West Ham United czeka szereg zmian w letnim oknie transferowym. David Moyes chce dodać napastnika do swojej drużyny, a także złożyć najważniejszy jak na tą chwilę podpis – na umowie z Jesse Lingardem.
W kontekście transferów w West Hamie, mówi się najwięcej o tym kogo sprowadzimy. Jednak jest ktoś, kto praktycznie jest pewny tego, że w sezonie 2021-22 nie będzie członkiem ekipy Davida Moyesa. To Andriy Yarmolenko.
92 krotny reprezentant Ukrainy walczył w tym sezonie o powrót do składu. Z powodu kontuzji i formy rywali, jego trzyletni pobyt w Londynie prawdopodobnie wkrótce dobiegnie końca.
Yarmolenko jest jednym z Młotów o najwyższych dochodach. Pieniądze, które można by ponownie zainwestować w młodszych i bardziej sprawnych zawodników są regularnie wypłacane graczowi, który nie jest brany przez Moyesa przyszłościowo pod uwagę.
To nie wina reprezentanta Ukrainy, że doznał wielu kontuzji
Źródła informują, że West Ham prowadzi już dyskusje na temat potencjalnej transakcji, a opłata prawdopodobnie wyniesie około 5-6 milionów funtów, czyli mniej niż 17,5 miliona funtów, które Hammers zapłacili za skrzydłowego.
Jednak mając tylko nieco ponad 12 miesięcy do końca kontraktu z 31-latkiem, kwota ta byłaby postrzegana jako akceptowalna.
Andriy Yarmolenko zaliczył zaledwie jeden start w tym sezonie. Był nieobecny od czasu kontuzji więzadła środkowego kolana, doznanego podczas porażki w Pucharze Anglii z Manchesterem United w lutym.
Przemawiając na początku kwietnia, Moyes potwierdził, że zawodnik spotyka się ze specjalistą i nie można ocenić w jak dalekiej przyszłości jego problemy zostaną zażegnane i kiedy mógłby wrócić w pełni sprawny.
Pozostało zaledwie siedem meczów w tym sezonie, każdy o niezwykle ważne punkty. Wątpliwym jest więc, aby Andriy Yarmolenko mógł rozegrać swój ostatni mecz w bordowo-niebieskiej koszulce.