Mark Noble nie może uwierzyć w pierwsze, historyczne zwycięstwo na London Stadium nad Tottenhamem. Kapitan Młotów był pod wrażeniem atmosfery na stadionie i entuzjazmu kibiców. Pomocnik liczy na udany mecz z Liverpoolem w przyszłym tygodniu, który doprowadzi do szczęśliwego finiszu kampanii.
Lider West Hamu Mark Noble w poniedziałek obchodzi swoje trzydzieste urodziny, ale Anglik nie zamierza czekać i postanowił rozpocząć świętowanie kilka dni wcześniej, wszystko za sprawą wygranych derbów ze Spurs.
Noble był podekscytowany i przerażony do samego końca, ponieważ Młoty wypracowały jedynie jednobramkową przewagę. Mark Przyznał, że piątkowy rezultat mimo wszystko był w pełni sprawiedliwy i oddawał przebieg spotkania.
-Brak mi słów – rzucił. – Wszyscy byli świetni. Zagraliśmy na 100%, czyli tak jak zakładaliśmy.
-To było bardzo ważne dla naszych kibiców. Jestem niezwykle zadowolony, gdy widzę ich podniesione głowy z wielkimi uśmiechami na twarzach.
-Zasłużyliśmy na trzy punkty. Mieliśmy już nawet kilka szans na początku meczu. Ten sezon należał do bardzo trudnych z wielu powodów, ale na boisku wszystkie dotychczasowe problemy zupełnie zniknęły – powiedział.
Fani West Hamu już od dłuższego czasu czekali na jakieś zwycięstwo z pretendentem do tytuły. Noble przyznał, że piątek był idealnym dniem, aby wreszcie zwyciężyć.
-Mecz z Tottenhamem stał się jeszcze bardziej wyjątkowy, ponieważ graliśmy u siebie. Atmosfera dzięki temu była niezwykła.
-Te trzy punkty powodują, że czujemy się bezpiecznie. Nie lubię mówić o bezpieczeństwie w Premier League, ale rzeczywiście jesteśmy w górnej części tabeli. Jakby udało się wygrać raz jeszcze, skończylibyśmy jedno lub dwa miejsca niżej niż w zeszłym roku.
Bramka Lanziniego dała niezwykle ważne punkty, które na gwałt były potrzebne klubowi. Mark Noble jest dumny z Argentyńczyka.
-Manu jest genialnym strzelcem w derbach, czyż nie? Jest naszym małym klejnotem. Zawsze ciężko pracuje i stara się być jak najlepszy.
-Wreszcie poczułem się tutaj jak w domu. Szczerze mówiąc już w meczu ze Swansea coś we mnie drgnęło.
-Nie mogłem liczyć na lepszy prezent niż ten, który dostałem w piątek. Wracamy do gry! – zakończył Anglik.