Młoty przegrały na własnym stadionie z Tottenhamem Hotspur 2:3. Drużyna West Hamu w pierwszej połowie nie zaprezentowała się z najlepszej strony. Popełnialiśmy sporo błędów w obronie a w ofensywie brakowało nam pomysłu na grę. Dopiero w drugiej części meczu nasza gra w ataku się znacznie ożywiła. Gole dla gości strzelali Son, Moura i Kane. Dla Młotów trafiali Antonio i Ogbonna.
Manuel Pellegrini nie zaskoczył składem na ten mecz. W bramce ponownie zobaczyliśmy Roberto, mimo ostatnich słabych występów. W obronie nasz trener postawił na Angelo Ogbonnę.
Tottenham rzucił się do ataku już od pierwszych minut. W 3. minucie Harry Kane zdołał nawet trafić do siatki, jednak sędzia słusznie odgwizdał spalonego i gola nie uznał. Nie była nawet konieczna interwencja VAR. W 8. minucie szansę na strzał głową miał Haller. Piłka jednak leciała bardzo wolno i bez problemu wyłapał ją Gazaaniga.
W 12. minucie meczu byliśmy świadkami błędu arbitra głównego. W starciu Diopa z Kanem pod naszym polem karnym, Anglik wyraźnie faulował naszego obrońcę. Sędzia jednak podyktował rzut wolny w drugą stronę a Francuza ukarał żółtą kartką. Goście dobrze wykorzystali rzut wolny i byli blisko zdobycia bramki po złym wyjściu z pola bramkowego Roberto. Na szczęście piłka nie wpadła do siatki.
W 20. minucie strzałem z dystansu popisał się Son. Piłka dobrze leciała w światło bramki jednak przytomnie zainterweniował Roberto
Koreańczyk doczekał się jednak swojego gola. W 36. minucie dostał piłkę w polu karnym, zwiódł Issę Diopa i oddał mocny strzał z bliskiej odległości. Piłka była w zasięgu Roberto jednak ten nie zdążył z interwencją.
Siedem minut później mieliśmy już wynik 0:2. Dele Alli leżąc na ziemi, pięknie zagrał piłkę która wychodziła na aut. Przejął ją Son, który pomknął skrzydłem w stronę bramki Roberto. Dośrodkowanie w pole karne, tam Cresswella wyprzedził Moura i pewnie wpakował piłkę do siatki.
To była bardzo słaba pierwsza połowa w naszym wykonaniu. Wydawało się, że już nic nie zdoła odmienić gry piłkarzy West Hamu jednak druga część meczu wyglądała zdecydowanie lepiej.
Co prawda zaczęło się nie za dobrze. Już w 50. minucie straciliśmy gola po strzale głową Harry’ego Kane’a. Jednak w dalszej części gry coraz lepiej spisywał się Antonio, który wszedł na boisko po przerwie. Anglik dał impuls pozostałym i zmotywował ich do lepszej gry. Graliśmy bardziej odważnie i efekty tego mogliśmy oglądać w 73. minucie. Dobra akcja Młotów, strzelać na bramkę próbował Haller jednak uderzenie zostało zablokowane. Piłkę przejął Snodgrass, podanie do Noble’a, ten dobrze wypatrzył Antonio, który sprytnym strzałem zaskoczył Gazzanigę.
W końcówce meczu nieco przycisnęliśmy. W 89. minucie do siatki trafił Declan Rice po rzucie rożnym. Piłkę jednak zgrywał do niego Haller w momencie gdy Rice był na pozycji spalonej. Bramka nie została uznana.
W doliczonym czasie gry stworzyliśmy po raz kolejny zagrożenie po rzucie rożnym. Tym razem piłka trafiła do Ogbonny, który strzałem po ziemi pokonał bramkarza gości.
Niestety nie wystarczyło nam czasu na kolejne bramki, mecz zakończył się wynikiem 2:3. Cieszą przebłyski z drugiej połowy, jednak wciąż nam daleko do optymalnej dyspozycji. Wynik końcowy sugeruje wyrównaną walkę, jednak przez większą część meczu graliśmy tak jak nie powinno się grać w Premier League a w pierwszej połowie nie oddaliśmy ani jednego celnego strzału. Miejmy nadzieję, że wyciągniemy lekcję z tych derbów i w kolejnych spotkaniach pokażemy charakter, nie tylko w końcówce.