Piłkarze West Hamu w meczu pierwszej rundy eliminacyjnej do Ligi Europy pokonali na własnym stadionie FC Lusitanos 3:0. Dwie bramki w pierwszej połowie zdobył Diafra Sakho. W drugiej części meczu trafienie dołożył James Tomkins.
Bilety na to spotkanie dość szybko się sprzedały. Na Upton Park, mimo niskiej rangi rywala, zasiadł komplet widzów. Klub wyszedł na przeciw pozostałym fanom i wraz ze sponsorem firmą Betway przygotował transmisję na żywo. Uważam, że byt to świetny ruch marketingowy. Dobrze mieć sponsora, który nie skupia się jedynie na płaceniu za logo na koszulkach, lecz także szuka innych dróg interakcji z kibicami. Tak trzymać!
Transmisja była dostępna dla kibiców z całego świata. Niestety przez obciążenie serwerów, zalogowanie się na whufc.com graniczyło z cudem. West Ham opublikował jednak link do relacji na Youtube, gdzie kibice bez problemu mogli obejrzeć pierwszy mecz nowego sezonu.
Co do samej transmisji – nie chciałbym wyjść na krytykanta, bo jak pisałem wcześniej to świetna inicjatywa. Realizacja jednak mocno odbiegała od standardu do którego się przyzwyczailiśmy. Dwie kamery, które często nie nadążały za akcjami + brak minutnika, który mocno utrudniał notowanie najciekawszych wydarzeń. Z góry przepraszam za jakość tej pomeczówki, ale jest ona proporcjonalna do jakości transmisji.
Przed rozpoczęciem meczu, kibicom został przedstawiony nowy menadżer – Slaven Bilić. Zromadzona publiczność przywitała go głośną owacją
PIC: Slaven Bilic accepts the applause of the Claret and Blue Army! What a welcome! #WHUFC #COYI pic.twitter.com/Eqv1uILz6n
— West Ham United FC (@whufc_official) lipiec 2, 2015
Tyle uprzejmości, przyszedł czas na mecz. To prawda, że rywal nie był zbyt wymagający. Tym bardziej – każde podknięcie byłoby wstydem dla Młotów. Wysokie zwycięstwo – taki rezultat każdy typował i na taki rozwój wydarzeń liczył. Pierwsze minuty pokazały jednak, że spotkanie samo się nie wygra.
Wracając jeszcze do składów – kibice poznali je dzień przed meczem. W pierwszym zespole zobaczyliśmy zarówno młodych piłkarzy jak i tych doświadczonych. W końcu była okazja zobaczyć na własne oczy jak prezentuje się Diego Poyet, lub czy zachwyty nad talentem Reece’a Oxforda nie są przesadzone.
Już od pierwszych minut było wyraźnie widać, że nasz nowy bramkarz Darren Randolph nie będzie miał zbyt wiele pracy. Piłkarze z Andory wyraźnie liczyli na bezbramkowy remis. Taki wynik utrzymywali dość długo co było niepokojące. West Ham nie musiał obawiać się o stratę bramki, lecz brak skuteczności pod bramką rywali potwierdził, że lipiec to nie jest najlepszy miesiąc na grę w piłkę. Niedokładność, straty, brak pomysłu. Mecz wyglądał jak sparing w okresie przygotowawczym.
Na pierwszą poważną sytuację pod bramką FC Lusitanos przyszedł czas dopiero w 32 minucie. Diafra Sakho dostał idealne podanie na główkę, lecz z bliskiej odległości nie trafił w bramkę. Najlepszy strzelec ubiegłego sezonu w takich sytuacjach zazwyczaj był bezbłędny. Na szczęście dość szybko okazało się, że to tylko chwilowa niemoc…
W 40. minucie spotkania, Sakho dostał identyczne podanie. Na szczęście zachował się już nieco inaczej i pewnie pokonał bramkarza gości. Stary, dobry Diafra!
Do pierwszej połowy sędzia doliczył 2 minuty. To wystarczyło piłkarzom West Hamu by podwyższyć wynik na 2:0. W roli głównej znowu Diafra Sakho. Tym razem po ładnej akcji kombinacyjnej dostał podanie po ziemi i ponownie nie dał szans bramkarzowi. West Ham schodził na przerwę w dobrych humorach. Po dość długim okresie niepewności, w końcu udało się zdobyć prowadzenie. To było pewne, że zyskana przewaga wniesie do gry Młotów więcej luzu – elementu, którego w pierwszej połowie mocno brakowało.
Po przerwie, piłkarze West Hamu wyszli bez zmian. Tak jak przypuszczałem – w końcu zaczęli się bawić grą, czerpać z niej przyjemność.
Luz ( w pozytywnym tego słowa znaczeniu) było widać szczególnie u Jarvisa, Amalfitano i Zarate. Trzej piłkarze naprawdę pozytywnie mnie zaskoczyli., Wiem, że przeciwnik był z bardzo niskiej półki, lecz wciąż ten tercet na tle drużyny prezentował się naprawdę dobrze.
Najpierw (przepraszam za brak dokładnej minuty, ale jak wspomniałem wyżej – w transmisji zabrakło minutnika) z dystansu pięknym wolejem strzelił Amalfitano. Niestety piłka przeleciała minimalnie nad poprzeczką. To byłaby naprawdę ładna bramka. Chwilę później Diafra Sakho kolejny raz dostał świetne podanie na głowę, lecz niestety zabrakło mu skuteczności. W finezyjny sposób próbowali Zarate (naprawdę ładny strzał podkręconą piłką na długi słupek!), i Oxford (o nim później, bo to jedna z ciekawszych postaci tego meczu). Drogę do siatki znalazł jednak stary, dobry James Tomkins.
Matt Jarvis ambitnie walczył w narożniku, przechwycił piłkę i świetnie podał do środka. Tam już czekał James Tomkins, który w walce o górne piłki nie ma sobie równych (no chyba, że w końcu wyzdrowieje Andy Carroll). 3:0.
W 65 minucie spotkania Joey’a O’Brien’a zmienił Josh Cullen. W formacji nastąpiła więc mała roszada. Świetnie spisujący się tego dnia Reece Oxford (16 lat!) przeszedł na swoją nominalną pozycję (środek obrony). Nie przeszkodziło mu to jednak w dalszym imponowaniu widowni. To nie jest mecz na wysnuwanie takich wniosków, ale naprawdę – widać potencjał w tym chłopaku. W ostatnich latach podchodzę sceptycznie do naszej młodzieży. Jednak jeśli ktoś ma eksplodować – będzie to Oxford.
Dwie minuty później strzelec dwóch bramek – Diafra Sakho, został zmieniony przez Elliotta Lee.
W 75 minucie przyszedł czas na ostatnią zmianę. Djair Parfitt-Williams zmienił dobrze dziś grającego Mauro Zarate.
Z trzech wprowadzonych na boisku piłkarzy, najlepiej oceniam Josha Cullena. Widać było, że bardzo mu zależy. Szukał swoich okazji na strzelenie bramki (3 groźne strzały z dystansu) i walczył o każdą piłkę.
W końcowych minutach piłkarzy West Hamu dopadło małe rozluźnienie, zaś gości notorycznie łapały skurcze. Trzeba przyznać, że trochę się nabiegali. W ataku nie istnieli, jednak przez cały mecz dzielnie walczyli w obronie. Z mojej strony wielki szacunek – spodziewałem się totalnych amatorów.
Kibice również poczuli luźną atmosferę, i w pewnym momencie każde podanie piłki u gości nagradzali głośnym „olee!”.
Sędzia (przez liczne skurcze i kilka kontuzji) doliczył sześć minut. Wynik jednak nie uległ zmianie. West Ham pokonał FC Lusitanos 3:0, przez co rewanż będzie już raczej tylko formalnością.
Jakie wnioski można wyciągnąć z takiego spotkania?
1. Kibice West Hamu to naprawdę wyjątkowa społeczność. 35 tysięcy na trybunach i pewnie dużo więcej przed komputerami podczas meczu z wicemistrzem Andory. To dowód na to, że ośmiesza się ten, kto wieszczy pusty Stadion Olimpijski w przyszłym sezonie. Jest potencjał w tym klubie i będzie to widać bardziej już niedługo.
2. Piłkarze West Hamu są jeszcze dalecy od formy z którą mogliby z czystym sumieniem zacząć rozgrywki Premier League.
3. Fajnie, że młodzież zagrała w tym meczu. Nie było to jednak spotkanie po którym można ocenić wartość danego piłkarza.
4. … jednak Reece Oxford zasługuje na wielką pochwałę. Chłopak (dzieciak?) ma 16 lat a był wyróżniającą się postacią na boisku.
5. Betway to fajny sponsor. Staram się nie bawić w bukmacherkę więc ciężko mi ocenić jakość usług. Jednak transmisja tego meczu przeprowadzona na własną rękę była pomysłem świetnym
6. whufc.com musi zainwestować w nieco lepsze serwery.
Co więcej, dzięki transmisji Betway, Pedro Obiang mógł zobaczyć na żywo swoich nowych kolegów. Mam nadzieję, że już niedługo to my pooglądamy go sobie na ekranie (lub na trybunach).
Ready to cheer for the team! Can’t wait to play! #COYIpic.twitter.com/cfRtd2r99K
— Pedro Mba Obiang (@Obiang14) lipiec 2, 2015