Młoty przegrały na London Stadium z Manchesterem City 0:4. Goście zdominowali to spotkanie o czym świadczy wynik, lecz również proporcja posiadania piłki (30-70). Gole zdobywali kolejno Kevin De Bruyne, David Silva, debiutant Gabriel Jesus oraz Yaya Toure z rzutu karnego.

Pełna kontrola i zabójcza skuteczność – tak można podsumować grę naszych rywali. Młotom ewidentnie nie leży granie z Manchesterem City w tym sezonie. Przed meczem wydawało się, że West Ham po ostatnich zwycięstwach złapał wiatr w żagle i tym razem postawi się ekipie The Citizens. Niestety liczne straty w środku pola i błędy w defensywie nie pozwoliły nam na zdobycie jakichkolwiek punktów.

Slaven Bilić raczej nie zaskoczył ustawieniem drużyny. Większość kibiców spodziewała się, że w środku obrony od pierwszych minut zobaczymy duet Fonte – Reid, zaś Robert Snodgrass rozpocznie spotkanie na ławce rezerwowych. Na pewno nie był to debiut marzeń dla obu zawodników.

Zaczęliśmy odważnie. W 4. minucie Michail Antonio dostał dobrą piłkę i znalazł się z nią tuż przed linią pola karnego. Wyprowadził sobie piłkę, uderzył na bramkę lecz niestety nie trafił czysto.

Piłkarze City szybko przejęli inicjatywę i praktycznie nie oddali jej już do końca. W 14. minucie meczu Mark Noble sfaulował tuż przed polem karnym Sterlinga. Do rzutu wolnego podszedł Kolarov. Obrońca City uderzył jednak w mur.

Pierwsza bramka dla gości padła w 17. minucie spotkania. Dzięki niedokładnemu zagraniu Cresswella podopieczni Pepa Guardioli mogli wyprowadzić szybką kontrę. Szybka wymiana podań i De Bruyne pakuje piłkę do siatki. 

Sześć minut później mieliśmy już 2:0. Piekny rajd Sane przeprowadzony skrzydłem. Podanie do dobrze ustawionego Davida Silvy i ten z bliskiej odległości pokonał Darrena Randolpha.

Młoty niestety nie zdołały podnieść się po tym podwójnym ciosie. Widać było, że Manchester City ma ten mecz pod kontrolą a piłkarzom Slavena Bilicia brakuje pomysłu na odwrócenie losów spotkania. Już w okolicach 30. minuty przy linii swoją rozgrzewkę rozpoczęli Snodgrass, Fletcher i Collins. Wydawało się, że w przerwie dojdzie do jakichś zmian w składzie.

W 32. minucie w końcu oglądaliśmy groźną szansę Młotów. Aaron Cresswell został świetnie wypatrzony na skrzydle. Dostał celną piłkę i ruszył w stronę bramki. Sytuacja sam na sam, jednak nasz obrońca przy próbie przelobowania bramkarza przesadził z siłą uderzenia. Piłka poleciała wysoko w powietrze.

Jeszcze przed przerwą goście wpakowali nam trzeciego gola. znów szybka kontra i znów Sane w roli głównej. Tym razem ostatnie podanie trafiło do debiutanta Gabriela Jesusa, który strzelił na 3:0. Młody napastnik był w środę nie do zatrzymania i w 100% zasłużył na tego gola.

W przerwie Slaven Bilić nie dokonał żadnych zmian. Początek drugiej połowy wyglądał przez chwilę nieco lepiej, jednak szybko obraz gry wrócił do pierwotnego stanu. W 50. minucie Sane ładnie podał w pole karne do Gabriela Jesusa, jednak ten w decydującym momencie nie sięgnął piłki.

W 64. minucie meczu Bilić w końcu zdecydował się na zmiany. Na boisku zobaczyliśmy Edimilsona Fernandesa (za Feghouliego) i Roberta Snodgrassa (za Obianga).

Chwilę później Piłkarze City wyprowadzili kolejną szybką kontrę. Świetne podanie dostał Raheem Sterling i miał przed sobą tylko Jose Fonte i bramkarza. Anglik zwodem minął Fonte, a nasz obrońca sfaulował Sterlinga w polu karnym. Sędzia nie miał wątpliwości – rzut karny. Do piłki podszedł Yaya Toure. Uderzył w lewy dolny róg. Darren Randolph wyczuł intencje Toure i rzucił w się w dobrą stronę jednak nie zdążył z interwencją i piłka wpadła do siatki. 

W takiej sytuacji Młotom nie pozostało nic innego jak walczyć o honorowego gola. Spora część kibiców West Hamu niestety opuściła stadion.

W końcówce mogliśmy zobaczyć dwie szanse Roberta Snodgrassa. Najpierw w 82. minucie dostał dobrą piłkę w pole karne. Miał przed sobą tylko bramkarza jednak Caballero wyszedł z tej sytuacji zwycięsko i wybił futbolówkę na rzut rożny.

W doliczonym czasie gry tuż przed polem karnym faulowany był Manuel Lanzini. Była to dobra okazja na zdobycie gola z rzutu wolnego. Do piłki podszedł Snodgrass jednak trafił w dobrze ustawiony mur.

Do ostatniego gwizdka wynik nie uległ zmianie. Młoty dostały porządne lanie z Manchesterem City i trzeba z tego spotkania jak najszybciej wyciągnąć wnioski. Już w sobotę czeka nas wyjazdowy mecz z Southampton. Miejmy nadzieję, że Slaven Bilić i spółka poprawią nam tym spotkaniem humory.