W 2016 roku Ashley Fletcher zamienił rodzinny Manchester na Londyn. Z Młotami podpisał czteroletni kontrakt, ale na London Stadium spędził tylko rok. W podcaście „On the Judy” opowiedział o kulisach przenosin do West Hamu.
– Nie miałem szans na regularną grę w Manchesterze United. Był wtedy w klubie Van Persie, Rooney, Falcao, Will Keane i Rashford. Graliśmy jednym napastnikiem i byłem daleko w kolejce do grania w pierwszym zespole. Podczas okresu przygotowawczego dostałem telefon od agenta, który powiedział: West Ham chce podpisać z tobą czteroletni kontrakt. Wszystko wydarzyło się bardzo szybko, spakowałem się i wsiadłem w samochód. Mój agent zabrał moją mamę i tatę z Manchesteru. Zatrzymałem się w hotelu w Canary Wharf. Nieźle tam było. Od razu podpisałem kontrakt, a ten rok w WHU przeleciał jak huragan. Potroili moją tygodniówkę z Manchesteru United, więc nie mogłem tego odrzucić. Tym bardziej, że West Ham był klubem Premier League. Długa, czteroletnia umowa? Musiałem to podpisać – opowiada po latach Fletcher.
Wychowanek Manchesteru United przyszedł do klubu w 2016 roku, w ramach wolnego transferu, a klub zapłacił Czerwonym Diabłom tylko ekwiwalent za wyszkolenie (około milion funtów). W pierwszym zespole rozegrał 20 spotkań i zdobył w nich jednego gola – co ciekawe w starciu z jego macierzystym klubem, MU w Pucharze Ligi.
26-letni Fletcher obecnie broni bardzo Watfordu. W tym sezonie zagrał w dwóch spotkaniach, w Premier League. Z West Hamu odszedł w 2017 roku do Middlesbrough za 6,5 miliona funtów. Był to chyba jeden z nielicznych ruchów właścicieli Młotów, który po roku spłacił się z nawiązką. Choć na boisku nie brylował to klub dobrze na nim zarobił.