Slaven Bilić w rozmowie z reporterami klubowej strony internetowej powiedział, że obecna sytuacja West Hamu zmusza go do wykrzesania z siebie wszystkiego, co najlepsze w kwestii jego umiejętności menadżerskich.
Chorwat w rozmowie po sobotniej porażce 0:3 z Newcastle United ubolewał nad podstawowymi błędami indywidualnymi, które doprowadziły do utraty sporej liczby bramek. Zapowiada jednak, że ciężko przepracowany czas podczas przerwy reprezentacyjnej pozwoli na osiągnięcie dobrego rezultatu w domowym meczu przeciwko Huddersfield Town, co będzie zdecydowanie lepszą reakcją na bieżącą sytuację, niż jakiekolwiek słowa.
– Zagraliśmy trzy mecze i trzy razy przegraliśmy. Znów straciliśmy trzy gole, dlatego czuję na sobie presję. Oczywiście możemy się tłumaczyć, że wszystkie trzy mecze graliśmy na wyjeździe, ale to nic nie da, bo wciąż nie zdobyliśmy punktów i prezentujemy się kiepsko.
– Nienawidzę, kiedy dopuszczamy się takich błędów, ale każdy menadżer jest raz na wozie, a raz pod. Musisz pokazać swoją klasę jako szkoleniowiec zdecydowanie mocniej, będąc pod wozem. Musimy pracować niesłychanie ciężko, żeby wydostać się z tego dołka. Już to robiłem w swojej karierze i zrobię to jeszcze raz – zapewnia Super Slav.
– Rozmawiałem z chłopakami po meczu. Powiedziałem: Nikt nie może nas wyciągnąć z tej sytuacji poza nami samymi. Nie możemy zrobić innego, jak tylko ciężko pracować i przenieść nasza jakość, którą mamy na papierze na boisko.
Nasz menadżer został zapytany o to, czy remedium na zaistniałą sytuację mogą być ewentualne ruchy na rynku transferowym, które zamyka się w najbliższy czwartek, jednak sam zainteresowany wyznał, że zakupy „na ostatnią chwilę” nie są odpowiedzią.
– Tu nie chodzi o okno transferowe. OK, szukaliśmy dodatkowego zawodnika, ale na papierze wykonaliśmy bardzo dobrą robotę. Skompletowaliśmy niezły skład, który wyglądał na tyle dobrze, by z sukcesami wejść w sezon. OK, wciąż mamy początek kampanii, ale okno transferowe nie jest odpowiedzią. Nasza postawa nie jest efektem braku jakiegoś zawodnika – tu chodzi o postawę całej drużyny – skomentował.
Rozważając na temat sobotniej porażki, Slaven wskazał na błędy w defensywie, które zawodnicy Srok skrzętnie wykorzystali przeprowadzając groźne kontrataki, co w ostatecznym rozrachunku dało im zwycięstwo.
– Grali dobrze na dwa kontakty, nieźle przenosili piłkę i nas nękali. W drugiej połowie wyglądaliśmy nieźle, do momentu utraty drugiego gola. Byliśmy blisko strzelenia bramki i odwrócenia losów meczu. Wtedy popełniliśmy kolejny błąd w niebezpiecznej strefie boiska, za co zostaliśmy skarceni. Przez cały mecz byli lepsi od nas, pomimo tego, że nie tworzyli sobie sytuacji bramkowych.
– Wiedzieliśmy, że nie mają wybitnych zawodników w środku pola, ale grali długimi piłkami i nieźle sobie z tym radzili. Zasłużyli na wygraną – zakończył.