Podopieczni Manuela Pellegriniego przegrali na wyjeździe z Arsenalem FC 1:3. Bramkę dla The Hammers zdobył Marko Arnautovic. Niestety gospodarze odpowiedzieli trafieniami Nacho Monreala i Danny’ego Wellbecka. Bramkę samobójczą dołożył Issa Diop.
Po bardzo słabych dwóch pierwszych meczach, mało kto spodziewał się, że Młoty sprawią niespodziankę na Emirates. Światełkiem w tunelu wydawała się być słaba forma Arsenalu, który przed sobotnim spotkaniem podobnie jak my miał zero punktów na koncie.
Manuel Pellegrini ponownie poprzestawiał nieco pierwszą jedenastkę. Nasz menadżer wyraźnie szuka finalnego ustawienia linii obronnej. Tym razem wybór padł na czwórkę Fredericks – Masuaku – Diop – Balbuena. W pomocy zabrakło Marka Noble’a z powodu urazu pleców. Jego miejsce zajął Sanchez.
Pierwsza połowa mogła się podobać. Już od pierwszych minut piłkarze obu drużyn skupili się na ataku i wymienili między sobą kilka groźnych akcji. W 11. minucie mocny strzał z dystansu obronił Łukasz Fabiański. Wybił piłkę prosto na głowę zawodnika Arsenalu, ten uderzył i trafił do siatki. Na szczęście sędzia słusznie odgwizdał spalonego i gola nie uznał.
Chwile później mocnym strzałem na bramkę odpowiedział Arnautovic. Uderzał ze sporego kąta i nie zauważył dobrze ustawionego Michaila Antonio w środku. Gdyby Arnie podał, prawdopodobnie mielibyśmy gola.
Gol dla Młotów padł w 26. minucie meczu. Arnautovic i Anderson wyprowadzili dwójkową akcję. W końcu Brazylijczyk wyłożył piłkę Arniemu, ten uderzył bardzo celnie w róg bramki zaskakując Petra Cecha.
Niestety po wyjściu na prowadzenie zaczęliśmy się mylić w obronie. Najpierw w 29. minucie Ryan Fredericks ratował nas wślizgiem przed utratą gola przez złe ustawienie defensywy. Chwilę później bramka już niestety padła. Hector Bellerin uciekł obrońcom skrzydłem. Dośrodkował głęboko, akcję zamykał Nacho Monreal. Uderzył bardzo mocno z najbliższej odległości.
Kilka minut przed przerwą Issa Diop był bliski zarobienia czerwonej kartki. Obrońca bardzo ostro sfaulował Aubameyanga blisko pola karnego. Na szczęście skończyło się na żółtym kartoniku.
W doliczonym czasie gry pierwszej połowy w akcji sam na sam znalazł się Robert Snodgrass. Niestety Snoddy uderzył prosto w bramkarza. Była szansa na bramkę do szatni.
W drugiej połowie nie było już tak ciekawie. Arsenal poukładał grę i kontrolował przebieg wydarzeń. Dobrze w bramce spisywał się Łukasz Fabiański. W 48. minucie pięknie obronił strzał głową Mustafiego. Chwilę później wyłapał strzały z dystansu Lacazette i Xhaki.
W 59. minucie kontuzji nabawił się Marko Arnautovic. Austriak poprosił o zmianę. W jego miejsce na boisko wszedł Javier Hernandez. Trzy minuty później z boiska zszedł Antonio. Zmienił go Lucas Perez.
Niestety w 70. minucie gospodarze wyszli na prowadzenia. Niefrasobliwość w obronie, piłkę w polu karnym przejął Lacazette. Uderzył na oślep w stronę bramki, tam piłka niefortunnie odbiła się od Issy Diopa i wpadła do siatki.
Podobnie jak w meczu z Bournemouth druga połowa była o wiele gorsza w naszym wykonaniu. Po stracie drugiej bramki widać było brak wiary w wywalczenie remisu.
W doliczonym czasie gry Arsenal dołożył trzecie trafienie. Danny Welbeck był niepilnowany w polu karnym. Przyjął sobie piłkę i na spokojnie skierował ją do bramki Łukasza Fabiańskiego.
Niestety przegraliśmy trzeci mecz z rzędu i wciąż nie mamy na swoim koncie choćby jednego punktu. Z jednej strony Pellegriniemu należy się czas na poukładanie drużyny. Z drugiej – trudno się nie niepokoić, gdy widzi się to jak fatalnie Młoty grają w defensywie. Kolejna czwórka obronna nie zdała egzaminu i wątpię, aby Pellegrini w kolejnym meczu wystawił Issę Diopa. Najpewniej będziemy świadkami kolejnego eksperymentu kadrowego. Oby tym razem była bardziej udany.