Młoty przegrały na London Stadium z ekipą Manchesteru City 0:4. Niestety w sobotnie popołudnie goście zaprezentowali klasę, do której Młotom jeszcze bardzo daleko.Trafiali kolejno David Silva, Raheem Sterling i Leroy Sane (x2).
Powiedzmy sobie jasno – mało kto przed tym meczem typował, że Manchester City odda w tym spotkaniu jakiekolwiek punkty. Niestety te przewidywania się sprawdziły. Wydaje mi się, że w meczu z The Citizens nie zagraliśmy aż tak źle. To po prostu goście grali swoje i konsekwentnie realizowali swój plan. W sobotę zderzyliśmy się ze ścianą nie do przeskoczenia.
Manuel Pellegrini postanowił nieco pokombinować ze składem. Oglądaliśmy nieco zmienioną jedenastkę i nieco zmienione ustawienie.
Już od pierwszych minut widać było z jakim przebiegiem spotkania będziemy mieć do czynienia. Goście szanowali piłkę, wymieniali sporo podań i szukali drogi do bramki grą skrzydłami. A skrzydła mają piekielnie mocne. Raheem Sterlin i Leroy Sane robili tego dnia co chcieli na obu flankach.
Młoty dały kibicom nadzieję w 6. minucie. Dobra kontra Michaila Antonio. Piłkarz był na skrzydle, szukał podania do środka, jednak piłkę zablokował obrońca i skończyło się jedynie na rzucie rożnym.
Chwilę później niecelnym strzałem na bramkę postraszył David Silva. Hiszpan dzieła dopełnił w 11. minucie. Piękne podanie ze skrzydła posłał Raheem Sterling, Silva dostawił tylko nogę nie dając szans Łukaszowi Fabiańskiemu.
Osiem minut później mieliśmy już 2:0. Tym razem akcja potoczyła się na drugim skrzydle. Piłkę w pole karne posłał Sane, dobrze w całej tej sytuacji odnalazł się Sterling, który wyprzedził Arthura Masuaku i bliskiej odległości skierował piłkę do bramki.
Młoty po stracie drugiej bramki rzuciły się do ataku. Był to moment całkiem dobrej gry ofensywnej z naszej strony. W 20. minucie Michail Antonio ambitnie wywalczył piłkę w polu karnym rywala. Szybko odegrał do lepiej ustawionego Arnautovica, ten uderzył na bramkę, jednak piłkę wyłapał bramkarz.
Minęło 60 sekund i kolejną dobrą akcją popisał się Antonio. Strzał Anglika obronił jednak Ederson.
Po chwili gra wróciła do normy i znowu goście dyktowali warunki. Nie musieli długo czekać na trzeciego gola. Znowu akcja skrzydłem. Sterling zagrał do Sane, ten przyjął piłkę i ograł Balbuenę a następnie skierował piłkę do bramki.
W końcowych minutach pierwszej połowy przed szansą stanął jeszcze Pablo Zabaleta. Argentyńczyk niespodziewanie dostał piłkę w polu karnym. Mógł strzelać bezpośrednio, jednak zdecydował się szukać podania. Jak się później okazało – był to zły wybór. Futbolówkę wybili obrońcy.
W przerwie Manuel Pellegrini dokonał jednej zmiany. W miejsce Arthura Masuaku na boisko wszedł Aaron Cresswell.
Druga połowa toczyła się dość spokojnie. Młoty próbowały zdobyć choćby bramkę honorową, jednak Manchester City mając bezpieczną przewagę grał bardzo rozsądnie i skutecznie.
W 48. minucie na raty strzelali Sterling i Sane. Przy obu uderzeniach świetnie w bramce zachował się Łukasz Fabiański.
W dalszej części meczu Manuel Pellegrini wprowadził na boisko Chicharito (w miejsce Grady’ego Diangany). Meksykanin już dwie minuty po wejściu na boisko mógł zaliczyć asystę. Chicharito posłał świetną piłkę do Antonio, ten wbiegł w pole karne i uderzył na bramkę. Niestety piłka uderzyła w słupek i wyszła w pole.
W 68. minucie na boisku pojawił się Lucas Perez. Wszedł w miejsce Felipe Andersona.
Zmiany nie przyniosły jakiejś drastyczne zmiany w naszej grze. Próbowaliśmy swoich szans głównie ze stałych fragmentów gry i z kontr. Najlepsze szanse mieli Arnautovic (uderzał głową po podaniu Antonio, niestety nad bramką) oraz Balbuena (niecelny strzał głową po rzucie rożnym).
Wydawało się, mecz zakończy się wynikiem 0:3, jednak w doliczonym czasie gry Manchester City ponownie zaatakował. Gabriel Jesus dobrze wypatrzył w polu karnym Leroya Sane. Reprezentant Niemiec przyjął piłkę w polu karnym, uderzył na bramkę i ustalił wynik meczu na 4:0.