West Ham United tylko zremisował ze Stoke City 1:1. To kolejny mecz podopiecznych Sama Allardyce’a, w którym piłkarze tracą gola w końcowych minutach.

Młoty wyszły na ten mecz w nieco zmienionym składzie. Sam Allardyce wrócił do ustawienia z dwoma napastnikami z przodu. Ku uciesze kibiców na ławce posadzony został Kevin Nolan. Środek obrony stworzyło dwóch pewniaków: Reid i Collins.

STOKEPOST

Mecz rozpoczął się bajecznie dla gospodarzy. W 7 minucie spotkania Aaron Cresswell niczym David Beckham zdobył piękną bramkę bezpośrednio z rzutu wolnego. Było to nie lada wydarzenie, gdyż ostatnie bramki z wolnych dla Młotów strzelali prawdopodobnie Alessandro Diamanti i Carlos Tevez (no, może raz udało się Stewartowi Downingowi). Ten rzadki obrazek na pewno ucieszył kibiców na Upton Park.

Po zdobyciu bramki obraz gry jednak nie zachwycał. Piłkarze West Hamu zamiast kontrolować mecz, pozwalali gościom na zbyt wiele. Kibice na Upton Park byli świadkami dość monotonnego meczu i na pewno część z nich żałowała, że spędza sobotnie popołudnie właśnie w tym miejscu.

Prawdziwy żal przyszedł jednak dopiero w końcówce meczu. Piłkarze Stoke rzucili się do ataku korzystając z faktu, że sędzia doliczył aż 5 minut. Goście do bramki trafiali dwukrotnie. Przy pierwszym golu sędzia odgwizdał spalonego. Drugi padł jednak chwilę później i niestety został zdobyty prawidłowo. Arnautovic pięknym strzałem w długi róg nie dał szans Adrianowi.

Fakt, że nie walczymy już w tym sezonie o nic (no, chyba że o pierwsze miejsce w tabeli Fair Play) nie usprawiedliwia kolejnej słabej końcówki spotkania w której tracimy bramkę. Sam Allardyce kończy swój kontrakt po tym sezonie. Każdy następny tak fatalny mecz na pewno oddali go od przedłużenia umowy.