West Ham remisuje z ekipą Bournemouth w ramach spotkania 22. kolejki angielskiej Premier League. To spotkanie zdecydowanie można określić mianem „marazmu ofensywnego”. Pomimo wielu prób pod bramką rywala, (standardowo ostatnimi czasy) zabrakło skuteczności. To goście prowadzili dzisiaj grę, a zawodnicy Moyesa zmuszeni byli do sfortyfikowanej obrony, momentami niemalże w okopach. Ten mecz to także kolejny dowód na to, że bez rasowego napastnika nie jesteśmy w stanie w pełni realizować filozofii Moyesball, szczególnie gdy brakuje formy największych gwiazd. Zapraszamy na opis gry na przestrzeni czasu.
Z ciekawym elementów sprzed pierwszego gwizdka, w wyjściowej jedenastce znalazł się nasz nowy „nabytek” – Kalvin Philips. Co więcej, ze zgrupowania reprezentacji w ramach PNA wrócił Mohammed Kudus, a zawieszonego Coufala zastąpił Ben Johnson. Wobec dalszej nieobecności Aguerda, w linii obrony Zoumie partnerował Mavropanos. Maroko odpadło z rozgrywek pucharowych, więc stoper powinien być dostępny już niebawem.
Pierwszą bramkę straciliśmy już w 3’… Cała drużyna młotów była ustawiona bardzo wysoko, a pozostający w obronie Calvin Philips wyłożył piłkę Dominikowi Solanke. Nie jest to jego wymarzone powitanie z kibicami na London Stadium, kuriozalna sytuacja. Ten debiut bez wątpienia zapamięta na długo.
Kolejna szansa dla gości nadarzyła się w 6’, na bramkę Areolę poszła prawdziwa bomba, lecz tym razem footballówka przeleciała nad poprzeczką. Trzeba przyznać, że ekipa Bournemouth kapitalnie weszło w spotkanie. West Ham wysoko zawiesił sobie poprzeczkę, lecz potrzeba było teraz zorganizowania i szybkiego powrotu do walki.
Tak też się działo – bardzo aktywni w ataku byli Kudus, Johnson czy Jarrod Bowen kilkukrotnie w kolejnych minutach pokazując się pod bramką rywala. Mimo tych prób, rywale nie dawali za wygraną, pokazując się w kontrach. Chociażby w 18’, w skutek rzutu rożnego piłka została skierowana do bramki, lecz wprost w Alphonsa Areolę.
Następne minuty (po 20’) to dosyć bierna walka o piłkę przede wszystkim w środku pola i okazjonalne wymiany piłki pod bramką przeciwnika, bez większych konkretów. Kolejne bardzo duże zagrożenie, pojawiło się w 36’ – Semenyo wyszedł niemalże sam na sam, lecz oddał fatalny strzał, prosto w bramkarza.
Szansa na wyrównanie nadeszła w 39’ – niestety jednak wrzutka Jamesa Ward-Prowsa z lewej części pola karnego była zbyt silna dla Jarroda Bowena a także Mo Kudusa. Panowie nie zdołali opanować piłki, która znalazła się w rękach bramkarza.
Chwilę później mieliśmy kolejną szansę, a generalnie był to bardzo porządny fragment Młotów, zabrakło standardowo bramki. Gdy zawodnicy Moyesa przyciskali, goście potrafili gubić się we własnych szeregach obronnych, wpuszczając graczy West Hamu głęboko na własną połowę. Kilkukrotnie również zatrudniany był Areola, za każdym razem wzorowo interweniując.
Pierwsze 45’ zakończyło się bez kolejnych zmian w wyniku, lecz z nadzieją na obiecującą drugą połowę.
Druga odsłona przywitała nas solidną walką o piłkę w środku pola, z dominacją w atakach gości. Świetnie w defensywie pracował Alvarez, a generalnie poprawnie pracował duet środkowych stoperów. Co do zastępstwa Coufala, Johnson nie prezentował się źle w ataku, lecz średnio w obronie – przedarcie się przez jego obszar nie stanowiło dla graczy Bournemouth większego problemu.
Pierwsze 10’ drugiej połowy to zupełny marazm ofensywny młotów, gracze Moyesa byli całkowicie zamknięci na własnej połowie, a wymienienie kilkunastu celnych podań bez straty stanowiło problem.
Nadzieja na odwrót tego impasu zrodziła się w 60’ – Mohammed Kudus został kopnięty w lewą łydkę w obrębie pola karnego. Odgwizdany został rzut karny, a James Ward-Prowse nie wahał się wykorzystać tej sytuacji! Zmylił bramkarza rywali, strzelając w sam środek. Na London Stadium obudziły się trybuny, a celem nadrzędnym stało się wyjście na prowadzenie.
Mimo tego impulsu, później to raczej rywale byli aktywniejsi w atakach. W ich szeregach pojawiła się jednak pewna nerwowość, bo przy okazji dobrej kontry Młotów, jeden z zawodników gości tak sfaulował Kudusa, że obejrzał za ten czyn żółty kartonik. Mieliśmy z tego tytułu rzut wolny z ok. 40 metra, jednak wrzutka JWP z prawej części murawy była zbyt silna dla Bowena, znajdującego się w pobliżu.
Pierwsza zmiana w zespole młotów została przeprowadzona w 69’. Desygnowany do gry został Danny Ings, zmieniając Kalvina Philipsa. Zdecydowanie nie był to wymarzony debiut reprezentanta Anglii – asysta przy bramce Solanke i kilka zepsutych podań. Nie możemy jednak oczekiwać wiele od gracza, który w Londynie jest zaledwie parę dni.
Fantastyczna szansa miała miejsce w okolicach 72’ – Bowen zbiegł ze skrzydła w pole karne, lecz jego atak w ostatniej fazie został zablokowany przez defensorów. Ogromna szkoda, że nie byliśmy w stanie wyegzekwować tej akcji, czas mijał a wynik wciąż pozostawał remisowy.
W ostatnich minutach kilkukrotnie okazje mieli goście – czy to z racji rzutu rożnego, czy akcji z gry. Alphose Areola czy pozostali defensorzy pozostawali jednak czujni. Do regulaminowego czasu gry doliczone zostało 8 minut, 8 minut nadziei dla Młotów.
Marazm ofensywny trwał jednak dalej, a próby szybkich kontr wyprowadzających drużynę spod pressingu, okazywały się zupełnie bezskuteczne. Na placu gry zameldował się jeszcze Maxwell Cornet, lecz nawet on nie zdołał wyciągnąć drużyny z remisu. Spotkanie zakończyło się rezultatem 1:1. Niedosyt? Zdecydowanie.
West Ham United 1 – 1 Bournemouth
Ward-Prowse (K) 61′ | Solanke 3′
West Ham United: Areola, Johnson, Mavropanos, Zouma ©, Emerson, Álvarez, Phillips (Ings 68′), Ward-Prowse, Souček, Kudus (Cornet 90+6′), Bowen
Niewykorzystani zmiennicy: Fabiański (GK), Ogbonna, Cresswell, Orford, Mubama, Casey, Scarles
AFC Bournemouth: Neto ©, Smith, Zabarnyi, Senesi, Kelly (Kerkez 78′), Cook, Christie, Semenyo (Sinisterra 68′), Scott (Kluivert 68)’, Tavernier (Faivre 90+2′), Solanke
Niewykorzystani zmiennicy: Travers (GK), Mepham, Kilkenny, Billing, Kinsey-Wellings
Sędzia: Tim Robinson
Frekwencja: 62,451