Media donoszą, że menedżer West Hamu ma spore problemy po swojej przemowie do sędziego po przegranym 2:1 meczu z Liverpoolem w minioną środę.

To The Reds opuścili stadion w Londynie ze wszystkimi trzema punktami zdobytymi w starciu w Premier League. Moyes był wściekły, że kontrowersyjny – szczególnie w sędziowaniu meczów Młotów – Kavanagh, nie przyznał gospodarzom rzutu karnego.

Apel West Hamu przeciwko zagraniu ręką Thiago w polu karnym nie został uwzględniony przez sędziego na boisku, ani Neila Swarbricka na VARze

Mieli pecha, że ​​nie zdobyli przynajmniej punktu, powiedział Ray Parlor na żywo w talkSPORT. Wiem, że David ma kłopoty przez to, iż uparł się i mówił ciągle: powiedz sędziemu, żeby poszedł i spojrzał na monitor…powiedz mu, żeby poszedł i spojrzał.

Moyes nie powstrzymał się też od komentarza bezpośrednio do sędziego – Szkot był rozgniewany decyzją o nieprzyznaniu jego drużynie szansy na wyrównanie meczu na 2:2. Kto wie, co by się stało, gdyby Młoty otrzymały tą szansę, ale niestety dla gospodarzy nie doszło do tego etapu, a Kavanagh poczuł pełną wściekłość na Moyesa wkrótce po zakończeniu spotkania.

Wielu graczy i fanów West Hamu było przekonanych, że rzut karny powinien był zostać przyznany, ale ostatecznie gospodarze pozostali z frustrującym wynikiem po dobrej walce z będącym w formie rywalem. Zespół ze wschodniego Londynu oddaliłby się od budzącej grozę strefy spadkowej z punktem, ale nadal można go zaliczyć do kilku klubów, którym grozi spadek.

Jeśli chodzi o Moyesa, wygląda na to, że będzie miał kłopoty z powodu swoich działań na boisku. Jakie? Na razie jest to owiane tajemnicą. Można mieć nadzieję że zakończy się jedynie na upomnieniu, choć biorąc pod uwagę negatywne nastawienie Kavanagh’a do Londyńczyków…wszystkie opcje wchodzą w grę.