Sam Byram był zachwycony atmosferą na stadionie podczas meczu z Tottenhamem. Piątkowe zwycięstwo spowodowało, że West Ham nie musi się już obawiać o utrzymanie. Młody Anglik rozegrał solidny mecz w defensywie, a co za tym idzie – przyczynił się do zgarnięcia niezwykle ważnych punktów.

Sam Byram to człowiek, który bez przerwy ma dobry humor. Na wszystkich zdjęciach bez względu na to czy gra, trenuje, je obiad – zawsze jego kąciki ust są skierowane ku górze. Ale uśmiech Byrama po meczu ze Spurs był szerszy niż kiedykolwiek wcześniej.

-Uważam, że to był jeden z najważniejszych meczów w tym sezonie. Dużą rolę odegrali kibice, którzy nas wspierali. Na boisku można było poczuć to „coś”, zwłaszcza gdy usłyszeliśmy ostatni gwizdek. To był fantastyczny doping! – powiedział Byram.

-Mamy silną drużynę o wielkiej jakości. Wszyscy gramy do jednej bramki – piłkarze, sztab i kibice. Można było to odczuć w szatni i przede wszystkim na murawie po meczu. Za tydzień na rozkładzie mamy Liverpool. To jeden z wielkich klubów, ale jesteśmy w stanie pokonać również ich. Do końca sezonu zostały dwie kolejki, a my jesteśmy całkiem wysoko. Teraz patrzymy tylko w górę – podsumował defensor.

Byram wskoczył do podstawowej jedenastki w miejsce Edmilsona Fernandesa. Slaven Bilić na pewno nie żałował swojej decyji, ponieważ młody piłkarz rozegrał prawdopodobnie swój najlepszy występ w bordowo-błękitnej koszulce. Defensor nie zajmował się jedynie kryciem skrzydłowego Kogutów – Sona – ale również regularnie wspierał ofensywę i miał swój udział w bramce Manuela Lanziniego.

-Defensywa beze mnie była szczelna, więc chłopcy bez problemu zdobyli dwa czyste konta. Im lepiej graliśmy w obronie, tym bardziej chciałem wrócić do składu. Mam nadzieję, że udało mi się udowodnić swoją wartość – powiedział Byram, który w derbach dwa razy kluczowo podawał.

-Mogliśmy wygrać wyżej. Jonny [Calleri] miał parę szans, a Ash [Fletcher] miał dobrą okazję w końcowych minutach. Udało nam się w tym meczu dobrze zorganizować. To nie jest zasługa tylko defensywy, cały zespół odegrał ważną rolę przy atakach gości. Gdy dobrze grasz w obronie i stwarzasz okazję, to zawsze wygrywasz.

Jedynym zawodnikiem, nie włączającym się do obrony był napastnik Jonathan Calleri. Toby Alderweireld i Jan Vertonghen mieli przez niego ręce pełne roboty. Sam Byram docenia pracę Argentyńczyka.

-Na treningach jest bardzo agresywny, tego nam właśnie potrzeba. Jestem pewien, że bramki przyjdą z czasem – mam nadzieję, że już w przyszłym tygodniu – zakończył.