Młoty zremisowały na wyjeździe z Watford FC 1:1. Bramka dla gospodarzy padła już w pierwszych minutach spotkania. Po faulu Kouyate w polu karnym, pewnie jedenastkę wykonał Deeney. Gola wyrównującego zdobył Andre Ayew, który wszedł na boisko w drugiej połowie z ławki.

Być może wynik na to nie wskazuje, ale w sobotę kibice oglądający mecz Watford vs West Ham nie mogli się nudzić. Była ostra gra, były sytuacje bramkowe, był i rzut karny i czerwona kartka. Wydaje mi się, że remis w tej potyczce był najsprawiedliwszym rezultatem.

Slaven Bilić nie kombinował przy zestawianiu pierwszej jedenastki. Jak w poprzednich meczach: na skrzydle obrony zobaczyliśmy Cheikhou Kouyate, zaś na szpicy Michaila Antonio.

Młoty nie najlepiej zaczęły to spotkanie. Już w drugiej minucie po dobrej wymianie podań przez gospodarzy, faulem w polu karnym ratował się Kouyate. Sędzia nie miał wątpliwości. Rzut karny. Do piłki podszedł Deeney i pewnie uderzył w prawy róg bramki Darrena Randolpha. 1:0.

Kilkanaście minut później piękną akcją skrzydłem popisał się Feghouli. Wywalczył sobie pozycję na boku, zbiegł w okolice pola karnego i wyłożył piłkę Snodgrassowi. Ten uderzył, ale futbolówkę zablokował Kaboul. Skończyło się tylko na rzucie rożnym.

W 27. minucie oglądaliśmy kolejne dobre dogranie Feghouli’ego ze skrzydła. Tym razem długie dośrodkowanie do znajdującego się w środku Antonio. Anglik jednak nie był w stanie czysto uderzyć w piłkę.

Pierwsza część meczu stała pod znakiem walenia głową w mur Roberta Snodgrassa. Nasz nowy nabytek bardzo słabo wszedł w mecz. Wszystkie jego dośrodkowania lądowały na głowach obrońców.

Pod koniec pierwszej połowy gra się nieco zaostrzyła. Trzy faule gospodarzy z rzędu. Ten ostatni blisko pola karnego, jednak kąt był spory. Do piłki podszedł Manuel Lanzini. Próbował strzału bezpośredniego, jednak piłka przeleciała ponad bramką.

Chwilę później Kouyate bardzo dobrze zagrał do Antonio. Anglik uderzył z bliskiej odległości, ale jego strzał został zablokowany.

W końcówce regulaminowego czasu pierwszej połowy 100% sytuację miał Robert Snodgrass. Piłkę wprost pod jego nogi wybił  bramkarz. Niestety Snod nie zdołał ułożyć sobie piłki i futbolówkę wybili obrońcy.

Tuż przed ostatnim gwizdkiem pierwszej połowy kontuzji doznał Mauro Zarate. Uraz był na tyle poważny, że medycy musieli udzielić piłkarzowi pomocy na murawie. Przez tę sytuację pierwsza część meczu trwała aż 56 minut.

Już na początku drugiej połowy oglądaliśmy dość kontrowersyjną sytuację. Cheikhou Kouyate został przewrócony w polu karnym, jednak sędzia odgwizdał faul w drugą stronę. Wydawało się, że Młotom należał się rzut karny.

W 60. minucie piękną akcją popisał się Manuel Lanzini. Argentyńczyk minął kilku obrońców, dośrodkował, ale piłkę spod nóg Michaila Antonio wybił bramkarz.

Chwilę później słabo spisującego się tego dnia Roberta Snodgrassa zastąpił Andre Ayew. Jak się później okazało, była to dobra decyzja Slavena Bilicia.

Andre Ayew dał o sobie znać w 73. minucie meczu. Ładny rajd wykonał Michail Antonio, wbiegł w pole karne i uderzył na bramkę. Futbolówka odbiła się od jednego słupka, od drugiego i spadła prosto pod nogi Andre Ayew. Ten uderzył i na tablicy wyników mieliśmy 1:1.

W 86. minucie Michail Antonio za faul zobaczył drugą żółtą kartkę i musiał opuścić murawę. Przewagę liczebną próbowali wykorzystać gospodarze. W doliczonym czasie gry Watford było bardzo bliskie zdobycia gola. Dobrze jednak w bramce zachował się Darren Randolph uniemożliwiając rywalowi uderzenie na bramkę.

Mecz zakończył się remisem 1:1. Zapewne niektórzy czują niedosyt, jednak tak jak wspomniałem na początku – wynik uważam za sprawiedliwy.

Pocieszające jest, że Młoty na wyjazdach w ostatnich 7 meczach ligowych przegrały tylko raz.