West Ham wygrywa z Olympiakosem w ramach 4 kolejki fazy grupowej Ligi Europy! Spotkanie owiane jest jednak niedosytem, spowodowanym sporą niemocą strzelecką, mimo kreowania, przez znaczną część meczu. Statystyki stojąc po naszej stronie, nie odzwierciedlają w pełni wydarzeń na boisku – faktycznie wiele posiadaliśmy, wymieniając podania, jednak brakowało jakości w wykończeniu akcji. Płynność stała na dosyć niskim poziomie, a oto opis gry na przestrzeni minut:

Spotkanie rozpoczęło się bardzo intensywnie – piłka szybko wędrowała od jednego do drugiego pola karnego, a całej aurze sprzyjała doskonała atmosfera na London Stadium. Pierwszy strzał oddany został już w 2’ przez Kudusa, jednak piłka poszybowała daleko od bramki.

Pierwszy rzut różny JWP wykonał w 13’, po groźnej akcji Saida Benrahmy, zakończonej jednak interwencją goalkeepera. Aguerd świetnie skierował piłkę do bramki, lecz kolejny raz bramkarz skutecznie interweniował. Akcja napędziła gospodarzy, coraz częściej wyprowadzających rokujące piłki. Kapitan dzisiejszego spotkania – Łukasz Fabiański generalnie nie był często zatrudniany.

Pierwsze 20 minut, to konkretniejszy i lepiej przygotowany West Ham. Co ciekawe, dominowaliśmy nawet w statystyce wymienionych podać (120-50, po 19’).

Kolejne minuty to wciąż intensywne wymiany, bez większych konkretów w ofensywie. Do 30’ już dwóch zawodników Młotów otrzymało żółte kartki: Alvarez (podcięcie) oraz Kudus (niesportowe zachowanie). Trzeba przyznać, że wspomniany Ghańczyk był lekko rozkojarzony i nie prezentował swoich całych walorów gry pozycyjnej.

WHU często bywał przy polu karnym przeciwnika, podchodząc dużą ilością graczy (nawet 7-8). Często ciężko było się przedrzeć, ze względu na liczne szeregi defensywne gości – wolne przestrzenie w okolicach 16 występowały dość rzadko. Kolejna groźna akcja miała miejsce w 32’, kiedy Benrahma zszedł z piłką do środka pola karnego i oddał celny, mocny oraz precyzyjny strzał. Bramkarz znów skutecznie sparował piłkę. Zyskaliśmy rzut rożny, a Aguerd po raz kolejny mocno uderzył głową – tym razem obok bramki.

Dalsze akcje warte odnotowania, to rzut wolny z 39 minuty. Piłka została posłana wysoko w ramach dośrodkowania przez JWP, jednak defensywa gości zdołała odeprzeć atak. Podsumowując pierwszą połowę – wiele kreowaliśmy, lecz mało konkretnie i bez realnego zagrożenia. Goście praktycznie nie tworzyli kontr, jednak ich fortyfikacja obronna sprawiała niemałe problemy The Irons.

Druga odsłona spotkania przywitała nas wejściem medyków, lecz już po chwili Alexandropoulos mógł kontynuować grę. Tym razem to West Ham został zepchnięty do obrony i fortyfikacji defensywy. Po kilku piłkach pod polem karnym Fabiańskiego, sytuacja wróciła do bardziej wyrównanego stanu i częstszych inicjatyw gospodarzy.

Potrzebowaliśmy szybkiego przebudzenia i jakościowej akcji ofensywnej, jednak wiele akcji nie wychodziło tak, jak oczekiwaliby tego kibica i pewnie sam David Moyes. Ponownie brakowało dobrego przedarcia przez defensywę Olympiakosu i konkretnego wykończenia. Pierwszy kwadrans drugiej połowy to zdecydowanie mniejsza intensywność i brak błysku po obu stronach

.

W grze West Hamu nie było płynności, a piłki wysyłane na połowę gości nie znajdowały odpowiedniego rozegrania. Okazja pojawiła się w 63’ kiedy James Ward-Prowse oddał strzał z okolic 13 metra. Piłka poszybowała jednak prosto w ręce goalkeepera. Niedługo później okazje w polu karnym mieli Kudus czy Paqueta, lecz piłka nie doszła w tempo do żadnego z zawodników. W prawdzie około 68’ cieszyliśmy się z długiego posiadania piłki i kilku prób, jednak wciąż brakowało jakości.

W 69’ zyskaliśmy rzut rożny, jednak Bowen przegrał pojedynek powietrzny z obrońcą gości. Mało brakowało w tej sytuacji, lecz bramki należało szukać dalej.

W końcu, w wyniku dośrodkowania w pole karne i świetnego wykończenia Lucasa Paquety wyszliśmy na prowadzenie! Bramka została poddana weryfikacji VAR, w związku z podejrzeniami spalonego. Trafienie zostało uznane! Od podszewki akcje tą możemy określić mianem ”przebłysku geniuszu” – zarówno podanie górą nadesłane przez Jamesa Warda-Prowsa, jak i techniczny strzał Paquety zasługują na wszelkie pochwały. Właśnie takiego przebłysku brakowało wcześniej, szczególnie w jałowych wymianach, w pierwszych 20 minutach drugiej połowy.

Trafienie brazilian magnifico wyraźnie pobudziło zespół, a trybuny London Stadium głośno zachęcały do kolejnych prób. Takowe nadarzyła się chociażby w 85’, kiedy to Mavropanos głową skierował mocną piłkę w kierunku bramki, jednak minimalnie niecelnie. Jeśli niewykorzystane okazje się mszczą, to zemsta gości mogła nadejść w 86’ – po rzucie rożnym piłka uderzyła w słupek, minimalnie mijając siatkę Fabiańskiego. Przez chwilę zadrżały serca kibiców, lecz już po chwili wróciliśmy do gry (w zasadzie do obrony). Chwilę później goście oddali bardzo mocny strzał zza 16, lecz piłka poszybowała nad poprzeczką.

W 80’ na boisku zameldował się Soucek, w 84’ Cornet a w 89’ Mubama. W 90’ Jarrod Bowen dłuższą chwilę zbierał się z ziemi, a sędzia podsumowując wszelkie przerwy doliczył 5 minut gry. Angielski skrzydłowy (na szczęście) mógł kontynuować grę.

W samej końcówce emocje były tak duże, że gdy Coufal miał wykonywać wrzut z autu, zawodnicy gości podawali mu piłkę, aby szybciej wrócić do gry. Posypały się też kartki, gdyż napięcie doprowadziło do lekkiej przepychanki.

 

West Ham United 1 – 0 Olympiakos

Paqueta 73′

 

West Ham United: Fabiański ©, Coufal, Mavropanos, Aguerd, Emerson, Álvarez (Souček 80′), Ward-Prowse, Kudus (Mubama 89′), Paquetá, Benrahma (Cornet 84′), Bowen
Niewykorzystani zmiennicy: Areola (GK), Anang (GK), Johnson, Cresswell, Fornals, Antonio, Ings, Ogbonna, Kehrer

Olympiacos: Paschalakis, Rodinei, Porozo, Retsos, Ortega, Hezze (Pep Biel 89′), Alexandropoulos (Scarpa 76′), Camara, Podence, Jovetić (El Kaabi 56′), Fortounis ©
Niewykorzystani zmiennicy: Tzolakis (GK), Papadoudis (GK), Iborra, El-Arabi, Quini, Masouras, Joāo Carvalho, Ntoi, Solbakken

Sędzia: Matej Jug (Słowenia)
Frekwencja: 55,811