Wymagający David Moyes z dystansem podszedł do pochwał dla Marko Arnautovicia, który w swoim pierwszym meczu po kontuzji zdobył bramkę ustalającą wynik meczu na 2:0 w spotkaniu z Watfordem.
Marko udowodnił, że jest zawodnikiem, który ciężko pracuje na boisku i stara się jak najlepiej wykonywać swoje obowiązki. Menadżer był pod wrażeniem gry Austriaka, jednak uważa, iż może on być jeszcze lepszym graczem.
– Nie dostanie żadnych pochwał, to na pewno! – powiedział pół żartem Szkot. – Mówimy mu, że wciąż musi pracować, chcemy z niego wyciągnąć to co najlepsze! Mówimy mu, że dobrze dla nas gra, ale nie przestajemy od niego wymagać. Może nam jeszcze wiele zaoferować.
– Trenował tylko trzy dni w tygodniu, ale widać, jaką różnicę robi w ataku. Ma moc, zaangażowanie i jakość przy piłce i wykonuje bardzo dobrą robotę. Powiedziałem mu, że powinien zdobyć więcej goli, ale powinien też wywalczyć dla nas rzut karny w pierwszej połowie.
– Czy wystawienie go było ryzykowne? Nie sądzę, gdyż on daje nam pozytywną energię. Chodziło o jego kondycję fizyczną, a jeśli ma się go dobrze nastawionego psychicznie, to ciężko się przeciwko niemu gra. On stanowi dla rywali poważne zagrożenie.
– Kiedy pojawił się w nowej fryzurze, nie chciałem mu mówić, że wygląda to źle, więc powiedziałem „Myślę, że to wygląda świetnie Marko”, dzięki czemu był zadowolony. Myślałem, że użył purpurowego detergentu!
Oceniając występ swoich podopiecznych jako drużyny, Moyes był zadowolony ze sposobu, w jaki The Hammers rozprawili się z Watfordem, którzy pięć dni temu pokonali obecnych mistrzów Anglii.
– Watford pokonał Chelsea 4:1. W drugiej połowie wywierali na nas presję, co uczyniło grę dużo trudniejszą.
– Dla nas zrównanie się z nimi poziomem było dobre, ponieważ od mojego pierwszego meczu z nimi zawsze byli wyżej od nas, a my nie zbliżaliśmy się do ich poziomu. Teraz udało nam się ich przewyższyć.
– Ludzie mówią, że jesteśmy blisko dołu tabeli. Jesteśmy tego świadomi, ale jesteśmy też bardzo blisko miejsca dziesiątego czy dziewiątego. Musimy patrzeć w górę tabeli.
West Ham przegrał tylko 4 z 13 domowych spotkań w Premier League i tylko 1 z 8, od czasów przejęcia sterów przez Davida Moyesa.
– Myślę, że w tym sęk. Zdobywaliśmy bramki, ale główną rzeczą dla nas było skoncentrowanie się nad poprawą gry obronnej i traceniu goli. To nam pomogło, przez o trudno się z nami rywalizuje.
– Tylko raz byłem bardzo zawiedziony porażką z Newcastle. Mieliśmy kilka remisów, kiedy dręczyły nas kontuzje, ale na szczęście zawodnicy wracają i dają nam odpowiedniego kopa.