W pierwszym wyjazdowym meczu w tym sezonie, Młoty zremisowały z Brighton 1:1. Gola na wagę jednego punktu zdobył Javier Hernandez. The Hammers musieli w tym meczu zagrać bez kontuzjowanych Felipe Andersona i Sebastiena Hallera. 

Po dotkliwej porażce z Manchesterem City (0:5), Kibice Młotów liczyli na dobrą postawę West Hamu w spotkaniu z Brighton. Wiadomo jednak było, że to nie będzie spacerek. Z Brighton w ostatnim czasie szło nam ciężko i w sobotnie popołudnie ta reguła się potwierdziła.

Manuel Pellegrini w obliczu kontuzji, postawił na nieco eksperymentalny skład. Od pierwszych minut zobaczyliśmy Pablo Fornalsa i Chicharito.

Już w pierwszej minucie gospodarze zagrozili bramce Łukasza Fabiańskiego. Dośrodkowanie z rzutu wolnego, Burn uderzał głową, ale piłka przeleciała nad bramką. Niestety przez kolejne 20 minut oglądaliśmy jedynie walkę w środku pola, sporo błędów w przyjęciu i rozegraniu po obu stronach. Wydarzeniami na boisku rządził przypadek, ciężko się to oglądało.

W 22. minucie meczu do głosu doszło Brighton. Gospodarze weszli w lepszy okres gry i dość bezlitośnie wykorzystywali błędy naszych obrońców. Piłkę w koszmarny sposób stracił Masuaku, w zasadzie podał do rywala. Skorzystał z tego Stephens, uderzył z dystansu i Łukasz Fabiański musiał wybijać piłkę na rzut rożny.

Dwie minuty później mieliśmy kolejny strzał z dystansu i kolejną interwencję Fabiana. Konsekwentna gra gospodarzy dała im bramkę w 27. minucie meczu. Fatalnie na skrzydle pokrył Masuaku. Rywal dośrodkował w pole karne, tam ponownie błędy w kryciu i piłka trafia do siatki. Na nasze szczęście sędzia po chwili anulował to trafienie ze względu na pozycję spaloną. Powtórki potwierdziły, że bramka nie powinna zostać uznana.

Zdjęcie

W pierwszej części meczu oglądaliśmy jeszcze dwie ciekawe sytuacje. Najpierw w 33. minucie głową nad bramką uderzył Murray zaś na minutę przed końcem bardzo niecelnie strzelał z dystansu Declan Rice.

Drugą połowę rozpoczęliśmy od zmiany. Michail Antonio wszedł za Jacka Wilshere’a. Jak się później okazało – wejście Antonio wniosło bardzo dużo do naszej drużyny. Spodziewam się, że kolejnym mecz Anglik rozpocznie w pierwszym składzie.

Po przerwie to gospodarze byli bardziej aktywną drużyną. W 50. minucie ładna akcję zespołową niecelnym strzałem zakończył Trossard. Sześć minut później ponownie strzelał Belg jednak i tym razem zabrakło mu skuteczności.

Brighton grało w piłkę, jednak to Młoty wyszły pierwsze na prowadzenie. W 61. minucie dość zaskakującą akcję przeprowadził Manuel Lanzini. Argentyńczyk świetnie podał prostopadle do wbiegającego w pole karne Chicharito. Chicha znalazł się w sytuacji sam na sam i pokonał bramkarza Brighton.

Niestety nie cieszyliśmy się długo prowadzeniem. W 65 minucie na 1:1 trafił Trossard. Belg wykorzystał błąd obrony, piłkę w fatalny sposób zgubił Diop. Trossard przejął futbolówkę i uderzył celnie z dystansu.

W 77. minucie na boisko wszedł Andriy Yarmolenko w miejsce Pablo Fornalsa.

Chwilę po zmiane doszło do kontrowersyjnej sytuacji w polu karnym Brighton. Antonio w jednej z akcji był ewidentnie przewracany w polu karnym. Sędzie nie podyktował jednak jedenastki. Sytuacja została sprawdzona przez VAR, więc być może Antoio symulował a na powtórkach nie było tego widać.

Trzeba przyznać Anglikowi, że to był dobry mecz w jego wykonaniu. Bardzo rozruszał naszą grę ofensywną a obrońcy Brighton mieli z nim sporo problemów. W 83. minucie Antonio oddał ładny strzał, jednak został on zablokowany. W ostatniej minucie doliczonego czasu gry była kolejna szansa. Pozycja do strzały byłą jednak trudna i Antonio nie dał rady czysto trafić w piłkę.

Mecz zakończył się wynikiem 1:1. Remis z Brighton to nie jest szczyt marzeń Kibica West Hamu, jednak to nie wynik martwi najbardziej. W sobotę widać było sporo braków w naszej drużynie, widać że nie jesteśmy do końca przygotowani do tego sezonu. Mam nadzieję, że Manuel Pellegrini wyciągnie wnioski w następnej kolejce zobaczymy zupełnie inny West Ham.