Z pewnością dla fanów West Hamu oraz samego Łukasza Fabiańskiego ulgą jest, że po kontuzji doznanej w meczu z Southampton, polski bramkarz czuje się dobrze (West Ham Way). W trakcie spotkania, które zakończyło się zwycięstwem Młotów, doszło do niebezpiecznego zderzenia z napastnikiem rywali, które wywołało obawy o zdrowie doświadczonego golkipera.

Patrząc na charakter tego urazu oraz fakt, że Fabiański musiał zostać zmieniony, wielu kibiców obawiało się, że będzie to poważniejsza kontuzja, która wykluczy go z gry na dłuższy okres. Na szczęście diagnoza okazała się mniej poważna, a bramkarz jest w stanie kontynuować grę.

Fabiański udowodnił, że nadal należy do czołówki bramkarzy w Premier League

Po tym, jak Alphonse Areola, który początkowo był wyborem numer jeden, nie zdołał utrzymać stabilnej formy na początku bieżącego sezonu, Fabiański zajął jego miejsce w bramce West Hamu. Występując w kilku ostatnich meczach, były reprezentant Polski wykazał się ogromnym doświadczeniem i pewnością siebie, co pozwoliło drużynie zachować dobre wyniki w kluczowych spotkaniach.

Choć Areola pozostaje bramkarzem o dużym potencjale, jego początek sezonu nie należał do najlepszych, to jednak Fabiański, w pełni świadomy swojej roli dał drużynie to, czego potrzebowała – pewność w obronie. Teraz pozostaje pytanie, czy Polak wystąpi w bramce w meczu z Liverpoolem. Protokoły związane z obowiązkową, 6 dniową przerwą w grze po urazie głowy przemawiają jednak za tym, że Fabiański najwcześniej pojawi się między słupkami 4 stycznia, w spotkaniu z Manchesterem City. Kibice liczą na jego szybki powrót do pełnej formy.