Mecz z Arsenalem nie mógł nastąpić w gorszym momencie dla Moyesa. To prawda, że ​​nigdy nie ma idealnego momentu na stratę sześciu goli w derbach Londynu, ale można odnieść wrażenie, że w ostatnich tygodniach fala emocji i słabych wyników wśród bordowo-niebieskich, zwróciła się nieco przeciwko Szkotowi.

Wielu fanów jest sfrustrowanych jego konserwatywnym podejściem, a wielu innych jest zdumionych tym, jak coś, co – jak sam menadżer przyznaje – było niedawno prosperujące, stało się zestarzałe w tak krótkim czasie.

A potem, gdy wydaje się, że klub osiągnął już najniższy poziom, pojawia się Jacob Steinberg, który dolewa oliwy do ognia. Według reportera „The Guardian” West Ham nie zgodził się na możliwość zmiany menadżera i zatrudnienia dostępnego wówczas Australijczyka, Ange Postecoglou, zanim objął on stanowisko w Tottenhamie Hotspur.

Pisząc na swoim koncie X dziennikarz przekazał: „West Ham nie miał ochoty negocjować z Postecoglou w zeszłym roku – mówili, że zarządzał tylko Celticem, że jest bez doświadczenia w PL i że ryzyko jest zbyt duże.”

Teraz, oddając sprawiedliwość West Hamowi, można zrozumieć, dlaczego nie zdecydowali się na usunięcie Moyesa w tym konkretnym momencie. Byłoby to wyjątkowo niesprawiedliwe zwolnić menedżera, który ogólnie rzecz biorąc wyniósł Młoty na nowy poziom. Jednak gdy niezadowolenie narasta, a spojrzenie z perspektywy czasu doprowadza do szaleństwa, trudno pozbyć się wrażenia, że ​​Młoty mogą pożałować swojej decyzji.

Podczas gdy West Ham znalazł się w tym sezonie w stagnacji – a być może nawet w regresie – w sensie taktycznym, Spurs pod wodzą Postecoglou wyrośli na jedną z najodważniejszych i najbardziej estetycznych drużyn w całej najwyższej klasie rozgrywkowej. Myślą przyszłościowo i są kreatywnie różnorodni i choć wciąż daleko im do ugruntowania pozycji prawdziwych pretendentów do tytułu, nie można zaprzeczyć, że robią co w ich mocy, aby dać z siebie wszystko i osiągnąć jak najlepszy wynik w każdym meczu, w którym biorą udział. To są dokładnie te cechy, których tak bardzo brakuje obecnie West Hamowi.

Można niemal wybaczyć Młotom, że postawili na swoim i za wszelką cenę nie ściągnęli Postecoglou, gdy mieli okazję, ale z każdym mijającym tygodniem i z każdym narastającym rozczarowaniem można  też odnieść wrażenie, że skala ich błędnej oceny sytuacji rośnie nieco bardziej.

Biorąc pod uwagę obecne położenie, istnieje duże prawdopodobieństwo, że Moyes nie będzie już trenerem na London Stadium w lecie. Jeśli zostanie zwolniony ze swoich obowiązków, można sobie wyobrazić, że dla wielu osób związanych z West Hamem idealnym następcą byłby ktoś w rodzaju Postecoglou, gdyby tylko zdali sobie z tego sprawę trochę wcześniej…