David Moyes powiedział, że nigdy nie kwestionował zaangażowanie graczy. Chodzi raczej o ich złe decyzje i kiepskie podania piłki lub niedokonywanie właściwych wyborów. Menadżer właśnie w tych elementach upatruje przyczyn porażki we wczorajszym spotkaniu z Manchesterem United.

Powiedziałem zawodnikom, że jestem bardzo rozczarowany, że nie udało nam się awansować, a naprawdę na to liczyłem patrząc na to jak się prezentujemy. Myślę, że mieliśmy świetną okazję, by wyeliminować United i przez długi czas graliśmy wystarczająco dobrze, aby być uważanym za zespół, który zamierza ich pokonać i przejść dalej – mówił Moyes. Nie zrobiliśmy wystarczająco dobrze podstaw w sytuacji defensywnej. Kilka naprawdę prostych rzeczy nam nie wyszło, ale nie będziemy tego rozdrapywać, tylko wyciągniemy wnioski i będziemy nad tym pracować, żeby nigdy się to nie powtórzyło.

Czy te proste błędy wynikają z presji?

To często ma miejsce wtedy, gdy grasz przeciwko dobrym zespołom. Moi piłkarze grali przeciwko Manchesterowi United, który zawsze stanowi zagrożenie. Były chwile, kiedy myślałem, że Man United nie będzie dziś strzelał – upatrywałem tutaj naszej szansy. 

Mieliśmy świetną okazję, aby dzisiejszego wieczoru móc świętować. Byłem przekonany, że mamy wielką szansę na awans, naprawdę. Graliśmy dobrze przez większą część spotkania. Mogliśmy strzelić drugiego gola, ale chociaż nie zdobyliśmy go, mogliśmy pilnować, aby nie stracić bramki, a w efekcie straciliśmy ich kilka. Mieliśmy momenty, w których naprawdę mogliśmy wygrać mecz. Myślałem, że najgorsze, co może się zdarzyć, to dogrywka. To, że zakończyliśmy w ten sposób, było rozczarowujące. W ostatnich 5-10 minutach stworzyliśmy im kilka dziecinnych okazji – powiedział po meczu David Moyes.

Kiedy Michail Antonio dostaje szansę, by strzelić gola…

Taki jest futbol. Dostajesz swoje szanse i jeśli się da – wykorzystujesz to. Miał dwa spotkania sam na sam z bramkarzem, więc miał te okazje na zdobycie gola. Bardziej rozczarowałem się zakończeniem. Każdy może strzelić gola samobójczego, każdemu może się to przytrafić, nikt nie próbuje tego przecież zrobić celowo, ale przynajmniej trzeba to zobaczyć i doprowadzić do dogrywki. Muszę powiedzieć, że Man United wywierał na nas większą presję w tym momencie gry, ale przez długie okresy (60-70%), mieliśmy pewną kontrolę i stwarzaliśmy sobie również dobre okazje.

Nayef jest graczem, którego cenimy, ale nie zaaklimatyzował się jeszcze wystarczająco

Powiedziałem moim chłopakom że musimy wziąć pod uwagę, że Nayefowi zajmie trochę czasu, zanim poczuje się pewnie w Premier League i właśnie w takich chwilach widać ten poziom gry, jej intensywność i jak ciężko jest być cały mecz pod taką presją, jaką nakładają te drużyny. Nayef będzie musiał się do tego przyzwyczaić.

Bez wątpienia on wyciągnie z tego wnioski. Myślę, że to dla niego element tej podróży, która doprowadzi go do celu. Gdybyśmy mieli go do dyspozycji od samego początku sezonu, do tego czasu byłby już 100%-owym graczem angielskiej ligi. Grał bardzo dobrze dzisiejszego wieczoru aż do ostatnich 10 minut.

Jarrod Bowen grał z urazem

Jarrod miał trochę obolałą goleń i kostkę. Nie było to na tyle poważne, by nie wykorzystać go całkowicie. Przez ostatni dzień siedział z lodem na kostce. Staram się wszystko planować rozważnie i z najwyższą uwagą skierowaną na zdrowie zawodników.

W ustawieniu 4-3-3 West Ham wygląda dobrze

Tak, jednak sytuacja czasami wymaga, że muszę też być elastyczny – zależnie z kim gramy. Naszym największym problemem i potrzebą zmian był brak środkowych obrońców. W tej chwili gramy na dwóch lewonożnych, dość często drużyny grają na dwóch praworożnych, ale rzadko zdarza się zobaczyć dwóch graczy takich jak u nas. Nie mamy obecnie innego wyjścia – czekamy na powrót do zdrowia naszych pozostałych graczy – zakończył menadżer.