Piłkarze West Hamu zremisowali na wyjeździe z Sunderlandem 2:2. Tym samym drużynie Młotów nie udało się przedłużyć świetnej passy ligowych zwycięstw na wyjeździe. Podopieczni Slavena Bilicia nadal jednak są niepokonani w meczach wyjazdowych.
Przed tym spotkaniem, Sunderland okupował ostatnią pozycję w tabeli. Wydawało się, że mecz nie będzie należał do najtrudniejszych, szczególnie że West Ham potrafi radzić sobie na wyjazdach. Slaven Bilić wystawił najmocniejszy możliwy skład. W kadrze meczowej nie znalazł się Andy Carroll, który nabawił się urazu na treningu.
Mecz rozpoczął się dla nas nie najlepiej. Od pierwszych minut piłkarze Sunderlandu prowadzili grę. Już w 10. minucie spotkania padła pierwsza bramka w tym meczu. Niestety nasza obrona totalnie zaspała. Piłka została sprytnie dośrodkowana w pole karne po ziemi, tam dopadł ją Fletcher i pewnym strzałem pokonał Adriana.
Piłkarze West Hamu po stracie bramki wcale nie poprawili swojej gry. Przeciwnie – jeszcze bardziej oddali inicjatywę, pozwalali przeciwnikowi na naprawdę wiele. Owoce takiej sytuacji, mogliśmy oglądać już w 22. minucie. Tym razem pięknym zagraniem popisał się Jeremain Lens, który sprytnym podcięciem piłki zdobył drugiego gola dla swojej drużyny.
Dalsza część pierwszej połowy to stałe ataki gospodarzy i nieporadna obrona West Hamu. Sunderland powinien prowadzić co najmniej z 4:0. W 27. minucie przed stratą kolejnej bramki uchronił nas Adrian. Po rzucie rożnym piłka uderzona przez napastnika leciała prosto do bramki. Adrian jednak popisał się świetnym refleksem.
Dwie dogodne sytuacje miał Fabio Borini. Włoch jednak nie był tego dnia zbyt skuteczny. Mecz mógł spokojnie rozstrzygnąć się w pierwszej połowie. Jednak jak to mówią „niewykorzystane sytuacje się mszczą”. Tak było i tym razem. W doliczonym czasie gdy, piłkarze West Hamu niespodziewanie zdobyli bramkę kontaktową. Moses zawędrował z piłką na skrzydle pod pole karne i sprytnie dośrodkował. Do bezpańskiej piłki dopadł Carl Jenkinson i mocnym uderzeniem pokonał bramkarza gospodarzy.
Obraz gry naszej drużyny w pierwszej połowie był fatalny. Jednak strzelona w końcówce bramka dawała nadzieję na korzystny rezultat.
W drugiej połowie atakowaliśmy nieco więcej. Aktywni byli Payet i Lanzini. Ten drugi sporo strzelał z dystansu. Raz piłka po jego strzale przeszła tuż obok słupka. Była szansa na piękną bramkę.
Do przełomowej sytuacji doszło w 57. minucie meczu. Strzelec drugiej bramki dla gospodarzy – Jeremain Lens, zobaczył drugą żółtą kartkę i był zmuszony zejść z boiska. Drużyna Sunderlandu mocno to odczuła. Gospodarze od tego momentu praktycznie wcale nie atakowali.
Chwilę później na boisku pojawił się Nikica Jelavić. Chorwat zmienił Victora Mosesa.
Piłkarze West Hamu wykorzystali przewagę liczebną już trzy minuty po czerwonej kartce dla Lensa. Manuel Lanzini ponownie strzelał z dystansu. Piłka leciała prosto w bramkarza ale z dość dużą siłą. Pantilimon obronił strzał na tyle niefortunnie, że futbolówka odbiła się prosto pod nogi Dimitri’ego Payeta. Francuz nie marnuje takich sytuacji. Na tablicy wyników mieliśmy 2:2 i dość sporo czasu na powalczenie o zwycięstwo.
W dalszej części meczu oglądaliśmy dość ostrą grę. Bliski zarobienia czerwonej kartki był Mark Noble, ale sędzia ostatecznie nie pokazał mu drugiej żółtej kartki. Na boisku pojawili się Mauro Zarate i James Collins.
Ostatecznie mecz zakończył się wynikiem 2:2. Następne spotkanie zagramy dopiero 17. października z Crystal Palace. Również na wyjeździe.