Młoty przegrały wysoko na własnym stadionie z Liverpoolem FC 0:4. Nasi rywale byli w niedzielę zdecydowanie poza zasięgiem. Bramki dla The Reds zdobywali Daniel Sturridge, Philippe Coutinho (x2) i Divock Origi.
Obie drużyny miały o co w tym meczu walczyć. West Ham wciąż miał nadzieję na zakończenie sezonu na 8. pozycji. The Reds potrzebowali zwycięstwa, by przybliżyć się do miejsca premiowanego grą w eliminacjach do Ligi Mistrzów.
Slaven Bilić nie zaskoczył wyjściowym składem. W ataku zobaczyliśmy Jonathana Calleri’ego wspieranego przez Manuela Lanziniego i Andre Ayew. W pomocy pod nieobecność Noble’a i Kouyate wystąpili Fernandes i Nordtveit.
W pierwszych minutach oglądaliśmy śmiałą grę Młotów. W 8. minucie Sam Byram znalazł się z piłką w dobrej pozycji. Uderzył, lecz futbolówka przeleciała minimalnie obok słupka.
Chwilę później oglądaliśmy już akcję bramkową gości. Dośrodkowanie w pole karne, strzał i piłka wylądowała na poprzeczce bramki Adriana. Młotom udało się ostatecznie wyjść z opresji i wybić piłkę poza pole karne.
W 15. minucie piłkę po dośrodkowaniu źle wybili nasi obrońcy. Trafiła pod nogi Coutinho. Ten uderzył z pierwszej piłki, jednak piłkę po mocnym strzale wyłapał Adrian.
W dalszej części pierwszej połowy oglądaliśmy zdecydowaną przewagę piłkarzy Jurgena Kloppa. Swoje szanse mieli Sturridge, Coutinho i Milner. Za każdym razem jednak dobrze interweniował Adrian lub nasi obrońcy.
Pierwsza bramka dla gości padła w 35. minucie spotkania. Daniel Sturridge dostał piękne prostopadłe podanie i wyszedł sam na sam. Zwiódł Adriana i skierował piłkę do pustej bramki. W tej sytuacji nie popisał się Jose Fonte, który odstawał od reszty linii defensywnej i wyznaczył w tej sytuacji linię spalonego.
W ostatnich minutach pierwszej połowy mieliśmy wyśmienitą okazję na wyrównanie. Dośrodkowanie w pole karne, piłka mija wszystkich i spada pod nogi zamykającego akcję Ayew. Napastnik z najbliższej odległości nie był jednak w stanie skierować piłki do bramki. Uderzył w słupek.
W drugiej części meczu nadal oglądaliśmy niemoc Młotów w ofensywie. Slaven Bilić widząc taki obraz gry, w 55. minucie zdecydował się wpuścić na murawę duet Fletcher – Feghouli.
Niestety chwilę później oglądaliśmy już drugie trafienie dla The Reds. Tym razem gola zdobył Coutinho. Zaczęło się od pięknego uderzenia z pierwszej piłki Wijnalduma. Futbolówka po efektownym strzale trafiła w poprzeczkę i wyszła w pole. Przejął ją Coutinho, zwiódł obrońców i mierzonym strzałem z dystansu pokonał Adriana.
Młoty nie składały broni jednak mieliśmy ogromne problemy z grą w ofensywie. Groźnie było w 63. minucie. Winston Reid w polu karnym dostał dobre dośrodkowanie jednak został powalony przez rywala. Piłkarze West Hamu spodziewali się rzutu karnego, jednak sędzia kazał grać dalej. Z sytuacji skorzystali goście. Liverpool przeprowadził szybką kontrę mając przewagę liczebną. Piłkę w polu karnym dostał Coutinho. Zwiódł Jamesa Collinsa i znalazł się w sytuacji sam na sam z Adrianem. Z najbliższej odległości bez problemu wpakował piłkę do siatki.
Chwilę później oglądaliśmy kolejny strzał w poprzeczkę. Tym razem z dystansu próbował Origi.
Piłkarze West Hamu wiedzieli już, że z tego meczu punktów nie będzie. Wyraźnie opadliśmy z sił a Liverpool wciąż szukał drogi do naszej bramki.
W 76. minucie meczu zwycięstwo przypieczętował Divock Origi. Spore zamieszanie w polu karnym, piłka w końcu trafia niespodziewanie pod nogi Origiego, ten szybkim strzałem skierował futbolówkę do siatki.
W końcówce na boisku pojawił się Robert Snodgrass, jednak nie udało mu się zmienić oblicza naszej ofensywy. Do ostatniego gwizdka wynik nie uległ zmianie. Młoty przegrały wysoko w ostatnim meczu tego sezonu na London Stadium 0:4. Przed nami już tylko ostatnia kolejka, w której zmierzymy się na wyjeździe z Burnley.