Przegrywamy z Aston Villą w ramach rozgrywek 9 kolejki Premier League. Jest to ciężka do przełknięcia, lecz niestety zasłużona przegrana – błędy indywidualne zawodników West Hamu stanowiły dziś czynnik niszczący, a brak jakości w ofensywie nie pomagał w licznych próbach opanowania sytuacji. Bez wątpienia można było wykrzesać z tego spotkania przynajmniej 1 punkt, jednak można wyciągnąć również kilka pozytywnych aspektów i z nadzieją patrzeć na nadchodzące spotkanie z Evertonem. 

Spotkanie to zostało okrzyknięte mianem „Claret&Blue Derby”. Obydwa zespoły dysponują bowiem identycznymi barwami domowych trykotów. Ciężko powiedzieć, kto uznawany był za faworyta. Znając formę Młotów oraz ostatnie spotkania gospodarzy z Birmingham, przed pierwszym gwizdkiem mogliśmy spodziewać się zaciętego pojedynku.

Pierwsze minuty meczu na Villa Park to (zgodnie z oczekiwaniami) niesamowicie intensywna wymiana. Już w 1 minucie Jarrod Bowen oddał pierwszy, bardzo groźny strzał celny, obroniony przez Martineza. Od początku James Ward-Prowse doskonale pracował w pressingu, wygrywając pojedynki w środku pola.

Generalnie w pierwszej połowie na „–’’ prezentował się Antonio. Jamajczyk kilkukrotnie niedokładnie podawał, doprowadzając do przerwania obiecującej akcji. Fatal

nie prezentował się w rozgrywaniu footballówki. Wielu kibiców WHU przed rozpoczęciem spotkania oczekiwało debiutu Mo Kudusa, w wyjściowej 11 na mecz Premier League.

W 12’ Areola popisał się fenomenalną interwencją. Douglas Luiz posłał bardzo mocną piłkę w samo okienko zza pola karnego, jednak francuski goalkeeper miał inne plany co do tego gola.

Na półmetku pierwszej połowy intensywność derbów nie ustępowała – obydwie ekipy wymieniały się groźnymi uprzejmościami, w postaci świetnych akcji ofensywnych. Tradycyjnie widzieliśmy powroty zawodników linii pomocy czy ataku do obrony, gdy sytuacja tego wymagała. Potrafiliśmy fortyfikować defensywę, zachowując możliwości groźnych kontr. Brakowało jedynie konkretów i precyzji pod polem karnym rywala.

Niestety, w 30’ piłka posłana przez Douglasa Luiza przełamała rękawice Areoli. Był to niezwykle potężny, trudny do obrony strzał. Błędnie ustawiony był wówczas Paqueta, zupełnie lekceważąc pozycje kolegi z reprezentacji. Na dodatek piłka odbiła się od stopy Aguerda, lekko zmieniając rotację. Gdyby nie ten mankament, bramkarz miałby większe szansę na obronę.

W 39’ JWP pierwszy raz w tym spotkaniu wykonał rzut rożny. Piłka została wprawdzie wybita poza pole karne, jednak w wyniku zagrania ręką zyskaliśmy rzut wolny z granicy pola karnego. Sprawdzany był nawet potencjalny rzut karny, jednak zapas ok. 30cm sprawił, że decyzja nie została zmieniona. Groźny strzał Jamesa Warda-Prowsa uległ zatrzymaniu przez mur. Zaraz później wyprowadziliśmy, za sprawą kilku doskonałych podań, dobrą kontrę, jednak Michail Antonio bardzo niecelnie dośrodkował. W kolejnej akcji Vladimir Coufal przedryblował obronę AV, jednak również niedobrze wrzucił piłkę. Tym akcentem zakończyła się pierwsza odsłona spotkania.

Początek drugiej połowy zwiastował kolejne intensywne minuty. Obie ekipy wyszły na plac gry bez zmian personalnych. W 50 minucie odgwizdany został rzut karny, w skutek złego zagrania Paquety i w jego następstwie faulu w polu karnym Edsona Alvareza. Spotkanie to stanowi fatalny występ brazylijskiego pomocnika – ogromny błąd przy pierwszej bramce i elektryczne zagranie przy drugim trafieniu gospodarzy.

W 57’ w wyniku równie pechowego rykoszetu piłka skierowana przez Jarroda Bowena zatrzepotała w bramce! Zdaje się, że bramka zostanie przypisana właśnie Anglikowi, jednak tego dowiemy się w ramach decyzji ligowej komisji po końcowym gwizdku. Dosyć wcześnie strzelony gol kontaktowy pobudził do życia zarówno kibiców z Londynu, jak i zawodników Davida Moyesa.

Kolejna warta odnotowania inicjatywa to rzut rożny z 64’. Aguerd świetnie skierował piłkę w światło bramki nogą z powietrza, jednak strzał został obroniony. Tutaj również sprawdzany był potencjalny karny za zagranie ręką, jednak ponownie decyzja nie została zmieniona.

Trochę późno, lecz zgodnie z oczekiwaniami w 67’ na boisko wprowadzony został Mohammed Kudus. Co zaskakujące, Ghańczyk zmienił Tomasa Soucka, a nie grającego dziś poniżej oczekiwań Antonio. Jest to zmiana stricte ofensywna, pokazująca nadzieje i chęć Moyesa na wyrównanie rezultatu spotkania. Od tej zmiany pressing ekipy Młotów był o wiele intensywniejszy, wręcz zmuszający rywali do błędów. W szeregi gospodarzy wkradła się nerwowość i niedokładność, a West Ham coraz częściej był wysoko z piłką.

W 74’ Watkins trafił w wyniku szybkiej kontry… W tej sytuacji ciężko szukać winnych, wskazać należy na niebywałą technikę strzelca Aston Villi.

Mimo dwubramkowej przewagi zawodnicy WHU nie ustępowali w poszukiwaniach kolejnej bramki, brakowało jednak nieco jakości w wykończeniach oraz umiejętnego przełamania obrony gospodarzy.

W 86 minucie na boisku zameldował się Danny Ings, jednak w nie zdołał pomóc drużynie. W 89’ Bailey wbił piłkę na 4:1 (ciężko napisać coś więcej, ponieważ Viaplay przełączyło na studio F1 będące jeszcze w przygotowaniu…).

Jest to nasza pierwsza porażka z AV od 2015 roku.

 

Aston Villa 4 – 1 West Ham United

Bramki: Luiz 30’ 52’, Watkins 74’, Bailey 89’ | Bowen 56′

 

Aston Villa: Martínez, Cash, Konsa, Pau, Digne, Douglas Luiz, Kamara, McGinn ©, Zaniolo (Bailey 76), Diaby (Tielemans 85), Watkins

Niewykorzystani zmiennicy: Olsen (GK), Diego Carlos, Chambers, Lenglet, Dendoncker, Kellyman, Traoré

 

West Ham United: Areola, Coufal, Zouma ©, Aguerd, Emerson, Álvarez, Souček (Kudus 67), Ward-Prowse, Bowen, Paquetá (Ings 86), Antonio (Fornals 90)

Niewykorzystani zmiennicy: Fabiański (GK), Kehrer, Mavropanos, Ogbonna, Benrahma, Mubama

 

Sędzia: David Coote

Frekwencja: 41,734