHU nie byli skoncentrowani, pozwalając na niebezpieczne rozgrywanie w okolicach pola karnego Areoli. Potrzebowaliśmy uspokojenia gry i poukładania gry zespołu. W naporze Obywateli nie potrafiliśmy utrzymać koncentracji z pierwszej połowy – na pochwałę zasługuje Areola, który niesamowicie poleciał po piłkę nadesłaną z powietrza przez Haalanda.

Po bardzo słabych 10 minutach zdołaliśmy wyprowadzić genialną kontrę, jednak Antonio nie zdołał posłać piłki w światło bramki – uprzedził go interweniujący Ederson. Chwilę później strzał naciskanego Emersona został zablokowany, a my zyskaliśmy rzut rożny. Brazylijski goalkeeper wyciągnął się jak struna, broniąc doskonałe uderzenie Zoumy. Zdecydowanie wróciliśmy do gry, stwarzając zagrożenie na wagę zmiany rezultatu.

Co także zasługuje na odnotowanie, już w 60 minucie David Moyes przygotował podwójną zmianę – menedżer znany jest z wprowadzania zmienników w samej końcówce, co pokazuje jak bardzo zdeterminowany był dzisiaj Szkot. Benrahma oraz Kudus zameldowali się na placu gry w 66 minucie. Są to zawodnicy stricte ofensywni. Ze zmiany skorzystał także Pep Guardiola i to właśnie jego zawodnicy dominowali bezpośrednio później. W 76 minucie doprowadzili do wyrównania – indywidualny błąd popełnił Aguerd, źle przewidując tor lotu piłki, a Areola nie dał rady dobrze interweniować. Po tym trafieniu, ekipa z Manchesteru nabrała wyraźnego luzu, grając mniej elektrycznie i przede wszystkim spokojniej. Po kilkunastu minutach nie pozostawaliśmy bez szans – kolejną szanse zmarnował Haaland i niejednokrotnie „przy życiu” utrzymywał nas Areola. Niestety – spotkanie zostało zamknięte w 87 minucie, za sprawą bardzo mocnego strzału Haalanda z pola karnego. Bez szans był Areola.

Pomimo porażki możemy być zadowoleni – pewna pierwsza połowa i groźne akcenty w drugiej pozwalają sądzić, że byliśmy w stanie postawić się dzisiaj Manchesterowi City. Mimo wszystko niedosyt jest spory. Jesteśmy świadomi, że przynajmniej jednej bramce mogliśmy zapobiec, eliminując błędy indywidualne. Jesteśmy niezwykle ciekawi jak potoczą się kolejne spotkania, w obliczu bardzo napiętego terminarza.

 

West Ham United 1 – 3 Manchester City

Ward-Prowse 36′ | Doku 46′ Silva 76′ Haaland 86′

 

West Ham United: Areola, Coufal (Kehrer 87′), Zouma ©, Aguerd, Emerson, Álvarez (Benrahma 68′), Ward-Prowse, Souček (Ings 87′), Paquetá, Bowen, Antonio (Kudus 67′)
niewykorzystane zmiany: Fabiański (GK), Cresswell, Ogbonna, Mavropanos, Fornals

Manchester City: Ederson, Walker ©, Dias, Akanji, Gvardiol (Aké 90+5′), Rodri, Silva (Bobb 90+5′), Foden (Nunes 67′), Doku (Gómez 90′), Álvarez, Haaland (Lewis 90+4′)
niewykorzystane zmiany: Ortega (GK), Carson (GK), Phillips

Sędzia: Andy Madley

Frekwencja: 62,475