Atakujący Młotów Marko Arnautović podziękował kibicom The Hammers na oficjalnej stronie internetowej klubu za wsparcie, dzięki któremu czuje się na London Stadium jak w domu.
Austriak przetrwał trudny początek przygody w bordowo-błękitnym trykocie, wliczając w to wykluczenie na trzy spotkania za obejrzenie czerwonej kartki, później absencję z powodu choroby, a także łączną liczbę 11 pierwszych meczów bez zdobycia gola.
Wielu kibiców zastanawiało się nad zaangażowaniem samego zainteresowanego. David Moyes publicznie wymagał więcej od naszego numeru 7. Arnie odpowiedział na stawiane mu zarzuty w spektakularny sposób, zdobywając siedem bramek, asystując trzykrotnie oraz rozgrywając kapitalnych 1o spotkań pod rząd.
– Na początku bolało mnie to, że ludzie na stadionie gwizdali na mnie, ponieważ wymagali ode mnie lepszej gry. Teraz gram dużo lepiej dla swojej drużyny i fanów, ponieważ są oni integralną częścią klubu. Oni płacą duże pieniądze przez cały rok, by móc nas oglądać, dlatego wymagają od nas przyzwoitej gry.
– Gdziekolwiek nie grałem, zawsze miałem dobre relacje z kibicami. Oczywiście nie każdy cię pokocha, ponieważ wszyscy mają swoich faworytów.
– Osobiście zawsze uwielbiałem swoich fanów i było mi z nimi po drodze, ponieważ to właśnie oni zapewniają ci dobre nastawienie na boisku. Bez nich jesteś nikim w futbolu.
Po każdej zdobytej przez Austriaka bramce można było oglądać jego niesamowitą radość, poprzedzoną głównie symbolem skrzyżowanych młotów. Po meczu z Watfordem Arnie dodał kolejną gestykulację – pokazywał palcami wskazującymi murawę. Co to oznaczało?
– Celebracja oznaczała wiadomość „wróciłem”, ponieważ byłem poza grą przez ostatnie trzy tygodnie, a także znaczyło to, że jestem tutaj, by pomóc drużynie i wspólnie cieszyć się z fanami. Wykonuję gest skrzyżowanych młotów, ponieważ to część historii klubu, a kibice to uwielbiają.
– Czuję się tutaj jak w domu. Wszyscy jesteśmy jedną, wielką rodziną na dobre i na złe. Łatwo jest trzymać się razem w chwilach dobrych, ale prawdziwym sprawdzianem jest jedność w cięższych chwilach. Właśnie to chcę widzieć w klubie.
Marko powraca w wielkim stylu, jednak jest on zdania, że ma jeszcze wiele do pokazania. Fala krytyki, która na niego spłynęła spowodowała, iż Austriak wysłuchał rad swojego najbliższego otoczenia i wziął się w garść i chce pokazać, na co go stać. Wszyscy widzimy, jakie są rezultaty.
– Kiedy przybyłem do Stoke, aklimatyzacja zajęła mi sześć miesięcy, a tutaj było podobnie. Nie chciałem, by tak było, chciałem od razu odcisnąć swoje piętno na grze West Hamu, jednak potoczyło się to wszystko inaczej. Przeszedłem tutaj za duże pieniądze i wszyscy spodziewali się ode mnie czegoś większego.
– Teraz już czuję się dobrze. Dużo rozmawiałem ze swoją rodziną i bliskimi. Pomyślałem sobie: „Dalej Marko, dasz radę! Musisz pracować ciężej i dać z siebie wszystko”. Cieszę się, że wszystko się ułożyło i mogę pomóc drużynie.
– Zamierzam utrzymać obecną dyspozycję i jestem pewien, że tak się stanie, jeśli dalej będę w ten sposób nad sobą pracował.